Wicemarszałek województwa lubuskiego Łukasz Porycki z PSL, były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski z PO, korespondentka z Rzymu Magdalena Wolińska-Riedi z TVP. Trzy osoby. Różne od siebie, które połączyła w ostatnich dniach kontrowersyjna wypowiedź.
Pierwszy napisał, że raport o reparacjach nadaje się do palenia w kominku, drugi stwierdził, że Polska rozważała w pierwszych dniach agresji rosyjskiej rozbiór Ukrainy, a trzecia skomentowała, że Polacy nienawiść wyssali z mlekiem matki. Każda z tych wypowiedzi szokuje. Szokuje sama w sobie, szokuje przez pryzmat osoby, która ją wypowiada.
Trzeba jasno podkreślić, że antyrządowość w ciągu ostatnich lat stała się antypolskością, a najniebezpieczniejszym zabiegiem, jaki stosuje opozycja i media jej sprzyjające, jest przykrywanie antypolskości antyrządowością.
Nie da się tych wypowiedzi ani wytłumaczyć, ani tym bardziej usprawiedliwić. Poryckiego i Sikorskiego nie tłumaczy bycie w opozycji. Argument ten zbyt często przykrywa postawy uderzające w polską rację stanu. To, że opozycja w Polsce totalnie walczy z rządem, nie jest ani racjonalne, ani korzystne dla państwa, w tym również dla samej opozycji. Trzeba jasno podkreślić, że antyrządowość w ciągu ostatnich lat stała się antypolskością, a najniebezpieczniejszym zabiegiem, jaki stosuje opozycja i media jej sprzyjające, jest przykrywanie antypolskości antyrządowością. Tłumaczenie postaw antypolskich walką z PiSem czy rządem Zjednoczonej Prawicy pociąga za sobą szereg implikacji, które deformują fundamentalne prawdy polskiej tożsamości narodowej. Czy bycie w opozycji, Poryckiego i Sikorskiego, daje im prawo do występowania publicznie przeciw polskiej racji stanu?
W żadnej z tych wypowiedzi nie ma przypadku. Każdy z autorów wiedział doskonale co mówi i jakie powodują nim intencje i musiał liczyć się z tym, jaki efekt wywoła jego wypowiedź. Wypowiedź przemyślana i obliczona. Bez przypadkowości. Starając się zrozumieć motywy tych wypowiedzi, największe zastanowienie wzbudza korespondentka TVP. Magdalena Wolińska-Riedi to wszak jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy przestrzeni informacyjnej w polskich mediach, kojarzona przede wszystkim z relacjami z Watykanu, w sprawach tam się dziejących stając się w pewnym sensie dość autorytatywną i obiektywną. Ta Jej obecność w cieniu Watykanu wykreowała przesłanki, na podstawie których jej propolskość i prokatolickość wydawała się oczywista. Wielopokoleniowo była lubianą dziennikarką. Nie mówiła o kontrowersjach w polityce, nie objaśniała zawiłych meandrów unijnych mechanizmów, nie stawała w sytuacji, w której jej światopogląd byłby się ujawnił. Był on jedynie domysłem bezwnikliwego bazowania na promieniach rzymskiego słońca, w których chętnie opowiadała o rzeczach lekkich, łatwych i przyjemnych.
Niewielu było takich wśród oglądających telewizję, którzy powątpiewali w nieskazitelny profil relacjonującej ze słonecznej Italii. Tym większy spotkał wszystkich zawód, kiedy dowiedzieli się z Jej wpisu, że wyssali, jako Polacy, nienawiść z mlekiem matki, a za to co się dzieje na Ukrainie winny jest Putin i spółka. Cały zaś rosyjski naród jest niewinny i nie wolno go stygmatyzować. Stawanie w obronie narodu polskiego jest zbędne, bo historia tego narodu jest najbardziej wymownym świadectwem przeczącym słowom (jeszcze) korespondentki TVP. Jeszcze – bo czy ktoś może sobie wyobrazić relacje Magdaleny Wolońskiej-Riedi z Watykanu bez kołatającego się jak echo w umysłach odbiorców przekazu: „Polacy, wyssali nienawiść z mlekiem matki”? Chyba, że w TVN.