Moje nazwisko w ogóle nie powinno się pojawiać w kontekście afery wizowej – oświadczył w poniedziałek (11 marca) Jakub Osajda, były dyrektor w MSZ. Jak stwierdził, decyzja o jego zwolnieniu z resortu została podjęta na ul. Nowogrodzkiej przez członka sztabu wyborczego PiS „celem szybkiego zamknięcia tematu” afery. Na dziś zaplanowano również przesłuchanie Marii Wiktorii Raczyńskiej, która była asystentką ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.
W poniedziałek (11 marca) przed komisją śledczą ds. afery wizowej stanął były dyrektor biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ Jakub Osajda.
Osajda skorzystał z możliwości swobodnej wypowiedzi. Jak podkreślił, przez miesiące Zjednoczona Prawica próbowała aferę ukryć i zamieść pod dywan.
– Politycy Zjednoczonej Prawicy twierdzili, że nie ma afery wizowej, nie ma nawet aferki. Otóż nie ma jednej afery wizowej. Jest wiele afer, które krzyżują się lub nakładają się na siebie, a w innych zakresach zajmują autonomiczne pola składające się jednak na całościowy obraz
– powiedział Osajda.
Wskazał, że obok samej afery wizowej doszło do niedopełnienia obowiązków przez wysokich politycznych funkcjonariuszy i „partactwa legislacyjnego”.
Wytłumaczył, że stawił się na przesłuchanie razem z pełnomocnikiem ze względu na trwające postepowanie sądowe przeciwko byłemu kierownictwu MSZ w związku z nagłym zwolnieniem go ze stanowiska i umieszczeniem jego nazwiska w komunikacie resortu, który łączył go z aferą wizową.
Oświadczył, że nigdy nie pracował, ani nie miał w zakresie swoich obowiązków żadnych kwestii wizowych, a o szczegółach afery wizowej dowiedział się z mediów i od osób związanych z byłym wiceszefem MSZ, Piotrem Wawrzykiem, 4 września 2023.
– Moje nazwisko w ogóle nie powinno się pojawić w mediach w związku z aferą wizową, a jakiekolwiek łączenie mojej osoby z działaniami Piotra Wawrzyka w tej sprawie jest nieuzasadnione i krzywdzące. Z informacji, które posiadam, wynika, że próba medialnego przypisania mojego nazwiska do tej sprawy jako przyczyna kłopotów Piotra Wawrzyka była elementem zasłony dymnej i dezinformacji opinii publicznej
– stwierdził Osajda.
– Samo przypisywanie mojej osobie pomysłu powstania centrum informacji konsularnej, podczas gdy ta jednostka istnieje w ramach departamentu konsularnego od 2017 r., a ja podjąłem zatrudnienie w MSZ w 2018 r., jest nieodrzeczne
– dodał.
Podkreślił, że bez jego woli został wmieszany w rozgrywki polityczne na najwyższym szczeblu, a celem nadrzędnym PiS było to, by temat afery nie zdominował kampanii wyborczej.
Osajda poinformował, że – według tego, czego się dowiedział od szefa gabinetu politycznego ówczesnego ministra Zbigniewa Raua, Mateusza Paliego i jego małżonki – decyzja o zwolnieniu go z pracy została podjęta w siedzibie PiS na ul. Nowogrodzkiej w nocy 14 na 15 września 2023 r. przez członka sztabu wyborczego PiS, „który przekonał do tego Jarosława Kaczyńskiego, argumentując to koniecznością wskazania nazwisk celem (…) szybkiego zamknięcia tematu”.
Jakub Osajda był drugą osobą, po byłym wiceszefie MSZ Piotrze Wawrzyku, która jesienią 2023 roku straciła pracę w resorcie w związku z nieprawidłowościami przy wydawaniu wiz.
Dodał, że zbiegło się to w czasie z wybraniem Joachima Brudzińskiego na szefa sztabu wyborczego PiSu, który – według niego – miał powiedzieć, że „jest w sztabie, by walczyć o Polskę i nie będzie umierać za MSZ”.
Jak mówił świadek, po odwołaniu go ze stanowiska szef gabinetu politycznego ministra Raua, Mateusz Pali, wielokrotnie kontaktował się z nim i jego ciężarną żoną „w celu pilnowania, by nie kontaktował się z mediami”.
– Podawał mi przykłady polityków PiS, którzy zostali zniszczeni po tym, jak skontaktowali się z mediami i dobrze radził, że zarówno mnie, jak i moją rodzinę również mogą zniszczyć
– powiedział Osajda.
Jak relacjonował, skierował sprawę przeciwko MSZ na drogę postępowania sadowego, w efekcie czego w listopadzie 2023 MSZ otrzymał decyzję sądu pracy nakazującą jego dalsze zatrudnienie, jednak resort odmówił jej wykonania. Rau zaproponował mu ugodowe rozwiązanie sporu na piśmie, które – jak powiedział Osajda – nigdy nie zostało zrealizowane.
Osajda ocenił, że prawdziwą przyczyną kłopotów ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka były jego działania i „oczywistym, że nie działał sam”. Jego zdaniem, szef MSZ Zbigniew Rau powinien mieć wiedzę o tych działaniach.
Świadek przekazał też, że – według jego wiedzy – ścisłe kierownictwo Zjednoczonej Prawicy i prezydent wiedzieli o trwającym w MSZ postępowaniu CBA co najmniej od marca 2023 r., a kierownictwo MSZ od maja 2023.
– Dnia 17 maja 2023 również ja uzyskałem bezpośrednio od Zbigniewa Raua i szefa jego gabinetu politycznego Mateusza Paliego informacje nt. prowadzonego śledztwa CBA w MSZ
– powiedział Osajda.
Świadek powiedział, że spotykał się z Edgarem Kobosem, który przed komisją przyznał się do współudziału w nielegalnym procederze wydawania wiz. Jakub Osajda powiedział, że rozmawiał z Kobosem na tematy osobiste, był na jego weselu, ale nie wiedział nic o procederze. „Jestem zupełnie rozczarowany postawą pana Edgara, o której się dowiedziałem. Oczywiście, nie utrzymuję żadnych kontaktów z panem Edgarem” – powiedział świadek pytany o relacje z Kobosem.
Zeznał też, że Edgar Kobos, współpracownik Wawrzyka, był związany z innymi politykami PiS, m.in. z Piotrem Mazurkiem, Jackiem Kurzępą, Piotrem Glińskim, Anną Krupką, Jadwigą Emilewicz.
– Powoływał się, że jest rodziną z ministrem Michałem Cieślakim, i Łukaszem Korusem, bliskim współpracownikiem Krupki
– dodał.
– Dlatego, gdy w sierpniu 2023 pojawiły się plotki, że asystent Piotra Wawrzyka siedzi w więzieniu, próbowano przypisać tej osobie moje nazwisko
– powiedział Osajda.
Zadeklarował, że podzieli się wszelkimi dowodami w postaci dokumentów, maili i smsów, by „przemówiły same za siebie”. Zaznaczył, że jego rola w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę ogranicza się do roli świadka.
Jego pełnomocnik, radca prawny Piotr Rogula wniósł o przesłuchanie świadka na posiedzeniu niejawnym, jednak szef komisji Michał Szczerba ocenił, że dokumenty, jakimi dysponuje komisja, nie zostały zakwalifikowane jako niejawne.
„Nie wiem, czego Osajda się najadł, bo strasznie bredził”
Do zeznań Jakuba Osajdy odniósł się na platformie X Rafał Bochenek.
– Nie wiem, czego pan Osajda się najadł, bo strasznie bredził dzisiaj przed komisją śledczą
– napisał poseł PiS.
– Nigdy nie ingerowałem, nie dopytywałem, ani nie kontaktowałem się z nikim z MSZ ws. wydawania wiz dla jakichkolwiek obywateli państw azjatyckich (zwłaszcza do jakiegoś „mojego gospodarstwa”). Wymienianie mojego nazwiska przez p. J. Osajdę w tym kontekście jest nadużyciem, konfabulacją i zwykłym kłamstwem. Zero wiarygodności!
– stwierdził Bochenek.
– Oczekuję, że p. Osajda przeprosi mnie za tę wypowiedź, w przeciwnym razie będę musiał rozważyć kroki prawne
– zapowiedział parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości.
Nie wiem czego Pan Osajda się najadł, bo strasznie bredził dzisiaj przed komisją śledczą. Nigdy nie ingerowałem, nie dopytywałem, ani nie kontaktowałem się z nikim z MSZ ws. wydawania wiz dla jakichkolwiek obywateli państw azjatyckich ( zwłaszcza do jakiegoś " mojego… https://t.co/RHp7wvMv5P
— Rafał Bochenek (@RafalBochenek) March 11, 2024
Prawdą jest tylko to co już powiedzialem… ( proszę sobie odszukac na moim timelinie)
Jakiekolwiek zestawianie mnie z tą sprawą będzie wiązało się z pozwem wobec KAŻDEGO kto będzie mnie chciał w kłamliwy sposób zdyskredytować. Tak tylko uprzejmie uprzedzam. Już w tej sprawie się… https://t.co/KSDuIKtMSW— Rafał Bochenek (@RafalBochenek) March 11, 2024