Od kilku lat, dosyć szerokie spektrum środowisk liberalnych, lewicowych, także postępowych chrześcijańskich demokratów głośno opowiada się w Europie za imigracją. Głoszą oni wszechtolerancję i przekonują, że jej brak świadczy o zacofaniu, tchórzliwości, a nawet – o zgrozo!) – nacjonalizmie. I zamiast zamykania się w getcie przestarzałych wartości europejskiej kultury proponują nam multikulti. Przychylnymi sobie mediami zaczynają napędzać pewien rodzaj lęku przypływem ksenofobicznego populizmu, który powstaje „w ostatnich latach przez łączenie nowych ruchów prawicowych z narodowcami i konserwatystami wolnorynkowymi”.
Czy to prawda? Czy to może budzić niepokój? Czy może powstanie to jest tylko i aż, by chronić ich sposób życia przed niekontrolowaną imigracją i otwartą islamizacją? Skrajna prawicowość, kiedy mowa jest o tych partiach, jest pojęciem nieostrym, ponieważ partie te oferują mieszankę polityki prawicowej (skupionej na kulturze) i lewicowej (skupionej na ekonomii). Nacjonalizm tych partii to określenie błędne z perspektywy historycznej. Nie ma w nich bowiem agresji, a jedynie chęć obrony. Tak wygląda właśnie PiSowski nacjonalizm.
Jaki to bowiem nacjonalizm?
który skupia się na własności kulturowej,
który odczuwa frustrację patrząc na zanikanie europejskiego stylu życia,
który ceni sobie Zachodnią, tradycyjną kulturę i pragnie jej bronić przed atakami ze strony imigrantów,
który jest podejrzliwy wobec elit ignorujących lub oczerniających obawy społeczne,
który zwraca uwagę, że islamofobia czy rasizm nie biorą się z powodu uprzedzeń, lecz wynikają wprost z niechęci do asymilacji Muzułmanów i Afrykanów, a także niechęci do pracy, aktywności przestępczej i narzucania Europejczykom swojego systemu wartości i stylu życia,
który nie godzi się na eksperyment przemiany krajów o tożsamości monoetnicznej w prawdziwe wieloetniczne państwa,
który na problemy związane z Islamem nie patrzy krótkowzrocznie,
dla którego najważniejszy jest obywatel, a nie imigrant,
i dla którego istotą jest Ojczyzna w kontekście całej swej historii, a nie chwilowa okoliczność zdefiniowana przez politycznych zakładników.
W powyższym kontekście największym obowiązkiem patriotycznym jest bycie nacjonalistą.
Najlepiej skrajnym.
Cytaty z artykułów:
Maxa Hollerana
Daniela Pipesa
fot.Pixabay