Projektujemy przepisy mające służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, z pełnym poszanowaniem Karty praw podstawowych – poinformował minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Musimy lepiej chronić obywateli na platformach społecznościowych – podkreślił.
– Przepisy, które projektujemy mają służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych towarów, usług i informacji, z pełnym poszanowaniem Karty praw podstawowych. Obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie
– przekazał na platformie X wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Musimy lepiej chronić obywateli na platformach społecznościowych!
Demokratyczne wartości i wolność słowa są dla rządu i Ministerstwa Cyfryzacji najważniejszą wartością.
Przepisy, które projektujemy mają służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych…
— Krzysztof Gawkowski (@KGawkowski) January 13, 2025
Jak wytłumaczył, zmiany w prawie mają spowodować, że możliwe będzie zawnioskowanie o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej oraz będzie możliwość odwołania do sądu.
– Demokratyczne wartości i wolność słowa są dla rządu i Ministerstwa Cyfryzacji najważniejszą wartością
– dodał.
W jego ocenie, państwo ma chronić obywatela, a unijny akt o usługach cyfrowych koncentruje się na tworzeniu bezpieczniejszego środowiska internetowego dla użytkowników i firm cyfrowych oraz na ochronie praw podstawowych w przestrzeni cyfrowej.
– Wolność słowa, choć kluczowa, nie może usprawiedliwiać działań, które naruszają prawa innych osób
– zaznaczył.
W poniedziałek (13 stycznia) „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że Ministerstwo Cyfryzacji pracuje obecnie nad projektem ustawy, która umożliwiłaby prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozstrzygać czy zablokować jakieś treści w internecie bez udziału sądu i wiedzy samych internautów. Chodzi ustawę wdrażającą unijne rozporządzenie – akt o usługach cyfrowych (DSA). Kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci, jak twierdzi gazeta, dodano „już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było”. W ocenie cytowanych przez gazetę ekspertów, jest to zagrożenie dla wolności słowa.
Do informacji „DGP” odniósł się w komunikacie resort cyfryzacji. Ministerstwo Cyfryzacji podkreśliło, że to właśnie w wyniku uwag zgłoszonych przez stronę społeczną i przeprowadzeniu szczegółowych analiz oraz konsultacji stwierdzono, że w polskim prawie brakuje podstawy prawnej, która umożliwiałaby składanie wniosków o wydanie nakazu blokowania nielegalnej treści.
– W związku z tym uznano, że konieczne jest uregulowanie procedur wydawania nakazów w projekcie ustawy
– wskazało MC.
– Obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie – podało MC. – Zmiany w prawie mają spowodować, że można będzie wnioskować o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej. Państwo ma chronić obywatela
– wskazało MC.
W artykule „DGP” podano, że „zgodnie z proponowanymi przepisami prezes UKE może nakazać natychmiastowe zablokowanie treści w internecie, jeśli uzna, że naruszają one czyjeś dobra osobiste, prawa własności intelektualnej lub też wyczerpują znamiona czynu zabronionego, pochwalają go lub nawołują do jego popełnienia. Oceni to w postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni – bez sądu i bez udziału osoby, która zamieściła w sieci blokowany wpis” – donosi dziennik.
Minister Gawkowski we wpisie w internecie zwrócił uwagę, że projektowana procedura skupia się wyłącznie na ocenie legalności danej treści, a nie na ustaleniu odpowiedzialności użytkownika, który ją opublikował.
– Jej celem jest ustalenie, czy treść jest niezgodna z prawem, a nie karanie autora
– dodał.
Szef MC podkreślił, że projekt przewiduje ochronę wolności słowa. Jak wskazał, w sytuacjach, gdy platforma internetowa błędnie usunie treści uznane za nielegalne, polski koordynator ds. usług cyfrowych będzie mógł wydać nakaz przywrócenia tych treści.
– Dzięki temu mechanizmowi wolność słowa zostanie odpowiednio zabezpieczona” – stwierdził. Dodał, że cały proces tworzenia rozwiązań prawnych jest od początku konsultowany w konsultacjach publicznych, „a wszystkie prace są transparentne.
– To prawo jest w Polsce potrzebne, żeby lepiej chronić obywateli przed hejtem, nienawiścią, przed niszczeniem ich zdrowia psychicznego. Nigdy nie będzie to się odbywać kosztem wolności słowa – podsumował szef resortu cyfryzacji. – Priorytetem jest zapobieganie czynom zabronionym i ochrona dóbr osobistych, niezależnie od tego, czy do naruszeń dochodzi w internecie, czy w świecie rzeczywistym
– dodał.
Błaszczak (PiS): Tusk nie toleruje żadnej krytyki, stąd projekt ustawy o cenzurze w internecie
Zdaniem szefa Klubu PiS Mariusza Błaszczaka premier Donald Tusk nie toleruje żadnej krytyki, stąd „projekt ustawy o cenzurze w internecie”, który przygotował resort cyfryzacji. Ogłoszona przez Donalda Tuska demokracja walcząca jest niczym innym tylko formą rządów autorytarnych – ocenił Błaszczak.
Do doniesień „DGP” odniósł się szef klubu PiS podczas konferencji prasowej.
– Ogłoszona przez Donalda Tuska demokracja walcząca jest niczym innym, tylko formą rządów autorytarnych; jest autorytaryzmem w czystym wydaniu
– ocenił Błaszczak.
Błaszczak poruszył też kwestię pojawiających się w internecie głosów, by w czasie kampanii wyborczej zawiesić platformę X na terenie naszego kraju. Jego zdaniem, to sondowanie opinii publicznej.
– Platforma X jest platformą ogólnie dostępną, niecenzurowaną
– mówił.
Jak dodał, gdyby nie ta platforma nie można byłoby porównać archiwalnych i obecnych wypowiedzi prezydenta stolicy i kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, np. w sprawie paktu migracyjnego czy CPK.
– Tych wszystkich spraw, które dziś przedstawiane są w innym świetle przez Rafała Trzaskowskiego, niż mówił o nich kilka miesięcy czy kilka lat temu
– powiedział Błaszczak.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy Błaszczak ocenił, że premier Donald Tusk „nie toleruje żadnej krytyki, stąd też – jak ocenił – „projekt ustawy o cenzurze w internecie”, który przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji”.
– Stąd też próba, przynajmniej tak mówią, że będą zamykać telewizję Republika
– powiedział szef klubu PiS.
Błaszczak stwierdził też, że „każdy reżim prędzej, czy później padnie”, rownież „reżim Tuska”.
– Tym bardziej, że w Stanach Zjednoczonych wybory wygrał Donald Trump, który na to wszystko, co związane jest z cenzurą jest niezwykle czuły; alergicznie wręcz reaguje. Sam fakt że Elon Musk będzie w administracji Donalda Trumpa jest tego najlepszym świadectwem
– powiedział Błaszczak.
Do informacji „DGP” odniósł się w komunikacie resort cyfryzacji. Ministerstwo podkreśliło, że to właśnie w wyniku uwag zgłoszonych przez stronę społeczną i przeprowadzeniu szczegółowych analiz oraz konsultacji stwierdzono, że w polskim prawie brakuje podstawy prawnej, która umożliwiałaby składanie wniosków o wydanie nakazu blokowania nielegalnej treści.
– W związku z tym uznano, że konieczne jest uregulowanie procedur wydawania nakazów w projekcie ustawy
– wskazało MC.
– Obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie – podało MC. – Zmiany w prawie mają spowodować, że można będzie wnioskować o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej. Państwo ma chronić obywatela
– wskazało MC.
W artykule „DGP” podano, że „zgodnie z proponowanymi przepisami prezes UKE może nakazać natychmiastowe zablokowanie treści w internecie, jeśli uzna, że naruszają one czyjeś dobra osobiste, prawa własności intelektualnej lub też wyczerpują znamiona czynu zabronionego, pochwalają go lub nawołują do jego popełnienia. Oceni to w postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni – bez sądu i bez udziału osoby, która zamieściła w sieci blokowany wpis” – donosi dziennik.
Minister Gawkowski we wpisie w internecie zwrócił uwagę, że projektowana procedura skupia się wyłącznie na ocenie legalności danej treści, a nie na ustaleniu odpowiedzialności użytkownika, który ją opublikował.
– Jej celem jest ustalenie, czy treść jest niezgodna z prawem, a nie karanie autora
– dodał.
Szef MC podkreślił, że projekt przewiduje ochronę wolności słowa. Jak wskazał, w sytuacjach, gdy platforma internetowa błędnie usunie treści uznane za nielegalne, polski koordynator ds. usług cyfrowych będzie mógł wydać nakaz przywrócenia tych treści.
– Dzięki temu mechanizmowi wolność słowa zostanie odpowiednio zabezpieczona
– stwierdził.
Dodał, że cały proces tworzenia rozwiązań prawnych jest od początku konsultowany w konsultacjach publicznych, „a wszystkie prace są transparentne”.
– To prawo jest w Polsce potrzebne, żeby lepiej chronić obywateli przed hejtem, nienawiścią, przed niszczeniem ich zdrowia psychicznego. Nigdy nie będzie to się odbywać kosztem wolności słowa” – podsumował szef resortu cyfryzacji. „Priorytetem jest zapobieganie czynom zabronionym i ochrona dóbr osobistych, niezależnie od tego, czy do naruszeń dochodzi w internecie, czy w świecie rzeczywistym
– dodał.
Czytaj także:
Czytaj także:
Meta zapowiada duże zmiany w moderacji. Decyzja Zuckerberga to przełom?
Koncern Meta, do którego należy m.in. Facebook, pozbędzie się fact-checkerów, a większą rolę w moderacji serwisów będą mieli użytkownicy, tak jak na portalu X - ogłosił we wtorek (7...
Czytaj więcejDetailsCzytaj także:
Radio Zachód współpracuje z Demagogiem
Radio Zachód od nowego roku rozpoczyna współpracę ze stowarzyszeniem Demagog. Organizacja zajmuje się tzw. fact-checkingiem, czyli weryfikacją informacji pod kątem ich prawdziwości. Osoby publiczne często posługują się nieprawdziwymi...
Czytaj więcejDetails