Czekając na Godota
W szkole, na lekcjach języka polskiego, mamy dwa pakiety lektur, obowiązkowe i uzupełniające. W toku swojej edukacji humanistycznej, a także później, w rozmowach z różnymi ludźmi, spotkałem pewien pakiet lektur, które są z kategorii, co to nie wypada nie przeczytać. Kategoria ta więcej ma w sobie snobizmu, niż realnej wartości lektur, ale są pewne środowiska, gdzie powiedzenie iż nie czytało się „Mistrza i Małgorzaty”, albo też ma się do tego utworu stosunek wskazujący na pobłażliwość, dla zachwyconych sięosobiemającychelit, dyskwalifikuje, a nawet depersonifikuje ów sąd głoszącego.
Dla pewności przeczucia, które wskazywało mi na pośledniość lektur snobowiązałkowych, poświęciłem kilka dni cennego czasu, by zyskać pewność opartą na bolesnym doświadczeniu obcowania z m.in. „Zbrodnią i karą”, wspomnianym „Mistrzem i Małgorzatą”, a na końcu zaczekać na Godota. W sumie czytanie Becketta to była dobra lektura do leżaka, z której to fabuły wyniknęło na koniec, że Godot jednak nie przyszedł.
trzecia kategoria
Wśród codzienności rozmów, informacji do nas docierających, relacji międzyludzkich, spotykanych ludzi… z łatwością rozróżniamy tych i tamtych, patriotów i unitów, takich co to mają „tak za tak, nie za nie” i miałkich pływaków zasłaniających się niewiedzą lub niepamięcią, ludzi honoru i wyznawców wolnych sądów. Wszelako jest jeszcze jedna kategoria, wymykająca się identyfikacji, klucząca po ciemnych zaułkach świata, pozostająca chętnie w cieniu, martwiąca się tylko o jedno, by nie musieć się określić do końca, by stwarzany pozór gwarantował jej udział w przypadku zysku i możliwość pełnego zdystansowania się w razie porażki.
Co ciekawe, ludzie prezentujący taką postawę zasilają głównie szeregi patriotów. Z dobrze opracowanym systemem przyklękania w kościele w ważne uroczystości, nadprogramowej obecności w celebracji pieczołowicie pilnowanych wszelkich rocznic narodowych, w nasyconej mowie podkreślających swe zaangażowanie dla Ojczyzny, wywołując łzę w oku w swym dobarwionym na biało-czerwono życiorysie, zwodzą nie tylko powszechnych patriotów, ale polityków, a nawet dyplomatów…
jak Efialtes z Trachis
Wykorzystując złudzenie patriotyzmu, które aplikują bez kropli zażenowania wszystkim podrożnym, sięgają po możliwości i stanowiska, nie ku chwale Ojczyzny, ale dla własnej korzyści i osobistego splendoru.
I cóż z tego, powie ktoś, skoro przy okazji cenne Ojczyźnie oddali zasługi? Po pierwsze, jeśli dobro Ojczyzny nie było dla nich celem, to okazjonalność, która sprawiła, że je uczynili, nie jest niczym pewnym, ani żadnym gwarantem, że dla innej okazji, przeciwko Ojczyźnie ta sama kalkulacja, na sobie samym skoncentrowana, ich powiedzie. Nie są oni bowiem patriotami, a tylko patriotów udają. W wypowiedziach, postępkach, żywiołowym blichtrze codzienności, są w stanie udawać oddanie Polsce. Lecz w czasie próby mogą równie sprawnie wesprzeć wroga i zdradzić, jak Efialtes z Trachis pod Termopilami, sięgając w historii, czy były elektryk z Azowstalu, odnosząc się do czasów nam najbliższych.
zachować się jak trzeba
W czasie wojny najważniejsza jest identyfikacja, by wiedzieć kto wróg, a kto przyjaciel. Coraz częściej przekonuje życie, że i w czasie pokoju ta wiedza jest równie niezbędna. O rozróżnienie między przyjacielem, a wrogiem łatwiej na froncie, niż za demokratycznym okrągłym stołem codziennej polityki, ale warto i trzeba identyfikować tych, którzy za przyjaciół Ojczyzny się podają. I wcale nie potrzeba tu szczególnych zdolności czy specjalistycznych analiz. Wystarczy baczna obserwacja, bo ten co udaje patriota, prędzej czy później się odsłoni. Są takie sprawy i takie momenty, w których tylko prawdziwy patriota „zachowa się jak trzeba”.
Dziś, więcej niż kiedykolwiek trzeba tych cynicznych aktorów propolskości demaskować. Nie wolno nam stanąć w bezradności i marazmie, na który pozwolili sobie bohaterowie Becketta, których niemoc najdobitniej ilustruje ostatnia scena:
No to idziemy?
Chodźmy.
I nie ruszają się z miejsca.
Do nich nigdy Godot nie przyjdzie, a czyż my chcemy mieć już na zawsze pośród siebie tych, co udają patriota? Od nas to tylko zależy.