Lata temu na stadionie w Pełczycach, gdzie kończyliśmy studencki rajd, dobiegał końca mecz pomiędzy Pogonią Berlinek, a Orłem Pełczyce. Im bliżej był końca mecz tych C-klasowych drużyn, tym więcej nas było na trybunach. Jakieś 200 osób, podczas kiedy lokalnych najwyżej 50, co ma znaczenie w tej opowieści. Jako, że było to w końcu października, boisko było grząskie, mżył deszczyk, a na polu bramkowym gości w wydeptanym przez bramkarzy zagłębieniu lśniła uroczo kałuża. Bramkarz broniąc celne strzały napastników co jakiś czas taplał się w bohaterskich robinsonadach w owym akwenie. Gdzieś od koniec meczu piłka zmierzająca niechybnie w kierunku bramki utknęła w kałuży. I wtedy jeden z napastników chcąc kopnąć w piłę, lekko się pośliznął i zamiast w nią kopnął w kałużę. Błoto trysnęło niczym gejzer i to tak nieszczęśliwie, że twarz bramkarza znalazła się w centrum owego gejzeru. Zaczęła się niezła rozróba z błotem w roli głównej, w której zawodnicy obu drużyn uczynili z błota oręż, którym razili swoje twarze, techniką zwaną w piłkarskim żargonie – „z klepki”. Sędziowie przerwali mecz, emocje widowni eksplodowały, na boisko wkroczyła lokalna publika, aby wesprzeć swoich, a przy okazji dowalić sędziom. I gdyby nie włączenie się do akcji studenckiej braci, sędziowie ponieśliby, bez wątpienia uszczerbek na zdrowiu.
Kilka dni temu piłkarski klub Barcelona sromotnie przegrał z Bayernem Monachium przy własnej publice. W składzie klubu z Barcelony obecnie gra Robert Lewandowski, który wcześniej grał wiele lat w Bayernie. Lewandowski po przegranym meczu poszedł do szatni Bayernu, aby pogadać z dawnymi kolegami. Bo przecież to, że teraz gra przeciwko swoim dawnym kolegom, nie przekreśla dobrych wcześniejszych z nimi relacji. Najlepszy napastnik świata nie musi niczego nikomu udowadniać. Świadomy swoich umiejętności, nie żywi urazy do przeciwników z boiska, którzy z jego obecną drużyną wygrali. Dał tym dowód nie tylko sportowej, ale i pozaboiskowej klasy. Ekstra klasy.
Kiedy w Italii wyborcy wybrali nowych rządzących, którzy nie bardzo podobają się unijnemu lewactwu, ci odsunięci od władzy z miejsca oświadczyli, że szanują demokratyczny wybór swoich rodaków i ostrzegli unijnych lewaków – wara wam od naszej Ojczyzny.
W Polsce – opozycji z Donaldem Tuskiem na czele daleko do standardu włoskiego. Kompletnie obca jest dla niej postawa Roberta Lewandowskiego. Wydaje się, że to prosty chłopak, piłkarz. Nie ma akademickich tytułów, nie pozuje na inteligenta, nie twierdzi też, że jest Europejczykiem. Do głowy mu się przychodzi myśleć o sobie jako o elicie. Kopie piłkę. Ma jednak to coś, co nazywa się klasą.
W porównaniu z nim opozycja i jej wyborcy to wypisz wymaluj owi piłkarze z gminnej ligi piłkarskiej i ich kibice. Z meczu jakiego byłem świadkiem onegdaj w Pełczycach. I tak jak tym wsiowym piłkarskim szmaciarzom, błoto zastępowało argumenty sportowe, tak polskiej opozycji błoto inwektyw zastępuje merytoryczne argumenty. Zaś wyborcy tych politycznych C-klasowych „piłkarzy” zamiast dostrzec nieudolność swoich „zawodników” gotowi są zlinczować graczy drużyny przeciwnej, dlatego, że są lepsi. W imię ślepej nienawiści do przeciwników, wolą wraz ze swoimi politycznymi idolami taplać się w błocie i twierdzić, że są elitą. Miłośnicy politycznej szmacianki. Orły z błota.
fot.Pixabay