Lenin kiedyś powiedział, że kapitaliści z chytrości sprzedadzą dla zysku sznur, na którym zostaną powieszeni. Nawiązuję do Ilicza jednak nie z powodu kapitalistów i nie z powodu chytrości. Bo choć leninowska teza ma wiele słuszności i jest wielce intelektualnie pociągająca, to proponuje jedynie płyciznę, zamiast głębi. Leninowi bowiem chodziło o głupotę, a chytrość jest jedną ze sprężyn tej zgubniej dla wielu cechy. Bolszewicy dzięki głupocie świata urośli w potęgę, która pod ciężarem własnej głupoty z kolei rozpadła się. Głupota bowiem to kiepski fundament.
Można ów pociągający leninizm odnieść do relacji energetycznych Niemcy-Rosja. Przecież Niemcy budując nordstreamy sami sobie ukręcili styczek na szyję. Uważając się za strasznie cwanych sądzili, że Rosję da się ograć. Niemcom się zdawało, że kumplując się z Putinem, znajdą się na uprzywilejowanej pozycji i będą zbijać kokosy na odsprzedawaniu rosyjskiego gazu Europie z zyskiem. Tymczasem to Rosja poddusza niemiecką energetykę, nie podsyłając na tyle ile trzeba gazu. Dzięki niemieckiej energetycznej impotencji idiotyzmu zwanego energetyką wiatrową, wyższe ceny gazu rekompensują Rosji mniejszy wolumen sprzedaży. Jak Rosjanie przykręcą kurki bardziej, ceny gazu skoczą jeszcze wyżej. No i wyszło na to, że przyszłe zyski zaślepiły niemieckich wodzów.
Ale nie zaślepiłyby, gdyby nie niemiecka pycha. Ci aspiranci do kolejnej wersji panów świata, w swojej tępocie, bo nie z chytrości, nie dostrzegli oczywistych konsekwencji uzależniania swojej energetyki od widzimisię władców na Kremlu. Rosja tak jak poprzednio ZSRR ma dwa proste atuty. Bombę atomową, którą skutecznie straszy świat i węglowodory, którymi jak jej się pozwoli rozgrywa swoją imperialną polityką. No i Niemcy pozwolili. No to Rosja skorzystała. Bo w odróżnieniu od Berlina, tam zdecydowanie durniów mniej.
Teraz Europa dostała energetycznej czkawki. Modli się o wiatr i lekką zimę. Ceny energii szybują w górę, nadchodzi energetyczny armagedon. Energetyka to dziedzina gospodarki o dużym bezwładzie, znamionują ją kilkudziesięcioletnie cykle. To nie jest fabryka mopów, albo pieluch jednorazowych, lub montownia komputerów w garażu. Rozwój energetyki wiatrowej i fotowoltaicznej w klimatycznych realiach europejskich okazał się energetycznym sepuku.
Nikt o zdrowych zmysłach nie może wierzyć, że wiatr zastąpi w energetyce węgiel, gaz, ropę atom. Piękna idea, aby przemysł nie zatruwał środowiska, a energetyka nie zmieniała klimatu, to marzenia nieuka albo fanatyka, któremu Pan Bóg prąd od mózgu odciął. Bo po pierwsze energetyka klimatu nie zmienia, a po drugie rozwój gospodarczy zatruwa środowisko z istoty rzeczy. Od rolnictwa zaczynając, a na utylizacji akumulatorów (tak kończy elektromobilność) kończąc.
Lenin do geniuszy intelektu nie należał, jak każdy fanatyk kultywował napuszone nieuctwo. Ignorował prawdę, bo była niewygodna. Chciał stworzyć sowiecki raj na ziemi, ale udało się mu stworzyć archipelag gułag realizujący ludobójstwo myślących. Dzisiaj niemiecki obłęd zapisany w koalicyjnej umowie tamtejszego rządu i wykorzystanie struktur unijnych do jego realizowania stawia przed Europą poważne zagrożenia. Niestety, europejskie elity, szczególnie te niemieckie, ale także i unijna kamaryla, nie chcą znać prawdy. Wolą być, kolokwialnie rzecz ujmując, durne.
tekst: Krzysztof Chmielnik
foto: Pixabay