Ujawniony przeze mnie fragment planu obrony kraju z 2011 to dokument historyczny – powiedział w piątek (22 września) w Kolnie (Podlaskie) szef MON Mariusz Błaszczak. Dodał, że ten dokument „jest świadectwem podejścia ówczesnych władz” do kwestii bezpieczeństwa państwa.
Minister obrony narodowej otworzył, zorganizowaną w piątek (22 września) w Kolneńskim Ośrodku Kultury i Sportu, konferencję „Bezpieczny Wschód”. Wcześniej wziął udział w przysiędze pierwszej grupy żołnierzy jednostki w Kolnie, która jest jedną z lokalizacji tworzonej brygady zmotoryzowanej, wchodzącej w skład 1. Dywizji Piechoty Legionów.
– W odróżnieniu od tych, którzy Polską rządzili do 2015 r., którzy zdecydowali, że Polska będzie broniona na rzece Wiśle, rząd Prawa i Sprawiedliwości zmienił te plany. Polska jest broniona na granicach. Każdy skrawek polskiego terytorium jest broniony przez żołnierzy Wojska Polskiego
– akcentował Błaszczak.
Szef MON nawiązał do upublicznienia przez siebie w ubiegłym tygodniu fragmentu planu użycia Sił Zbrojnych RP w ramach samodzielnej operacji obronnej, zatwierdzonego w 2011 roku przez ówczesnego szefa MON Bogdana Klicha.
– Dokument, który ujawniłem, za co jestem tak krytykowany przez polityków opozycji, był i jest dzisiaj dokumentem historycznym. Natomiast jest on wielkim świadectwem podejścia ówczesnych władz do bezpieczeństwa w naszej ojczyźnie
– wskazał minister.
Dodał, że „w imię dobrze rozumianego interesu społecznego należało klauzulę z tego historycznego dokumentu zdjąć”.
– Jest to dokument historyczny, jeszcze raz to mocno podkreślam, dlatego że teraz powołujemy do życia nowe jednostki wojskowe właśnie we wschodniej części naszego kraju
– mówił.
Odnosząc się do polityki bezpieczeństwa państwa Błaszczak powtórzył, że celem rządu PiS jest stworzenie „tak silnego wojska polskiego, żeby agresor nie przekroczył granic Rzeczypospolitej Polskiej”.
– Żeby nie powtórzyły się tragiczne zdarzenia, jakie miały miejsce w historii Kolna, ale i wielu innych miast
– powiedział minister obrony na konferencji, w której wzięli udział m.in. samorządowcy z północno-wschodniej Polski oraz uczniowie klas mundurowych.
– Tworzymy jednostki wojskowe w miejscach, w których powinna być obecność wojska polskiego zaznaczona ze względu na bezpieczeństwo, na odstraszanie agresora
– powiedział. Jak dodał, Kolno jest miastem, które w swojej historii doświadczyło tragicznych wydarzeń związanych z działaniami zbrojnymi.
Szef MON poinformował, że w dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej (tworzonej od 18 miesięcy) jest obecnie ponad 42 tys. żołnierzy, z czego większość to już żołnierze zawodowi. Podał też, że w ciągu najbliższych dwóch dni w Polsce przysięgę złoży ponad 4,4 tys. nowych żołnierzy.
Błaszczak zwracał uwagę, że tworzenie jednostek wojskowych ma znaczenie dla lokalnych społeczności również jako impuls rozwojowy, także gospodarczy.
– Stąd też nasza decyzja, żeby nasycić wschód Polski wojskiem polskim
– mówił minister.
Wyliczał tworzone i wzmacniane jednostki w tej części kraju. Jak zaznaczył, dla samorządów „to są same korzyści, nie widzę tu żadnych zagrożeń”. Dziękował też żołnierzom, którzy służą przy wschodniej granicy i wspierają Straż Graniczną.
O relokacji migrantów mówił, że to niejako ich „zaproszenie”.
– Skoro słyszą, że Komisja Europejska (…) chce wdrożyć mechanizm relokacji, czyli rozproszenia ich po terytorium państw tworzących UE, to jadą, bo przecież właśnie o to im chodzi
– mówił szef MON. Zachęcał do udziału w referendum, które 15 października będzie towarzyszyło wyborom parlamentarnym i głosowaniu „przeciwko tym mechanizmom”.