Gdybym jutro umarł?
Miałem ten felieton napisać jutro, ale jutro mogę umrzeć, więc napiszę go dziś. Na wszelki wypadek, gdybym umarł. Tego przecież nie można wykluczyć. To się może zdarzyć.
Gdybym nie napisał, a jutro umarł, żałowałbym, że nie napisałem. Jeśli napiszę dziś, będę mógł umrzeć ze spokojnym sumieniem. Choć umierać ani zamierzam, ani chcę, ale śmierć przecież czai się za rogiem i jak mówili starzy, mądrzy ludzie „nigdy nie wiadomo, kto pierwszy z brzegu.
Sprzyjające okoliczności
Z tym, nie wiadomo, to jest trochę kłopot, bo niby wiadomo, że nie wiadomo, ale większość z nas nosi w sobie taką pewność, że nie my. Śmierć jest, występuje, ale od nas trzyma się z daleka. To życzeniowe myślenie jest i złudne i zgubne. Bo śmierć wcale trzyma się blisko nas, a tylko sprzyjające okoliczności sprawiają, że wciąż jeszcze żyjemy. Racjonalnym wydaje się, że mamy plan na życie, a nie plan na śmierć, ale ten racjonalizm nie uratuje nas przed tym, że okoliczności przestaną nam na chwilę sprzyjać i w dziwnym splocie okoliczności pozostanie po nas konto w społecznościowym medium, kilka ciepłych wspomnień najbliższego otoczenia i pustka, której nic nie wypełni, w sercach najbliższych.
Te sprzyjające okoliczności, które trzymają nas przy życiu, a które są często przedmiotem utyskiwań, bo przejechaliśmy zjazd z autostrady i trzeba będzie nadkładać drogi, bo spóźniliśmy się na ten konkretny samolot i nie zdążymy na połączenie w innym mieście, bo przyszedł niespodziewany gość i zbałamucił nam szmat czasu rozbijając rozkład dnia, te okoliczności chronią nas przed śmiercią. Nawet o tym nie wiemy. Czasem przeczuwamy. Zbyt rzadko się nad tym zastanawiamy. Chyba nigdy za nie nie dziękujemy.
Rokując szybkie zejście
Zbyt mało w naszym życiu poświęcamy też uwagi śmierci. Niewiele o niej czytamy, niechętnie i zwięźle o niej dyskutujemy, a jeśli już, to zwykle dlatego, że zmuszają nas do tego okoliczności. Właściwie okoliczność. Ktoś zginął, zmarł, bliska osoba jest w szpitalu i rokuje szybkie zejście. Nie pochylamy się nad śmiercią z własnej woli. Nie jest pierwszym, nawet nastym wyborem w dyskusjach towarzyskich, rodzinnych czy szerzej społecznych temat śmierci. Życie przyśpieszyło tak znacząco w uzbrojeniu technologicznym, że tematowi śmierci uciekło. Nie uciekło jednak samej śmierci, ponieważ ta istnieje poza czasem. I może przyjść do każdego z nas o każdej porze. „Jest jak złodziej w nocy” – mówi pismo. I mówi jak jest.
Moja siostra śmierć
W tym pędzącym świecie śmierć została zmarginalizowana, a często nawet – nomen omen – wykluczona z życia. Nie jest to przypadkowe. Człowiek myślący o śmierci jest niepożyteczny. Człowiek świadomy nieuchronności śmierci, rozumujący życie w jej kontekście, wspominający dar łaski życia o poranku, jest niewygodnym świadkiem. Dzisiejszy świat, oparty na gospodarce rynkowej, jak nigdy wcześniej oparł się na konsumpcji. Konsumpcja jest prostym działaniem, z którego jedni mają zyski, a drudzy… no cóż, w tych drugich trzeba nieustannie podsycać głód nabywania, by ci, którzy zarabiają, mogli zarabiać jeszcze więcej.
Człowiek ustawiony w dobrym trybie konsumpcyjnym jest idealny. Dostarcza zysków, nie myśli i – co w ostatnim czasie zdarza się coraz powszechniej – żyje w poczuciu, że panuje nad swoim życiem i że jest tak mądry, że te wszystkie zjawiska z pogranicza psychologii, socjologii i marketingu, jest w stanie ograć. Mylny błąd. Osąd rzeczywistości, jeśli ma nas chronić przez zakusami sterowanego potężnymi instrumentami rynku, musi być oparty o śmierć. Idąc z nią pod ramię będziemy terminatorem życia swego dokonując spustoszenia w dobrze naoliwionych mechanizmach zastawionych na nas pułapek. Nie tylko rynkowych. Każdych.
Kiedyś, a było to dość dawno, nazwałem śmierć swoją siostrą. Ona taka winna właśnie być w życiu. Oceniając codzienne wybory z punktu widzenia jej chłodnej kalkulacji mamy gwarant, że wybór, którego dokonamy będzie właściwy. Żeby więc dobrze żyć, żeby życie nasze było dobre, trzeba nam nieustannie myśleć o śmierci, przywoływać ją zwłaszcza w przełomowych sytuacjach. Zbyt lekką ręką i na dużym obarczeniu ryzykiem dokonujemy wyboru w poczuciu nieśmiertelności. Dziś żyjesz, lecz jutro twoi znajomi dowiedzą się, że umarłeś, dlatego trzeba dbać o życie by było dobre, na śmierć…