Premier Izraela Benjamin Netanjahu podczas poniedziałkowej konferencji prasowej poprosił o wybaczenie rodziny sześciu zamordowanych przez Hamas zakładników. Podkreślił, że Hamas zapłaci wysoką cenę za tę zbrodnie. Netanjahu zaznaczył, że Izrael musi utrzymać kontrolę nad granicą Strefy Gazy z Egiptem.
Byliśmy blisko tego, by ich uratować żywych, ale to się nie udało. Nie pozwolimy, by ta masakra uszła Hamasowi płazem, „Hamas zapłaci za to bardzo wysoką cenę” – oświadczył Netanjahu.
W niedzielę rano izraelskie wojsko sprowadziło do kraju zwłoki sześciu porwanych 7 października 2023 r. zakładników. Według medyków porwani byli przez blisko 11 miesięcy przetrzymywani w Strefie Gazy, po czym zastrzelono ich zaledwie kilka dni przed odnalezieniem ich ciał przez izraelskich żołnierzy.
Podczas jesiennego ataku Hamasu, który wywołał wciąż trwającą wojnę, zabito blisko 1200 osób i porwano 251 zakładników; 97 z nich wciąż przebywa w Strefie Gazy, cześć z nich najprawdopodobniej już nie żyje.
Śmierć kolejnych sześciu zakładników rozpaliła na nowo prowadzone od miesięcy antyrządowe protesty w Izraelu. W niedzielę wieczorem na ulice wyszło kilkaset tysięcy osób. W poniedziałek rano odbył się pierwszy od wybuchu wojny w Gazie strajk generalny. Protestujący domagają się natychmiastowego zawarcia umowy o zawieszeniu broni z Hamasem, której częścią jest wymiana zakładników na palestyńskich więźniów osadzonych w izraelskich zakładach karnych.
Część izraelskiej opinii publicznej od dawna oskarża Netanjahu o to, że przeciąga toczące się od miesięcy negocjacje ze względu na polityczne korzyści; jego skrajnie prawicowi koalicjanci sprzeciwiają się rozejmowi.
Głównym punktem spornym rozmów jest kwestia utrzymania izraelskiej kontroli nad tzw. korytarzem filadelfijskim, przygranicznym pasem między Strefą Gazy a Egiptem. Netanjahu naciska na utrzymanie tam sił izraelskich, czemu sprzeciwia się zarówno Hamas, jak i Egipt.
Izrael musi dalej kontrolować korytarz filadelfijski, który podtrzymuje przy życiu Hamas – powtórzył w poniedziałek Netanjahu. Jak dodał, opuszczenie tej granicy przez Izrael pozwoliłoby na „sprowadzenie przez Hamas zakładników do Iranu”. „Oś zła potrzebuje korytarza filadelfijskiego” – podkreślił premier, odnosząc się do Iranu i jego sojuszników: Hamasu, libańskiego Hezbollahu i innych organizacji.
Netanjahu zaznaczył, że jeżeli Izrael opuści teraz korytarz, nie będzie w stanie odzyskać kontroli nad tym terytorium. Przypomniał, że po wycofaniu się Izraela z całej Strefy Gazy w 2005 r. granica z Egiptem nie była kontrolowana przez państwo żydowskie, co pozwoliło na rozwój Hamasu i jego arsenału.
Według mediów kwestia kontroli nad granicą Strefy Gazy z Egiptem jest też przedmiotem tarć wewnątrz izraelskiego rządu. Minister obrony Joaw Galant oraz establishment bezpieczeństwa mają się sprzeciwiać twardej postawie Netanjahu, argumentując, że utrudnia ona zawarcie porozumienia, a wojsko jest w stanie zabezpieczyć korytarz filadelfijski, nawet gdyby żołnierze mieli się z niego czasowo wycofać.
W wywołanej atakiem 7 października wojnie zginęło już ponad 40,7 tys. Palestyńczyków, a zrujnowana Strefa Gazy jest pogrążona w kryzysie humanitarnym na wielką skalę.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)