Wysadzono nas na Ukrainie i powiedziano, żebyśmy zajęli pozycje w okopach i tam siedzieli; nie otrzymaliśmy od dowódców żadnych zadań, pozostawiono nas bez jedzenia i wody; w końcu po trzech dniach oddaliśmy się niewolę – zeznali w środę zmobilizowani rosyjscy żołnierze, wysłani na wojnę z sąsiednim krajem.
„Przyjechaliśmy rano na jakieś pole, gdzie znajdowały się okopy. Wysadzili nas, kazali iść i zająć pozycje. (…) Gdy wysiedliśmy, zaczął się ostrzał z moździerzy. Ostrzeliwano nas trzy razy w ciągu dnia. (…) Mieliśmy broń automatyczną, poza tym nie dostaliśmy niczego. (…) To (wszystko) trwało przez trzy dni. Spadł ulewny deszcz, zatopiło nas po pas”
– relacjonował jeden z pięciu żołnierzy wziętych do niewoli. Nagranie z jego zeznaniem opublikował na Telegramie lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
„Niektórzy poszli sobie stamtąd wcześniej, inni później. Razem z towarzyszem broni udaliśmy się w kierunku, z którego przybyliśmy. Okazało się, że był tam ukraiński posterunek. Powiedziano nam: +Rzućcie broń, jeśli chcecie żyć+. Na tym cała historia się skończyła”
– dodał rezerwista wysłany na front.
Inny z wojskowych przyznał, że „okopy były w połowie zniszczone, a dookoła walała się porzucona broń”. „Zapewne po tych (żołnierzach) z poprzedniego rzutu, którzy (też) uciekli” – dodał.
Prezydent Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził „użyciem wszelkich środków”, by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.
Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do wojska powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.
Po zarządzeniu branki setki tysięcy Rosjan próbują opuścić kraj i uniknąć wysłania na front. Osoby uciekające przed służbą w armii starają się przedostać m.in. do Finlandii, Kazachstanu, Mongolii i Gruzji. Pod koniec września niezależne media powiadomiły, że na granicach z Finlandią, Gruzją i Kazachstanem powstają punkty mobilizacyjne, w których mężczyźni otrzymują wezwania do wojska.