Koszykarze Zastalu ENEI BC Zielona Góra zachwycają koszykarską Polskę wygrywając kolejne mecze w PLK, a zaczynają też wzbudzać coraz większe uznanie wśród obserwatorów ligi VTB po wygranych z Unicsem Kazań czy niedzielnym z Jenisejem na boisku rywala i to po błyskotliwej grze. Tymczasem niezbyt kolorowo robi się wokół klubu. Pogłoski o nieciekawej relacji z urzędem miasta słychać było na tzw. mieście od miesięcy – w zeszłym tygodniu obie strony odkryły karty, przynajmniej w mediach społecznościowych. We wtorek 1 grudnia bowiem Konrad Witrylak zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej klubu. Rezygnację wysłał do Zastalu, a na facebooku poinformował o tym świat koszykarski.
Przypomnijmy, co napisał w swoim oświadczeniu:
Po prawie 12 latach zasiadania w Radzie Nadzorczej Grono S.S.A. złożyłem rezygnację. Nie była to łatwa decyzja. Zmagałem się z jej podjęciem od dłuższego czasu. Tak naprawdę od początku tego sezonu nie byłem już tak zaangażowany w działalność na rzecz Klubu jak w poprzednich latach. Wynikało to z wielu czynników bardziej lub mniej zależnych ode mnie. Myślę, że osoby zainteresowane znają powody i nie ma co tu się nad tym rozwodzić. (…)Teraz czas na inne wyzwania. Zostaję z Klubem w innej, chyba spokojniejszej i łatwiejszej roli, roli kibica naszego klubu. Hej Zastal Kosz!
Konrad Witrylak był bardzo ważną postacią w Zastalu, szczególnie w poprzednim sezonie. To on współrządził w klubie w sezonie, który – jak to uzgodniły miasto i klub – miał rozpocząć odbudowę finansową całej organizacji. Żaden wydatek nie mógł być wykonany bez jego akceptacji.
Po wcześniejszych sezonach bowiem Zastal ma spore długi wobec kilku byłych graczy i trenerów, kilka spraw przegranych w trybunale BAT i jego los – jak mówił nawet w jednym z wywiadów dla RZG Witrylak – wisiał na włosku i nie wiadomo było, czy wystartuje w sezonie 2019/20.
Obie strony jednak ustaliły, że Witrylak będzie odpowiadał za finanse bieżące, będzie pilnował, żeby wydatki na drużynę nie przekraczały wpływów, jednocześnie powoli spłacane będą długi z poprzednich lat.
Zbudowano plan na sezon 2019/20, który był rygorystycznie przestrzegany. Zatrudniono więc tańszych, ale dobrych trenera i zawodników, płacono im na czas, Zastal zaczął odzyskiwać dobre imię w światku koszykarskim i wyglądało na to, że rozpoczęta odbudowa może się w kilkuletniej perspektywie udać.
Co się zatem wydarzyło, że Konrad Witrylak – jak sam pisze w opublikowanym oświadczeniu – radykalnie zmniejszył swoją działalność w klubie aż w końcu zrezygnował? Co się stało, że po latach współpracy i wspierania klubu przez miasto teraz współpracy nie ma, a nie wiadomo, czy w najbliższej przyszłości będzie i czy miasto pomoże klubowi?
Tu trzeba powiedzieć, że o jasną odpowiedź bardzo trudno, bo obie strony są niezwykle tajemnicze. Nie udało nam się na przykład namówić na oficjalną rozmowę samego Witrylaka. Również Janusz Jasiński na razie nie chce zabierać głosu w mediach tradycyjnych choć od momentu rezygnacji KW jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Pod rezygnacją Witrylaka napisał na przykład tak:
Dziękuje bardzo za wiele lat bardzo dobrej współpracy. Zawsze mogłem na Ciebie liczyć. Wiem jak trudna miałeś pozycje miedzy młotem i kowadłem . Zawsze potrafiłeś pogodzić interesy koszykówki z interesem budżetu miasta. Nie wiem jakie są powody rezygnacji ale myślę że otrzymamy oficjalne twoje pismo które nam to wyjaśni a może teraz znajdziesz czas na spotkanie ? Naprawdę szanuje twoja prace i zaangażowanie oraz lojalność do Szefa. Życzę powodzenia i jestem pewny że nasze drogi jeszcze się spotkają.
Za chwilę panowie wymieniają się jednak „uprzejmościami”:
Najpierw Witrylak pisze do jednego z kibiców:
W tym roku miasto przekazalo 1.5 mln w gotówce. Do tego obiekt crs praktycznie za darmo. To przeszło 2 mln. Oby więcej takich co się w ten sposób wycofują .
Tu włącza się JJ:
Konrad Witrylak Mam pytanie bo o czymś w klubie nie wiemy skąd dodatkowa kwota 600 kpln , którą miasto miałaby nam przekazać jeszcze w tym roku?
Witrylak na to z irytacją:
Janusz Jasinski(…). Daj mi już chłopie spokój. Tyle miasto przekazało. 1.5 mln w gotówce i hala praktycznie za darmo. Podziękowałem i zakończmy już nasza współpracę. W sensie naszą wzajemną.
Fakt, że cały proces odejścia Witrylaka(list do klubu, podziękowania Jasińskiego, wymiana uprzejmości) odbył się za pośrednictwem social mediów to kolejny dowód na to, że obie strony mocno się od siebie oddaliły. Zresztą Janusz Jasiński zaskakująco ostro pisze też na twitterze, że Konrad Witrylak to jego osobisty zawód.
Na podstawie nieoficjalnych rozmów wiemy tymczasem, że na linii miasto – klub mniej więcej od pół roku panował chłód. A wszystko miało zacząć się niedługo po poprzednim sezonie, który zakończył się przez Covid trzy miesiące przed zaplanowanym terminem. Wtedy rozwiązywano umowy z koszykarzami i podpisywano z nimi stosowne ugody, na mocy których klub wypłacał im część należnych pensji, a części koszykarze się zrzekali.
Janusz Jasiński miał wtedy obiecać koszykarzom dodatkowe premie za mistrzostwo Polski zdobyte w niepełnym sezonie 2019/20. Tyle, że Witrylak o tym nie wiedział, a jak mówiliśmy – to on decydował o finansach bieżących. Gdy wyszło to na jaw Konrad Witrylak mocno zniechęcił się do współpracy.
Potem jeszcze miała dojść polityka. Dziwne, ale…
Prezydent miasta to przeciwnik polityczny Pani marszałek województwa Elżbiety Polak, a Janusz Jasiński jako Organizacja Pracodawców Ziemii Lubuskiej w porozumieniu właśnie z władzami województwa prowadził konkurs Lubuskie Bony Wsparcia, gdzie dzielono fundusze unijne dla firm poszkodowanych w związku z pandemią.
Pierwsza edycja konkursu zakończyła się skandalem po tym jak trwała 15 minut, a wiele firm nie dostało pieniędzy. Prezydent Janusz Kubicki ostro zaatakował za to organizatorów konkursu twierdząc, że kasę dostali „swoi i zaufani”. Jasiński nie pozostał mu dłużny ostro odpowiadając w wywiadach prasowych i sesji sejmiku województwa. To był kolejny krok do rozwodu obu stron, niektórzy mówią, że decydujący. Teraz zresztą JJ współpracuje z Urzędem Marszałkowskim choćby przy produkcji przekazu live z meczów ligi VTB.
Potem ze sponsorowania klubu wycofała się firma Stelmet i nieoficjalnie słychać , że to też efekt tej „zimnej wojny”, a właściciel firmy Stanisław Bieńkowski miał stanąć po stronie miasta.
Wiemy też, że mimo wszystko mniej więcej na początku sezonu miało dojść do spotkania Janusza Jasińskiego z prezydentem, i na tym spotkaniu panowie mieli porozmawiać o przyszłości.
W końcu nie doszło, prezydent i szef Zastalu wymienili się tylko sms-ami. Padło pytanie – czy klub sobie radzi, czy potrzebuje pomocy. Odpowiedź miała brzmieć mniej więcej tak: „Nie jest lekko, walczymy, ale radzimy sobie”. I na tym stosunki właściwie wygasły.
Prezydent, który pod koniec lipca odbierał w Warszawie wielki puchar i medale dla klubu za mistrzostwo Polski, przestał na swoim profilu facebookowym pisać o Zastalu choć jest fanem basketu i wielokrotnie bywał na meczach. Nie pojawiał się też na meczach w nowym sezonie choć w loży VIP zawsze kilkoro gości się znajduje.
Janusz Jasiński od kilku dni w mediach społecznościowych pisze, że liczy na równe traktowanie Zastalu i Falubazu, bo uważa, że koszykarze są gorzej traktowani niż żużlowcy. Oba kluby dostały w zeszłym roku dotację po 1.5 mln złotych, ale JJ wskazuje, że Falubaz również wygrał konkurs na reklamę…picia wody z kranu za co dostał 500 tysięcy, a dla Zastalu takiego konkursu w końcu nie zorganizowano choć wcześniej było to zaplanowane również dla koszykarzy.
W każdym razie wszystkie te wypowiedzi pojawiają się to na facebooku lub na twitterze, a bezpośredniego, osobistego kontaktu miasto – klub w tej chwili praktycznie nie ma.
Pytam osobę wysoko postawioną w urzędzie miasta, z otoczenia prezydenta, dlaczego tak właściwie jest. Ona mi na to, że główny powód to fakt, że JJ nie spłaca długu z minionych lat, jak obiecał, a dług to miliony nie wiadomo jak wielkie.
Poza tym niekoniecznie podoba się w mieście wydawanie pieniędzy na aktualnym poziomie podczas, gdy można było wydać mniej, zbudować odrobinę słabszy zespół, a nie za wszelką cenę – przy obecnej sytuacji pandemicznej i problemach w klubie – szarpać się na mistrzostwo Polski i wysokie miejsce w VTB.
O długach Zastalu swoją drogą krążą legendy w ZG – nikt jednak nie zna ich prawdziwej wysokości, a prawdą jest, że z ust przedstawicieli klubu nigdy – mimo pytań – nie usłyszeliśmy żadnej kwoty. Jakub Wojczyński z Przeglądu sportowego w twitterowej wymianie zdań z Januszem Jasiński napisał niedawno o kilku milionach długów – JJ nie odniósł się jednak do tej kwoty stwierdził tylko na koniec, że trenerzy mają dbać o stronę sportową, a on o finanse.
Te wiszące na klubie długi wzięły się z „grzechów” Janusza Jasińskiego, do których zaczął przyznawać się w wywiadach(np. mówi o tym w portalu sportowefakty.pl) czyli m.in z przepłacania części zawodników ściąganych do Zastalu w poprzednich latach. Skład był świetny, Zastal zdobył kilka tytułów mistrza Polski, ale długi rosły. Potem pojawiały się sprawy w trybunale BAT i zaległości były coraz większe.
Wiadomo też o tym, że już w tym sezonie klub miał i ma pewne zaległości wobec koszykarzy z obecnej drużyny. Może to jeszcze nie są wielkie kwoty, ale wywołuje niepokój – czy Zastal będzie w stanie spłacać je na bieżąco i co z kolejnymi miesiącami.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że obie strony – klub i miasto – nie są w stanie współpracować. Z tego, co wiem to Janusz Jasiński od jakiegoś czasu próbuje skontaktować się z prezydentem miasta, były też telefony do Konrada Witrylaka zanim odszedł. Ludzie z urzędu telefonów nie odbierają.
Argumentacja jest jedna i już o niej było – nie będzie współpracy, bo JJ nie chce pokazać, ile ma zaległości. A w ogóle mówi w wywiadach, że w klubie jest dobrze więc niech sobie radzi.
Tymczasem klub desperacko próbuje złożyć budżet na kolejny rok. Nieoficjalnie wiemy, że ma mocne wsparcie w postaci posła Jerzego Materny. To najprawdopodobniej on zajmie w radzie nadzorczej miejsce po Witrylaku. To on pomagał klubowi w „załatwieniu” sponsoringu w firmie ENEA, która od 2021 da więcej pieniędzy. Na marginesie – zespół w związku z tym niedługo zmieni nazwę na ENEA Zastal.
Wiadomo też, że klub będzie chciał wypuścić na rynek akcje, które będą mogli objąć kibice i stąd byłoby trochę pieniędzy.
Zanim to się stanie spółka będzie musiała jasno odpowiedzieć na pytania, na które do tej pory nie znamy odpowiedzi, a bez których kibice mogą nie mieć ochoty na zakup.
Ile jest długów, czy jest pewność, że będą pieniądze na cały bieżący sezon, czy klub jest w stanie spłacać na bieżąco długi z poprzednich lat, ile spraw jest jeszcze w sądach? Czy klub jest w stanie sobie poradzić bez dotacji, gdy na trybunach nie ma kibiców, a miasto da mniej pieniędzy. To pytania do Janusza Jasińskiego.
Tymczasem jest też trochę pytań do drugiej strony czyli do miasta Zielona Góra i bezpośrednio prezydenta Janusza Kubickiego.
O ile miasto obetnie dotację klubowi? Czy miasto – o czym nieoficjalnie słychać – myśli o tym, żeby obciążyć klub za wynajem hali w nadchodzącym roku?
Jeśli tak – czy to obciążenie będzie miało sens – wszak hala zbudowana została głównie dla koszykarzy, a stawki w związku z tym obowiązywały wobec koszykarzy symboliczne(podobnie jak za stadion żużlowy dla Falubazu, czy ten przy Sulechowskiej dla piłkarzy)? Tu znów coś na marginesie – w klubie przebąkują, że jeśli się tak stanie będą myśleć, czy nie grać…w Zgorzelcu!
I jeszcze jedno pytanie, nie tylko do prezydenta – jak to możliwe, że przez ostatnie lata w klubie rosły długi, a rada nadzorcza, w tym człowiek z urzędu miasta, akceptowała to? W zeszłym roku wprowadzono plan naprawczy, czyli wiadomo było, że sytuacja jest bardzo zła. Dlaczego więc nagle następuje wolta miasta?
Ktoś powiedział mi: Janusz nam nigdy nie pokazywał prawdziwych danych! A przecież są coroczne bilanse, a w radzie zasiadają bardzo poważni ludzie. Coś tu nie pasuje.
Pytań sporo, mi nie udało się dotrzeć z nimi do prezydenta, który nie odpowiada na prośby o wywiad. Janusz Jasiński też publicznie nie bardzo chce mówić otwarcie i konkretnie o sytuacji.
Można by zakończyć tę opowieść stwierdzeniem, które padło tydzień temu w Sport cafe w RZG – Andrzej Flugel z Gazety Lubuskiej, któremu bardzo zależy na baskecie mówił, że „jeśli panowie mają jaja usiądą, pogadają i powinni się dogadać”.
Po tygodniu nieoficjalnych rozmów o sytuacji wiem, że nie usiądą. Chyba, że ktoś im pomoże.
A może tym kimś będzie właśnie poseł Materna? Prezydent i jego otoczenie go chwalą, jako najlepszego posła w województwie, który pomaga miastu w załatwianiu różnych spraw w Warszawie i jest skuteczny. Jasiński też trzyma z Materną i liczy, że poseł przyprowadzi kolejnych, dużych sponsorów.
Może to właśnie on jest odpowiedni, żeby posadzić obie strony przy jednym stole? I nieważne w tym wszystkim, kto jest z jakiej partii – na końcu najważniejsza jest koszykówka.