No cóż, zaczęło się. Ale na dobry(?) początek muszę się Państwu do czegoś przyznać. Otóż, moje poglądy i sympatie, tudzież analizy wszelakie również polityczne, ale też filozoficzne, etyczne, estetyczne i społeczne, a nawet teologiczne, nie są tak do końca moje. Proszę się nie obawiać, to nie jest tak, że dokonuję zapożyczeń, czy też swoistych plagiatów. Nic z tych rzeczy. Spieszę zatem wyjaśnić, że często powstają one w trakcie rozmów, dyskusji, a nawet sporów, choć te ostatnie zdarzają się nam nader rzadko. Jeszcze do niedawna (do kwietnia 2022 r) odbywało się to w zgrabnym trójkącie z moją Małżonką (Ś.P.) i moim serdecznym (od prawie 50. lat) Przyjacielem. A wszystko w „duchu platońskim” jak przystało na niegdysiejszych absolwentów elitarnych studiów filozoficznych.
Do tej pory o moim Przyjacielu, osobie jakże ważnej w moim życiu i działalności publicystycznej wspominałem tylko z rzadka i lakonicznie ze względu na jego osobiste zastrzeżenia. Tym razem jednak sytuacja jest zgoła wyjątkowa, bowiem ów wszystko to co dzieje się aktualnie dookoła nas jak zwykle dokładnie … przewidział, co przy swojej skromności przyznał niechętnie. Ale od autorstwa wykręcić się nie zdołał, stąd dyspensa na choć kilka zdań o Nim. A to człowiek jako się rzekło dysponujący nie tylko rozległą i wszechstronną wiedzą, popartą nielichym doświadczeniem życiowym, ale też bystry obserwator i analityk używający tzw. żelaznej logiki i elastycznego myślenia, że o oczytaniu nie wspomnę. Dodam jeszcze tylko (bo gotów się obrazić ?), że jest w swoich sądach całkowicie również niezależny politycznie, a jednocześnie obdarzony swoistym „genem optymizmu”.
Tak prezentuje się w największym skrócie sylwetka mego ulubionego konsultanta i analityka, który wszak, jako się rzekło, aktualną sytuację w sferze polityki, prawa i mediów, ale dalece nie tylko, dokładnie przewidział łącznie z czasem przedświątecznym … Grudzień jest przecież nie tylko historycznie (1970 i 1081) terminem na zawieruchy wszelakie nieprzypadkowym, czego chyba nawet udowadniać nie trzeba.
Ja sam wszak planowałem dziś felieton o tej pięknej i bogatej polskiej tradycji , o Adwencie, Wigilii, Bożym Narodzeniu, ale też o pokoju, porozumieniu, pojednaniu, ładzie społecznym, dobru wspólnym, rozwoju i przyszłości Polski i Polaków, oraz wolności (słowa?), pluralizmie, sprawiedliwości, prawie i … społeczeństwie obywatelskim. Otrzeźwienie przyszło szybko, choć trzeba było wzorem mego Przyjaciela czytać sygnały. On to zwrócił uwagę, że odnośne, konkretne scenariusze pojawiały się expressis verbis nieomal w każdym kampanijnym wystąpieniu Donalda Tuska. „Trzeba było słuchać … ze zrozumieniem” – mówił. Zwrócił też uwagę na wyjątkowo mizerny poziom intelektualny i merytoryczny ekipy rządowej. „Ktoś – dowodził – dla kogo sama nominacja jest już szczytem marzeń, wykona każde, najbardziej nawet absurdalne polecenie szefa”.
Słowem cały ten poprzedzony parlamentarnym chaosem scenariusz był do przewidzenia (?) A co ja na to? Na tzw. wszelki wypadek sam postanowiłem się … ocenzurować ! [ …… …… …… …… …… …… …… …… ] Radosnych świąt Bożego Narodzenia życzę Państwu!
*Ta dziecięco – podwórkowa fraza w tytule (proszę o wybaczenie) to swoisty komentarz do ogarniającego nas z wolna… deficytu powagi