Z poczucia krzywdy.
Jako echo brzmią mi w uszach, od ponad dwudziestu już lat, słowa Bohdana Chmielnickiego wypowiedziane przez Bohdana Stupkę w filmie „Ogniem i mieczem” Jerzego Hoffmana:
„Te tysiące poszłyby za mną, gdybym tylko o sobie myślał? Popatrz co się dzieje na Ukrainie. Kto tutaj szczęśliwy? Królewięta i garstka szlachty. Dla nich ziemia, dla nich złota wolność, a reszta? Bydło. (…) Chcę wojny z nimi, nie z królem. Król to jest ojciec, a Rzeczpospolita – matka. (…) To nie ja, to oni, królewięta matkę mordują, a gdyby nie oni, miałaby Rzeczpospolita nie dwojga, a trojga narodów, tysiące wiernych szabel przeciwko Turkom, Tatarom, Moskwie…”
Na przeszkodzie pojednania, czy to narodów, czy jednostek, staje najczęściej poczucie ukrzywdzenia. Ma ono wiele interpretacji i perspektyw, ale jedną miarę. Tą miarą, jedyną i prawdziwą, jest skala dotkliwości krzywdy jakiej doznała ofiara. Taką miarę, przy wyrażeniu skruchy, prośbie o przebaczenie i woli zadośćuczynienia powinna brać pod uwagę strona, która krzywdy wyrządziła. Bez tego nie ma pojednania.
Rzeź wołyńska była prawdopodobnie najokrutniejszym mordem w historii świata, w skali i dla powodów, które nie znajdują żadnego wytłumaczenia. Gdyby zbrodnia miała miarę w aspektach jej wymyślności, bezwzględności i bólu, czy jest taka, która była większa niż rzeź na Wołyniu? Nikt, kto poznał rozmach morderczych tortur z lektury źródłowej, nie wyzbył się z pamięci tych obrazów. To niemożliwe. I dlatego tak trudno nam wybaczyć…
Ridna maty moja
Siedzę z Żenią przy jednym stole. Rozmawiamy o sytuacji na Ukrainie. Martwi się o rodziców. Mieszkają blisko Krymu. Olha włączyła pieśń „Ridna maty moja”. Rozpoznaję melodię od razu. Znana mi dobrze w wykonaniu Bernarda Ładysza i Leokadii Rymkiewicz-Ładysz, a współcześnie braci Kaczmarek, ale nie wiedziałem, że uważana jest za ukraińską pieśń narodową. Śpiewamy razem, po ukraińsku, po polsku… rozmowa przechodzi przez historię, wszystkie biedy krajów podbitych przez ZSRR, porównujemy spojrzenie na stan wojenny, wybór Jana Pawła II, śmierć ks. Popiełuszki, odzyskanie wolności w 1989 r. Nie omijamy Wołynia. Nie mają słów na to, co się tam stało. Nie rozumieją. I mają poczucie winy wobec Polaków, choć nikt z ich rodziny nigdy nic złego Polakom nie zrobił, nikomu zresztą. Dobrzy Ukraińcy, dobrzy chrześcijanie, dobrzy ludzie… Znają szczegóły rzezi, czytali. Łzy lecą po policzkach.
Starcza mi wyobraźni, by widzieć to, co zatruwa po dziś relacje między naszymi narodami, ale mam w sobie dość pokory, by przebaczyć i nie chcę by moi ukraińscy przyjaciele wychodzili z moich progów czując się gorsi. Nie zasłużyli na to. Siedzę w zadumie jeszcze czas jakiś. Słucham ukraińskich pieśni…
Życie ojcu ocalił Ukrainiec
Dzwoni Janek. Opowiadam, co przed chwilą. W słuchawce zalega cisza… Po chwili westchnienie i taka treść:
Ojciec jakoś zdołał uciec. Przyszli banderowcy i zaczęli go szukać w wiosce. Wiedział, że to już koniec. Bał się takiej śmierci. Nagle ktoś chwycił go za ramię. To był sąsiad. Ukrainiec. Schował go u siebie w piwnicy. Kiedy przyszli do niego rzeźnicy od Bandery zaprzeczył.
– Jest tu na pewno. Polak. Widzieliśmy, że wchodził do was na podwórko.
– Może i wchodził, ale u mnie w domu go nie ma. Szukajcie gdzie chcecie na podwórku, ale do domu, ja wam mówię, nie wszedł.
– Jeśli kłamiecie…
– Ja wam mówię, że ja nikogo nie widziałem, ale szukajcie, to może znajdziecie. U mnie go nie ma. Ryzykował życiem.
Rankiem wyprowadził mojego ojca inną drogą i szli za wieś. Kiedy zobaczyli kilku banderowców ojciec chciał uciekać, ale stary Ukrainiec puknął go tylko ręką i rzekł przez zęby:
– Idź, nie patrz na nich. Nie odzywaj się.
Przeszli koło nich. Zaraz potem droga rozchodziła się w dwie strony.
– Teraz zrobimy tak, ja pójdę w lewo, a ty w prawo. I idź… I tak uratował ojca przed śmiercią z rąk Ukraińców Ukrainiec.
Stanąć za Ukrainą
Historia po raz drugi kładzie los Ukrainy w nasze ręce. Czy sprostamy temu zadaniu? Czy będziemy w stanie wznieść się ponadto, co nie zostało przebaczone? Czy własny ból będzie większy od koniecznej mądrości?
Żywą dyskusję w domach Polaków na całym świecie wywołała sytuacja na Ukrainie. Czas najwyższy zmierzyć się z historią, otworzyć nowy rozdział, zamykając to, czego zmienić się już nie da.
Nie wiem, czy jakiś naród stawał w swoich dziejach przed tak wymagającym wyzwaniem, ale wiem, że Polacy, jak nikt, są w stanie temu wyzwaniu sprostać. Nie każdy naród ma tak chlubną historię jak my. Stoi za nami cała dziejowa mądrość i dziejowe doświadczenie. Stoi za nami wielkość chwały polskiego oręża, krew przelana bohaterów i ból niewinnych ofiar. Stoi za nami wiara ojców naszych, świętość Jana Pawła II i niezłomność Prymasa Tysiąclecia.
I z tym wszystkim, my Naród Polski, musimy dziś stanąć za Ukrainą, przebaczając… W sytuacjach poznaje się ludzi, w chwilach dziejowych narody.
tekst: Simon White
foto: Pixabay