Śpiwory, poduszki i karimaty – to wyposażenie niektórych pracowników komisji wyborczej przy londyńskiej New Cavendish Street. Część jej członków spędziła tu przedwyborczą noc.
Rekordowa liczba zarejestrowanych przed wyborami, potrójne głosowanie i doba na policzenie głosów: pracowników komisji wyborczych w Zjednoczonym Królestwie czeka ciężka praca. Niektórzy rozpoczęli ją w lokalu wyborczym, niemal od razu po przebudzeniu. Nie trzeba było dojeżdzać.
„Wszystko po to, by upewnić się, że się nie spóźnimy, że będziemy przygotowani. I że wyśpimy się tak dobrze, jak to możliwe”
– tłumaczy szef komisji, Kamil Arendt.
Dodaje, że na miejscu jest prysznic i dobrze wyposażona kuchnia. To ostatnie jest ważne, bo potem przyda się i kawa.
„Od siódmej do dwudziestej pierwszej jesteśmy na nogach, a kiedy ostatni wyborca opuści lokal, przystępujemy do liczenia głosów”
– zapowiada rozmówca Polskiego Radia. Czasu na odpoczynek nie będzie. Od ponad dwóch dekad za granicą obowiązuje limit czasowy: 24 godziny na policzenie głosów.
W 77 komisjach w Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej pracuje dziś ponad 900 ludzi. Do głosowania zarejestrowało się prawie 161 tysięcy osób. To rekord.