Spis treści
Od kilku tygodni w Szwajcarii trwają tajne rozmowy na temat tego, w jaki sposób gaz z Rosji może wkrótce znowu popłynąć rurociągiem Nord Stream 2 – wynika z ustaleń dziennika „Bild”. Porozumienie między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem jest uważane za element układanki, mającej na celu zakończenie wojny w Ukrainie.
Rząd Niemiec postrzegał kiedyś Nord Stream 2 – niemiecko-rosyjski projekt wart miliardy euro – jako gwarancję taniej energii.
– Jego znaczenie gospodarcze było tak duże, że Berlin znosił nawet gniew ze strony USA. Ówczesny ambasador USA w Niemczech Richard Grenell był wściekły i zagroził Niemcom i zaangażowanym firmom surowymi sankcjami
– przypomniał w poniedziałek „Bild”.
Nord Stream 2 został zatrzymany dopiero przez rosyjską inwazję na Ukrainę, a gazociąg nadal nie został uruchomiony. Jedna z dwóch nitek została nawet uszkodzona w wyniku aktu sabotażu we wrześniu 2022 roku. Wewnętrzna ekspertyza stwierdza jednak, że naprawa jest możliwa, zajęłaby kilka miesięcy.
Grenell ma być teraz człowiekiem Trumpa w misji, która miałaby daleko idące konsekwencje dla Niemiec – zauważa „Bild”, przypominając, że Trump po wygraniu wyborów prezydenckich w listopadzie ogłosił, że „Ric będzie pracował nad jednymi z najgorętszych punktów na świecie”.
Według informacji „Bilda”, „wysłannik do zadań specjalnych kilkakrotnie nieoficjalnie podróżował do Szwajcarii w celu omówienia umowy. Steinhausen w kantonie Zug jest siedzibą firmy obsługującej gazociąg bałtycki Nord Stream 2. A za nią stoi gigant gazowy Putina, Gazprom”.
Jak ma wyglądać umowa gazowa między Trumpem a Putinem? Podstawowym pomysłem jest zawarcie przez obie potęgi umowy na dostawy, w ramach której USA pełniłyby rolę pośrednika w kierowaniu rosyjskiego gazu rurociągami Nord Stream 2 do Meklemburgii-Pomorza Przedniego.
– W ten sposób, jak wynika z kalkulacji, Amerykanie mogliby regulować niemiecki kurek gazowy, a przy okazji jeszcze zarobić
– pisze „Bild”.
Sam rząd USA nie byłby zaangażowany. Amerykańscy inwestorzy finansowi chcą zaangażować się w transakcję gazową. Zgodnie z dokumentami z właściwego szwajcarskiego sądu upadłościowego, kilku amerykańskich oferentów wyraziło już zainteresowanie. Firmy obsługujące Nord Stream 1 i 2 są bankrutami, ponieważ gazociągami nie płynie gaz. Jednym z zainteresowanych jest amerykański przedsiębiorca Stephen Lynch – informuje „Bild”.
Biznesmen, który ma dobre kontakty w Moskwie i Waszyngtonie, ogłosił kilka tygodni temu, że chce zaangażować się w Nord Stream 2. Podkreślił zalety kontrolowania przez USA gazociągu do Niemiec – czytamy.
Faktem jest, że właściwy sąd kantonalny w Zug dał ostatnio zaangażowanym stronom więcej czasu.
– Na początku stycznia sędziowie przyznali niewypłacalnej spółce Nord Stream 2 AG odroczenie do 9 maja, aby zapobiec przymusowej sprzedaży rur. Sąd podał następujące powody: złożona sytuacja geopolityczna, objęcie urzędu przez Donalda Trumpa oraz interes inwestorów finansowych
– zwraca uwagę portal.
„Bild” pisze, że „niemiecki rząd nie był jeszcze zaangażowany w poufne rozmowy. Kręgi rządowe twierdzą, że nie mają żadnej wiedzy o spotkaniach Grenella w Szwajcarii. Grenell zaprzecza jakiemukolwiek udziałowi”.
Dopiero okaże się, czy umowa dojdzie do skutku. Z jednej strony Nord Stream 2 wciąż czeka na ostateczną zgodę władz niemieckich, a z drugiej strony mamy do czynienia ze skandalem w Gabinecie Owalnym. W piątek Trump i jego wiceprezydent J.D. Vance starli się na oczach całego świata z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
– W ten sposób szybkie zawieszenie broni stało się mniej prawdopodobne – a karty do umowy gazowej pogorszyły się
– pisze „Bild”.
Według brytyjskiej gazety „Financial Times”, pomysłodawcą prac nad wznowieniem funkcjonowania gazociągu jest Matthias Warnig, były oficer Stasi w czasach NRD i przyjaciel Putina, który do 2023 r. kierował spółką Nord Stream 2 AG. Ważni przedstawiciele władz USA wiedzą o tej inicjatywie i postrzegają ją jako część odbudowy stosunków z Moskwą.
1. Szef MON: powrót do Nord Stream 2 jest niebezpieczny
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że powrót do rozmów o ponownym uruchomieniu gazociągu Nord Stream 2 jest niebezpieczny. Według nieoficjalnych informacji dziennika „Bild” rozmowy takie Rosjanie toczą z przedstawicielami administracji prezydenta USA Donalda Trumpa.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że powrót do rozmów o ponownym uruchomieniu gazociągu Nord Stream 2 jest niebezpieczny.
Według nieoficjalnych informacji dziennika „Bild” rozmowy takie Rosjanie toczą z przedstawicielami administracji prezydenta USA Donalda Trumpa.
– Moim zdaniem powrót do Nord Stream 2 jest niebezpieczny
– powiedział w poniedziałek (3 marca) na kongresie samorządowym w Mikołajkach wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak – Kamysz, który został zapytany o informacje podawane przez niemiecki dziennik „Bild”.
Napisał on, że od kilku tygodni w Szwajcarii trwają tajne rozmowy na temat tego, w jaki sposób gaz z Rosji może wkrótce znowu popłynąć rurociągiem Nord Stream 2. Porozumienie między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem jest uważane za element układanki, mającej na celu zakończenie wojny w Ukrainie.
2. „Wydarzyło się coś strasznego”
Kosiniak-Kamysz stwierdził, że zapewne Rosjanie będą uważali, że mogą wrócić do normlanych relacji z innymi krajami, że „nic się nie wydarzyło”.
– Wydarzyło się coś strasznego, doszło do pełnoskalowej wojny. Bomby lecą na żłobki, przedszkola i domy seniorów. Dzieje się coś nie do zaakceptowania, zostało złamane prawo międzynarodowe. Sąsiad zaatakował sąsiada
– powiedział Kosiniak-Kamysz i przypomniał, że „kiedyś administracja prezydenta Trumpa jasno opowiedziała się przeciwko firmom, które inwestują w Nord Stream 2”.
– Uważam, że wtedy to była bardzo słuszna decyzja i to było bardzo mądre działanie. Warto trzymać się tego kierunku, który wtedy został wyznaczony
– stwierdził szef MON.
Podczas kongresu samorządowego w Mikołajkach szef MON podpisał z kilkoma uczelniami umowę na stworzenie raportu, który ma wykazać, jak wygląda łańcuch dostaw dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Kosiniak-Kamysz podkreślił, że technologie, substancje, czy półprodukty dla przemysłu zbrojeniowego powinny być zlokalizowane w Europie.
– Czy jesteśmy w stanie wszystko produkować sami? Czy jest to opłacalne? (…) Bezpieczeństwo wiąże się z wyższymi kosztami, sądzę, że Unia Europejska będzie miała inne podejście do inwestycji w przemysł zbrojeniowy i do decyzji w sprawie działania w wielu kwestiach. Więcej protekcjonizmu potrzebujemy dla rynku europejskiego i inwestycji w przemysł zbrojeniowy w Europie
– powiedział Kosiniak-Kamysz.
Pierwsze elementy raportu mają być przygotowane na forum w Karpaczu.
3. Po szczycie w Londynie
Podczas konferencji prasowej w Mikołajkach Kosiniak-Kamysz był pytany także o nieobecność przedstawicieli krajów bałtyckich na niedzielnym spotkaniu w Londynie, które dotyczyło zakończenia wojny w Ukrainie.
– Polska jest reprezentantem regionu z uwagi na to, co robi dla ochrony wschodniej flanki NATO
– powiedział Kosiniak-Kamysz i przypomniał, że w ubiegłym tygodniu została podjęta decyzja o wysłaniu na Litwę polskiego kontyngentu wojskowego (150 żołnierzy i 4 samoloty F16).
– Jest coś, co nas bardzo łączy: budujemy i umacniamy siłę wschodniej flanki NATO i ochronę wschodniej granicy Unii Europejskiej. Bałtycka linia obrony oraz linia fortyfikacji na granicy fińsko-rosyjskiej to jest coś, co nas łączy. Polska może być dobrym, i moim zdaniem jest, dobrym reprezentantem interesów wschodniej flanki NATO – od państw bałtyckich do Rumunii. W Rumunii też mamy kontyngent wojskowy
– powiedział Kosiniak-Kamysz.
Kongres samorządowy potrwa w Mikołajkach do wtorku. Szef MON ma na nim zaplanowany udział w kilku panelach.


















