Już na wstępie spieszę Państwa zapewnić i uspokoić, że jak zwykle postaram się zgrabnie ominąć intelektualnie kaskaderską zgoła pokusę zmieszczenia w felietonowej poetyce systematycznego wykładu filozoficznego. Ale przecież obowiązuje mnie ubiegłotygodniowa zapowiedź co do tytułowej dziś formuły powiązanej z filozoficznymi wszak pojęciami permisywizmu i ponowoczesnego postępu.
W obowiązującym od dawna na tzw. Zachodzie, a zwolna opanowującym i nasze uczelnie nurcie mającym filozoficzne ambicje, czyli postmodernizmie dominują przecież akcenty końca historii, płynnej względności, relatywizmu i braku hierarchii, a nade wszystko nieprzydatności klasycznej prawdy oraz dobra i zła jako kryteriów ostatecznych. Zainteresowanych odsyłam zatem zarówno do źródeł encyklopedycznych, jak i moich niegdysiejszych felietonowych wywodów na ten temat (nie daj Boże „w tym temacie”!)
Tak czy owak najbardziej interesujący i istotny w tej materii wydaje się być chaos semantyczny (brak precyzji pojęciowej) i aksjologiczny podszyty tzw. poprawnością polityczną (śmieszna samą w sobie, ale nie do końca), swoistą dowolnością i prymitywnym pragmatyzmem. Te cechy bowiem dyskursu publicznego (głównie medialnego), mają wbrew pozorom decydujący wpływ na naszą codzienność w wymiarze gminnym, wojewódzkim i państwowym, w warunkach demokracji, „takiej jaką ona jest” w istocie.
Otoczeni zewsząd coraz bardziej stabloidyzowanymi mediami, które skutecznie dość mieszając rzeczy istotne z sensacjami i fejkami oraz podszytym szemraną ideologią przekazem, zwolna kształtują swoich odbiorców w bezwolną masę „entuzjastów”( wyznawców), bądź „sceptyków”(wrogów), niezdolną do jakichkolwiek wniosków, zawierających choćby ślad samodzielnej refleksji.
Przypominam tu nijako przy pomocy owych pojęć tzw. debatę (logicznie „kulawą”) na temat wstąpienia Polski do UE, do której już za rok (20 lat) warto będzie wrócić. Co zatem w roku wyborczym 2023 dzieje się na prowincji, np. w coraz bardziej wyludniającym się i powiatowym Gorzowie? Tych, których zdziwił lub oburzył przymiotnik „powiatowy” w poprzednim zdaniu odsyłam do dokumentu zwanego dumnie: Budżet województwa Lubuskiego, uchwalonego przez Sejmik, a sygnowanego przez nasz (?) Urząd Marszałkowski („Sapienti sat”).
Warto pamiętać, że gorzowskich interesów (?) w samym Zarządzie pilnuje wszak sprawdzony po wielokroć wyborczo Tadeusz Jędrzejczak. A’propos, ostatnimi czasy medialną karierę zrobiła wypowiedź prof. Glapińskiego, prezesa NBP, oburzonego ekonomicznymi ekspertyzami byłych sekretarzy PZPR, którzy też ochoczo pouczają nas w kwestiach demokracji i praworządności („o tempora ,o mores”). Nie inaczej jest w Lubuskiem, choć Jędzejczaka, byłego sekretarza PZPR bronią jednak jego wyniki w demokratycznych wyborach. I nawet jeśli dawno temu „prysł” mit o jego gospodarskich osiągnięciach w Gorzowie (16 lat władzy w urzędzie miejskim), głównie wobec skali kilkudziesięcioletnich zaniedbań w wielu istotnych dla miasta kwestiach, to jego demokratyczną „legitymacją” są jego wyborcy. Być może uznają oni w tym roku, że pana Tadeusza należy tym razem wysłać … na Wiejską. Kto wie?
Natomiast, jeśli chodzi o aktywność Jędrzejczaka w mediach społecznościowych, to korzysta on z fundamentalnej zasady wolności słowa. Jeśli zaś przekracza tam prawo, to od tego są sądy. No, chyba się zagalopowałem! Co by nie rzec, „postmodernizm powiatowy” ma się dobrze i wart jest jeszcze wielu dopowiedzeń.