Wicepremier Henryk Kowalczyk powiedział, że najważniejszym narzędziem na ograniczenie cen żywności, którym dysponuje rząd, są maksymalne ceny prądu dla gospodarstw domowych oraz małych i średnich przedsiębiorstw. Na antenie Programu 3 Polskiego Radia ocenił, że poziom cen, które jest wyższy niż dwa lata temu, powinien się stabilizować.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk uważa, że ceny nie spadną. Przypomniał, że obowiązuje zerowy VAT na żywność, a rząd również podjął działania na rzecz ograniczenia wzrostu cen energii. Chodzi o maksymalne ceny prądu dla gospodarstw domowych i fla firm. „Szczególnie dla małych, średnich przedsiębiorstw, bo to są właśnie te przedsiębiorstwa, które przetwarzają produktu żywnościowe, choćby piekarnie” – wskazał.
Wicepremier odniósł się też do wypowiedzi medialnych niektórych piekarzy, ostrzegających, że bochenek chleba może w przyszłym roku kosztować nawet kilkanaście złotych. Jego zdaniem prognozowanie cen na tym poziomie jest „nieuprawnione”. Argumentował, że taki scenariusz mógłby się zdarzyć tylko w przypadku dramatycznych wydarzeń na Ukrainie, w efekcie których „ceny gazu na przykład wzrosły znowu wielokrotnie”. Minister rolnictwa zaznaczył, że „już się raczej nie spodziewa” takiego rozwoju wydarzeń. „Myślę, że ten poziom cen, który, niestety, jest już wyższy niż dwa lata temu, powinien się już w miarę stabilnie utrzymywać” – ocenił.
Henryk Kowalczyk zaznaczył, że powszechne blokowanie cen nie jest możliwe, bo wtedy mielibyśmy do czynienia z gospodarką ręcznie sterowaną.