We wtorek (12 marca) przed komisją śledczą ds. afery wizowej stanął były dyrektor departamentu konsularnego MSZ Marcin Jakubowski. Następnie zeznania złoży jego zastępczyni Beata Brzywczy. O ich odwołaniu ministerstwo poinformowało w listopadzie 2023 r., jednak stanowiska stracili wcześniej.
W poniedziałek Maria Raczyńska, asystentka byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka oświadczyła podczas posiedzenia komisji, że nie wydawała żadnych poleceń, jeśli chodzi o proces wizowy, a jedynie przekazywała informacje pomiędzy Wawrzykiem a dyrekcją departamentu konsularnego MSZ. Przyznała, że dostawała wiadomości z nazwiskami aplikantów wizowych od współpracownika Wawrzyka, Edgara Kobosa, za pomocą komunikatora z ustawioną opcją „znikających wiadomości”. Uchylała się przed odpowiedzią na wiele pytań, tłumacząc, że tych spraw nie pamięta.
Jak powiedział PAP szef komisji Michał Szczerba, asystentka Wawrzyka ma luki w pamięci. Wyraził nadzieję, że podczas wtorkowego przesłuchania dyrektorzy departamentu konsularnego MSZ pewne sprawy, na które w poniedziałek komisja nie uzyskała odpowiedzi, rozjaśnią. Zwrócił uwagę, że w całej sprawie bulwersuje fakt, że informacje od Edgara Kobosa dotyczące aplikantów wizowych były przekazywane „bez żadnego trybu”.
– Brak śladów, znikające wiadomości, to wszystko poraża
– dodał.
Komisja śledcza ds. afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Polski, a także ma ustalić liczbę i tożsamość osób, które nielegalnie przekroczyły granicę RP, lub wobec których zalegalizowano pobyt w wyniku nadużyć. Komisja ma też ocenić umowy pośrednictwa wizowego. Chodzi o okres od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.
Przesłuchanie Marcina Jakubowskiego
Odpowiadając na pytania, były dyrektor w MSZ Marcin Jakubowski przekazał, że w resorcie pracował od 2003 r. na różnych stanowiskach. Jak poinformował, od września 2021 roku do początku września 2023 roku był dyrektorem departamentu konsularnego. Dodał, że jego bezpośrednim przełożonym w tym czasie był ówczesny wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Szef komisji śledczej Michał Szczerba (KO) pytał m.in. o dyskusję, zainicjowaną – według niego – w MSZ przez ówczesną zastępczynię Jakubowskiego – Beatę Brzywczy. Jakubowski odpowiedział, że chodzi o element dyskusji departamentu konsularnego z konsulami w kwestii pojawiających się problemów konsularnych.
Szczerba przytoczył następnie dane z debaty, mówiące o tym, że 1/3 zatrudnionych w Polsce cudzoziemców pracuje w niepełnym wymiarze czasu pracy; w przypadku 1/5 zatrudnionych pracowników – nie kończy się to zgłoszeniem do ZUS. Ponadto – według Szczerby – na przestrzeni kilku lat do ZUS zgłoszono ok. 1 mln pracowników, w sytuacji gdy „tytuły prawne, umożliwiające pracę w Polsce, uzyskało kilkukrotnie więcej pracowników”.
– Czy te dane mogą sugerować, że wydajemy znacząco więcej wiz aniżeli pojawia się pracowników w Polsce, w szczególności tych, którzy są zgłaszani do ZUS?
– pytał szef komisji.
– My wydajemy znacznie mniej wiz niż jest wydawanych pozwoleń na pracę. To są liczby, które są nieporównywalne zupełnie, więc w tym zakresie myślę, że nie – odpowiedział świadek. – Natomiast problemem, który jest odnotywany przez konsulów, jest to, że tych pozwoleń na pracę jest wydawanych bardzo dużo, co nijak się ma i nie współgra z liczbą wydawanych wiz (…). Jest wielokrotnie więcej osób, które mogłyby złożyć wnioski wizowe, ale ich nie składa
– dodał.
Szczerba pytał również o sytuacje związane – jak mówił – z Wawrzykiem, jakoby „w ilościach hurtowych były przekazywane nazwiska obcokrajowców z różnych części świata, polecenia, oczekiwania co do konkretnych rozstrzygnięć, potraktowania sprawy priorytetowo”.
Świadek odparł, że – o ile dobrze pamięta korespondencję z Brzywczy oraz z Wawrzykiem – to nie było tam mowy o jakichkolwiek rozstrzygnięciach. Jakubowski podkreślił, że rozstrzygnięcia leżą w gestii konsulów.
– Jeśli chodzi o skierowanie uwagi konsulów na jakieś duże grupy, które gdzieś mogą wnioskować o wizę, to taka praktyka w MSZ istnieje i istniała, bardziej lub mniej sformalizowana
– zauważył.
Dodał, że chodziło np. o osoby, które otrzymywały stypendia, czy np. gdy w Polsce przygotowywana jest jakaś duża impreza międzynarodowa.
Szczerba pytał również o kwestię 39 obcokrajowców z Afryki i trójki dzieci, w przypadku których – jak mówił – ówczesny wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski, poprzez Wawrzyka, miał kierować oczekiwanie, że te wizy zostaną przydzielone.
Świadek zeznał, że tego nie pamięta.
– Tego typu sytuacje, że ktoś oczekuje od nas wydania wizy, to zdarzają się raczej z perspektywy osób, które wnioskują o wizę. Natomiast nie pamiętam od ministra Wawrzyka oczekiwania dotyczącego wydania wiz
– powiedział Jakubowski.
Podkreślił, że cały proces związany z oceną wniosku wizowego zostawał u konsulów i był procedowany przez konsulów.
– Przynajmniej według mojej wiedzy
– dodał.
Świadek pytany był także o listy osób, które miały być przekazane do jego departamentu przez asystentkę Wawrzyka, a miały być potraktowane priorytetowo przy wydawaniu wiz.
– O tym, że listy pochodzą od pana Kobosa (Edgar Kobos, były współpracownik Piotra Wawrzyka – przyp. PAP), to my wiemy o tym post factum – powiedział Jakubowski. – Wiedzieliśmy wyrywkowo w przypadku omawianych przez państwa dość szeroko dyskusji dotyczących kwestii mumbajskich, grupy filmowców. W większości innych przypadków – nie mieliśmy takiej wiedzy
– przekonywał.
– Pana Kobosa nigdy nie spotkałem. Wbrew temu, co wczoraj słyszałem, że był dość częstym gościem w MSZ, ja nie spotkałem go nigdy osobiście. Rozmawiałem z nim telefonicznie dwukrotnie w końcu stycznia i to też nie ja do niego dzwoniłem
– tłumaczył.
Jakubowski mówił również: „działania pana ministra (ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka – przyp. PAP) nie wykraczały, w mojej ocenie wtedy, kiedy mieliśmy do czynienia z nimi, poza pewną przyjętą praktykę i nie wzbudzały jakiegoś naszego podejrzenia”. Jak wskazywał, „dotyczyły one dostępu do możliwości złożenia wniosku”.
W dalszej części przesłuchania świadek podkreślił, że nie przypomina sobie „żadnej takiej dyspozycji pana ministra (Wawrzyka – przyp. PAP), która wskazywałaby na to, że mamy wydać wizę”.
– To były dyspozycje dotyczące stricte umożliwienia dostępu do złożenia wniosku wizowego
– mówił Jakubowski.
Świadek był też pytany o zapytania Wawrzyka ws. przebiegu procedowania niektórych wniosków wizowych, a także o to, czy zaangażowanie wiceministra na rzecz jednego pośrednika lobbującego za wizami może być korupcjogenne. Świadek odpowiedział, że z perspektywy „być może tak”. Ale w momencie, kiedy się to działo „my tej informacji nie mieliśmy” – dodał.
– Dla nas nie było jasne od samego początku, nie wiedzieliśmy skąd minister i od kogo otrzymuje zapytania. Założenie było takie, że minister prowadzi zarówno biuro poselskie, jak i jest aktywnym politykiem, ma skargi, które do niego wpływają z różnych podmiotów i z różnych stron
– mówił Jakubowski.
Marek Sowa (KO) pytał z kolei o kwestię rozszerzenia centrum decyzji wizowych na 21 krajów – w tym Indie, Iran, Nigeria czy Pakistan. Sowa pytał, jaka była intencja, by kwestię wydawania wiz z tych państw przenieść do Polski.
– Intencją nie było zastępowanie konsulatów, ale wsparcie konsulatów, które borykały się w tym momencie z bardzo dużą ilością osób oczekujących na możliwość złożenia wizy
– oświadczył Jakubowski.
Według niego wykaz krajów, objętych rozszerzeniem, wynikał z wewnętrznej analizy.
– Z notatki z połowy grudnia i z kwestii obciążenia urzędów konsularnych. Ten wykaz powstawał w wydziale ruchu osobowego departamentu konsularnego
– powiedział świadek.
Polecamy
Zerowy VAT na żywność nie będzie przedłużony po 31 marca
Zerowa stawka podatku VAT na niektóre produkty spożywcze nie zostanie przedłużona po 31 marca 2024 r. - poinformowało we wtorek Ministerstwo Finansów....
Czytaj więcej