Musimy odbudować ukraińską tożsamość i opowiedzieć o niej światu; do tej pory nawet Ukraińcy nie wiedzieli o kulturze ukraińskiej tyle, ile powinni, przez ekspansję kultury rosyjskiej; wiele ukraińskich dzieł jest uważanych za rosyjskie – powiedziała Pierwsza Dama Ukrainy Ołena Zełenska.
Małżonka prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, która spotkała się we wtorek z polskimi dziennikarzami, została zapytana przez PAP o kwestie związane z gwałtownym procesem oddzielania się kultury ukraińskiej od rosyjskiej. Pierwsza Dama stwierdziła, że żywa debata na Ukrainie toczy się także wobec takich kwestii jak postulat zlikwidowania kijowskiego muzeum Michaiła Bułhakowa. Jak mówiła, z jednej strony Bułhakow to ważna postać w dziejach literatury, z drugiej jednak wyraźny jest w jego twórczości rosyjski szowinizm.
„Sądzę, że nieważne o jakiej, o historii trzeba pamiętać, ale zostawianie muzeum Bułhakowa jako pamiątki rosyjskiego szowinizmu byłoby idiotyczne. (…) Teraz szczególnie mocno zauważamy, jak bardzo odeszliśmy od tego paradygmatu, że rosyjska kultura jest wielka, a ukraińska to jej taki młodszy brat. Niestety nawet Ukraińcy we własnym kraju – nawet nie obcokrajowcy – przez tę ekspansję nie wiedzieli tyle, ile powinni wiedzieć o kulturze ukraińskiej. O wielu rzeczach ludzie słyszą dopiero teraz. Niestety, dzieje się tak ze względu na tragedie, które niekiedy spotykają obiekty naszego dziedzictwa” – powiedziała Zełenska.
Jak dodała, „radziecka, rosyjska ekspansja (kulturowa – PAP) nie tylko zabierała nam i światu wiedzę o artystach ukraińskich, bo wielu z nich jest uważanych za artystów rosyjskich”. „Wiele ukraińskich dzieł jest uważanych za rosyjskie. Musimy odbudować swoją tożsamość i opowiadać o niej światu” – podkreśliła.
Pierwsza Dama Ukrainy wezwała również zagraniczny świat kultury do szerokiej i nasilonej współpracy z ukraińskimi artystami – na przykład poprzez organizowanie wystaw ukraińskich malarzy w różnych krajach, czy organizowanie koncertów ukraińskich muzyków.
„Ukraińskie społeczeństwo, media czy opozycja zawsze były bardzo aktywne – tak przed wojną, jak i po jej wybuchu” – powiedziała, pytana przez PAP o życie społeczne i polityczne na Ukrainie w czasie wojny. Dodała, że wszyscy aktorzy życia publicznego na Ukrainie zdają sobie sprawę, że jakiekolwiek wstrząsy i zawirowania wewnątrz kraju byłyby dla tego życia niebezpieczne.
„Wszyscy na to uważają – opozycja, dziennikarze, działacze społeczni… Ale i tak toczy się u nas wiele różnych dyskusji, żywo omawiane jest życie polityczne (…), ale wszyscy zdają sobie sprawę, że trzeba trzymać się razem” – podkreśliła Zełenska.
Pierwszą Damę Ukrainy zapytano również o jej działalność polityczną i dyplomatyczną – lipcowe wystąpienie w amerykańskim Kongresie, gdzie apelowała o kolejne dostawy broni. „Oczywiście, kobieta pomoże w każdej sytuacji – tam, gdzie diabeł nie da rady” – odparła. Jak przyznała, wystąpienie przed Kongresem było szansą na przekazanie tego co ma do powiedzenia.
„Każda matka w Ukrainie potrzebuje teraz tej broni – po to, by rakiety nie trafiały w budynki i szkoły, żeby nasze dzieci były żywe i zdrowe, żeby mogły chodzić do szkoły, rozwijać się i żyć normalnym życiem. Nie chcemy robić niczego bezprawnego” – mówiła Zełenska, dodając, ze każda kobieta na Ukrainie zdaje sobie sprawę, że broń jest konieczna dla zapewnienia bezpieczeństwa ukraińskich dzieci. „Innego wyjścia nie ma” – podkreśliła.
Pytana o poniedziałkowe spotkanie uwolnionych z rosyjskiej niewoli obrońców mariupolskiego Azowstalu z rodzinami, w którym brała udział, Zełenska stwierdziła, że w ostatnich miesiącach stali się oni „bez żadnej przesady symbolem ukraińskiego oporu”. „Ich imiona znają wszyscy, ich pseudonimy znają wszyscy, nawet ukraińskie dzieci. Ciekawe, że kiedy opisywaliśmy to w sieciach społecznościowych, to ludzie pisali do każdego z nich jakieś osobiste wrażenia, jak ich widzą i dzielą się swoimi emocjami” – mówiła.
„Faktycznie, ukraińscy żołnierze doczekali się spotkania ze swoimi rodzinami. Tutaj należałoby wspomnieć o ich żonach, dzieciach i matkach, które codziennie najgłośniej ze wszystkich prosiły, żeby ich wypuszczono. Prosiły wszystkich – od prezydentów po papieża – żeby pomóc im wyjść na wolność. No i nareszcie się zobaczyli. Wczoraj widziałam taką sytuację, jak mały chłopczyk mógł wreszcie przytulić swojego tatę. To faktycznie wyjątkowa sytuacja” – dodała.
Pytana o działania mające na celu wsparcie psychologiczne dla mieszkańców Ukrainy oraz pomoc międzynarodową w tym zakresie, Zełenska podkreśliła, że z jej inicjatywy zaczęły się prace nad stworzeniem narodowego programu pomocy psychologicznej i psychospołecznej. Wskazała, że najważniejsze zadanie to stworzenie szeroko dostępnej pomocy psychologicznej w ramach systemu ochrony zdrowia oraz nauczenie zasad podstawowego wsparcia psychologicznego dla pracowników służb państwowych, jak policjantów czy strażaków. Jak dodała, szacunki ukraińskiego ministerstwa zdrowia wskazują, że ok. 15 proc. Ukraińców może wykazywać przynajmniej jedną z oznak zespołu stresu pourazowego (PTSD), a 40 proc. potrzebuje jakiegoś rodzaju wsparcia psychologicznego.
Zełenska powiedziała również, że pomoc międzynarodowa w tym zakresie powinna polegać na przekazywaniu wzorów organizowania takiej pomocy psychologicznej, szkoleń dla specjalistów, a także odpowiednich farmaceutyków. „Potrzebujemy jakiekolwiek pomocy – szkoleń specjalistów, procedur. Jeżeli Polska coś z tego przekaże, to będziemy szczęśliwi” – powiedziała.
Pierwsza Dama została również zapytana o swoją fundację działającą na rzecz odbudowy kapitału ludzkiego Ukrainy, która swoją działalność zaczęła pod koniec września i o to, jak tego typu fundacja może działać podczas wojny. W odpowiedzi Zełenska zauważyła, że niedawno Irpin i Bucza, miasta okupowane przez Rosjan, gdzie dokonali oni masowych zbrodni na cywilach, stały się obecnie miejscami, gdzie widać odporność i wolę przetrwania narodu ukraińskiego. „Szybko się odbudujemy. Potrzebny nam jest tylko wysiłek, w pierwszym rzędzie finansowy” – zaznaczyła.
„Niedługo nadejdzie zima, i sytuacja w dotkniętych wojną regionach będzie trudna” – mówiła Zełenska tłumacząc, że pierwszym zadaniem fundacji będzie zapewnienie potrzebnych rzeczy – jak generatorów prądu i pomocy humanitarnej mieszkańcom obwodu chersońskiego czy charkowskiego, które najsilniej dotknęły działania wojenne, tak by m.in. jak najszybciej mogły wznowić pracę szkoły czy przychodnie.
Na zakończenie rozmowy Zełenska została zapytana, co powiedziałaby rosyjskim kobietom. Jak stwierdziła, trudno jej odpowiedzieć na tak zadane pytanie po próbach dialogu z początku wojny.
„Dużo straciłyśmy czasu na to na początku wojny. Zdawało nam się, że każda matka ma empatię, nie może patrzeć na śmierć i płacz innych dzieci ukrywających się i rozstających ze swoimi rodzinami, że to wywoła jakąś reakcję. Niestety tak się nie stało; ktoś powie że to jest ta ściana propagandy, ktoś mówi coś jeszcze innego. Ja po prostu nie mogę zrozumieć tego, kiedy w pierwszych miesiącach była okupacja, czy raczej próba okupacji, Kijowszczyzny” – oceniła.
„Wiem, ile szabrownicy wywieźli ton różnych rzeczy, które po prostu nakradli. Nie mogę sobie wyobrazić, jak kobieta w tym kraju może przyjąć rower dziecka z Ukrainy i posadzić na niego własne dziecko. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, dlatego ten dialog uległ zawieszeniu. Co teraz mogę powiedzieć? Oni przyjmują te wezwania do armii, przy czym to jest przepustka do świata szabrowników i morderców. Pytanie czy chcecie, żeby wasze dziecko, wasz syn stał się jednym z nich. Wasz wybór” – powiedziała.
Zełenska podziękowałą Polsce za pomoc udzielaną Ukrainie – pomoc materialną i sprzętową porównywalną z tą, którą Ukraina otrzymuje od USA czy Wielkiej Brytanii, a także za opiekę nad uchodźcami, w tym m.in. pomoc medyczną w Polsce dla dzieci ewakuowanych z ukraińskich szpitali.