Niebawem minie dwa lata odkąd wojna na Ukrainie zrodziła wiele naiwnych oczekiwań. A jednym z nich było to, że Ukraina stanie się państwem przynależnym do Zachodu. I z tego powodu państwem naszej sfery cywilizacyjnej. Otworzyliśmy serca dla ludzi, co w jakimś sensie jest w naturalne dla Polaków, ale także obudziło się w nas przekonanie, że mimo trudnej historii uda się nam ułożyć z państwem ukraińskim dobre relacje. Mówiono nawet o braterstwie. Zanim „rozliczymy się” z tych oczekiwań warto je umieścić w odpowiednim logicznym kontekście.
Zacznijmy od pojęcie państwo. Rzecz oczywista państwo to struktura administracyjna obejmująca terytorium i mieszkających na nim ludzi. Struktura zdolna do samodzielnego bytu przez dłuższy czas. I tu pojawia się kwestia jakie siły państwo tworzą. Jedni politolodzy uważają, że państwo jest emanacją społeczeństwa je tworzącego. Sił wewnętrznych, zbiorową wolą. Drudzy twierdzą, że państwo potrzebuje zewnętrznego regulatora. Obie strony politologicznego sporu podają na dowód swojej racji przykłady. Stany Zjednoczone jako przykład sił wewnętrznych i Niemcy jako skutek organizacyjnej siły zewnętrznej, Prus siłą militarną i gospodarczą jednoczących niemieckojęzyczną wspólnotę. Sprowokowaną zresztą francuską agresją z czasów wojen napoleońskich. Zapewne racja leży pośrodku i najpewniej nie da się siłą przez dłuższy czas zapewnić stabilności państwa bez woli jego obywateli, o czym najlepiej przekonał się Związek Radziecki.
Kolejną kwestią jest naród. Naród na ogół tworzy państwo. Naród to sprawa skomplikowana, mieszanina kulturowa, w której spoiwem jest poczucie tożsamości. Członków danej społeczności z narodem jako ideą i poczuciem wspólnoty pomiędzy członkami tej społeczności, w duchu narodowej więzi. To kwestia wielowątkowa i zbyt rozległa na niniejszy felieton. W każdym razie w odniesieniu do Polski mimo że Polska jako państwo powstała w obecnym kształcie z woli czynnika zewnętrznego, to większość z nas uważa Polskę za swoje państwo. Jednocześnie mimo dramatycznych różnic, większość polskich obywateli uważa się za Polaków. Mimo, że część z nas to ewidentni obcokrajowcy.
W przypadku Ukrainy należy mieć wątpliwości tak w kwestii państwa jak i narodowości. Ukraina powstała w kaprysu rozpadającego się Związku Radzieckiego, który wyznaczył granice Republiki Ukraińskiej, a nie ukraińskiego państwa. Republika ta nie została wydzielona z terytorium ZSRR według klucza narodowego. Zatem trudno mówić o narodzie i państwie ukraińskim w tak jak mówimy o Polakach, Czechach, Serbach, narodach kulturowo spójnych. Odwołujących się do jakiejś wspólnej tradycji. Historycznej lub jakiejkolwiek innej. Mieszanka ludnościowa, zaaplikowana obszarowi na którym leży Ukraina jako byt państwowy, nie ma narodowej spoistości. Zamieszkują ją Polacy, Rosjanie, Rusini, Białorusini, Tatarzy, Kozacy, jakieś ludy azjatyckie. Trzymani w ryzach przez sowiecki reżim mieli tworzyć naród radziecki. Czy dzisiaj tworzą naród?
Napaść Rosji na Ukrainę optymistycznie motywowała słabość narodowego spoiwa. Stratedzy z Kremla zakładali, że istniejące na Ukrainie podziały narodowe uczynią agresję łatwą i przyjemną. Okazało się jednak, że kilkanaście lat istnienia Ukrainy jako państwa, wytworzyło poczucie wspólnoty i odrębności od Rosji. Ale czy to poczucie nie ma charakteru negacji jedynie? Nie ważne kim jesteśmy, ale nie chcemy być w Rosji? Ta negacja, chęć nie bycia z kimś nie oznacza akceptacji tego kim chcą być Ukraińcy. Wojna która miała umacniać poczucie więzi narodowej i państwowej, więź taką nieznacznie zwiększyła. Kłopot rządu ukraińskiego z nowymi poborowymi, ucieczka z Ukrainy wielu młodych ludzi, pokazuje, że poczucie wspólnoty państwowej i narodowej dalekie jest do uzyskania siły dostatecznie spajającej to państwo. Wydaje się nawet, że Ukraińcom nie bardzo zależy na niepodległej Ukrainie jako zbiorowym obowiązku. Marzenia o samoistinnej Ukrainie, mają w sobie więcej zawołania bojowego godnego rezunów chcących rezati Lachow, jak poważnego państwowotwórczego imperatywu. Bo szanując poświęcenie żołnierzy ukraińskich, ich bohaterstwo, wolę walki, to trzeba wiedzieć, że naród i państwo to coś więcej jak narodowy sentyment. Nie tylko ludowy etnos niezdolny do stworzenia narodu, pozbawiony głębszej strukturalnej myśli zdolnej wymyślić, stworzyć i zapewnić istnienie jako państwo. Powtarzający się od stuleci paroksyzm nienawiści do „nieswoich”, ale nie tworzący narodu i państwa.
Nie twierdzę, że mam rację. Ale się zastanawiam.