Umowa wykonawcza na 28 lekkich opancerzonych transporterów rozpoznawczych Kleszcz podpisana została w środę między Agencją Uzbrojenia a AMZ Kutno. Łącznie do 2035 roku do Wojska Polskie ma trafić 286 transporterów. „To będą oczy i uszy naszej armii” – ocenił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Uroczyste podpisanie umowy między szefem Agencji Uzbrojenia gen. Arturem Kuptelem a prezesem AMZ Kutno Dariuszem Fabisiakiem odbyło się w środę w 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej w Wesołej w obecności wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza i wiceszefa MON odpowiedzialnego za zakupy uzbrojenia Pawła Bejdy.
Umowa wykonawcza przewiduje dostawę dla polskich żołnierzy 28 transporterów Kleszcz wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym za ok. 800 mln zł, które będą trafiać do wojska w latach 2026-2028. Na mocy podpisanej w lutym umowy ramowej łącznie Wojsko Polskie ma otrzymać 286 takich wozów do 2035 roku. „Kleszcze” mają zastąpić wysłużone i przestarzałe poradzieckie wozy BRDM-2, których kilkaset w dalszym ciągu jest wykorzystywanych w polskiej armii.
Podczas uroczystości szef MON ocenił, że pojazdy Kleszcz będą „oczami i uszami Wojska Polskiego” i otworzą nowy etap dla zdolności polskiego wojska w zakresie rozpoznania.
– Dziękuję wszystkim, dzięki którym ta umowa doszła do skutku. Tam, gdzie możemy, inwestujemy w krajowy przemysł zbrojeniowy. Wypełniany tym samym nasze zobowiązanie
– powiedział.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że transportery to owoc współpracy prywatnego polskiego przedsiębiorcy AMZ Kutno z wojskowymi instytutami badawczymi – Wojskowym Instytutem Łączności, Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia oraz Wojskowym Instytutem Chemii i Radiometrii.
– Nie wyprodukujemy zapewne sami samolotów F-35, ale jesteśmy w stanie zrobić bardzo dużo w polskim przemyśle i koprodukcji. To dla naszego rządu, dla mnie osobiście i dla nas, w MON, sprawa kluczowa i najważniejsza, żebyśmy produkowali w Polsce. Wypełnimy nasze zobowiązanie w ciągu tej kadencji, że 50 proc. zakupów na rzecz polskiej armii będzie pochodziło z produkcji w Polsce – przez polskie firmy i te, które tutaj zainwestowały, a 50 proc. to będą te zakupy najnowocześniejszego sprzętu u naszych partnerów, naszych sojuszników
– zadeklarował.
Wiceszef MON Paweł Bejda dodał, że resort „stawia znak równości” między prywatnymi i państwowymi producentami sprzętu wojskowego. Podkreślił, że opracowanie „Kleszcza” to sukces prywatnej firmy wspartej m.in. państwowymi środkami z NCBiR.
Nowe transportery rozpoznawcze Kleszcz. Co potrafią?
Lekkie Opancerzone Transportery Rozpoznawcze Kleszcz z pięcioosobową załogą wyposażone są w różnorodne urządzenia pozwalające na ciągłe gromadzenie i przetwarzanie danych rozpoznawczych, to m.in. radar rozpoznania pola walki i głowica optoelektroniczna, a także zaawansowane systemy łączności.
„Kleszcze” mogą działać w każdych warunkach atmosferycznych i o każdej porze doby. Mogą poruszać się po drogach z prędkością 90 km/h, są także dostoswane do pokonywania przeszkód wodnych z prędkością do 7 km/h.
Są również wyposażone w karabiny maszynowe WKM-B kal. 12,7 mm i UKM kal. 7,62 mm, wyrzutnię granatów dymnych, klimatyzację i filtrowentylację zapewniającą ochronę przed bronią masowego rażenia, a także systemy ochrony przed opromieniowaniem wiązką lasera. Transportery Kleszcz zostały zaprojektowane w dwóch wariantach – lekkim pływającym i ciężkim, z lepszym poziomem ochrony i opancerzenia.
Polecamy
Piotr Fajkowski – dowódca 11. Dywizji Kawalerii Pancernej generałem dywizji
Na stopień generała broni w przeddzień Święta Wojska Polskiego awansowany został zastępca Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Stanisław Czosnek. Prezydent...
Czytaj więcej