Widziane z prowincji
Złowrogo niegdyś brzmiące tytułowe słowo, które na początku III RP wzbudzało niezwykłe wręcz emocje, a właściwie furię polityków i publicystów (a jakże!) związanych głównie, umownie z Gazetą Wyborczą i całym tym nurtem swoistej tolerancji i „pedagogiki wstydu”, dziś zdecydowanie wyblakło i straciło swój złowrogi sens nieomal całkowicie. To rzecz jasna pokłosie wielu działań (w tym via media), które tę moralną oczywistość, jako spadek po PRL-u zdołały zdeprecjonować, zrelatywizować, i „rozmyć” w sposób nieomal klasyczny, m.in. zarzucając zwolennikom rozliczenia z agenturalną przeszłością, choćby prominentnych polityków III RP, kierowanie się chęcią zemsty i nienawiścią „zwierzęcą”(sic!), a w najlepszym wypadku interesem politycznym, cokolwiek miałoby to znaczyć. Jako niezmiennie zwolennik oczyszczenia społecznej i politycznej atmosfery „ w prawdzie” nie znajduję w sobie (choć mogę nie być do końca obiektywny) chęci zemsty, ani nienawiści, tym bardziej „zwierzęcej”, uznając jednakowoż duży stopień skomplikowania wielu lustracyjnych wątków, ale też ich przemożny wpływ na naszą rzeczywistość, również „tu i teraz”.
Na początek jednak trzeba jednoznacznie uznać współpracę ze służbami PRL-u (SB, WSI,ZOMO etc.) za …zło, a dopiero później rozpatrywać przeróżne niuanse, które temu towarzyszyły bez wątpienia, w atmosferze bowiem „bajora aksjologicznego” (copy right by o. Salij) żadne rozstrzygnięcia wiarygodne nie były, nie są i nie będą. Choć przecież, jako się rzekło dziś po latach rozmywania, relatywizowania, a wręcz fałszowania tego zjawiska, mało kogo to interesuje, mimo jego niewątpliwego wpływu na politykę w III RP, choć dalece nie tylko, którego nie da się zlekceważyć (!). Ten tekst jednak, który trafia (nomen, omen) do rąk Państwa pod historycznie znaczącą datą powinien coś powiedzieć młodemu pokoleniu Polaków, dla którego np. rok 1992. (30 lat temu, „nocna zmiana”), to wręcz „prehistoria”, podobnie jak i rok 1989. (33 lata temu), czyli demokratyczne w 35.% (sic!) wybory do sejmu, jeszcze PRL-u ( do grudnia 1989),ustalone de facto podczas kompromitujących, zakrapianych spotkań w Magdalence.
Zestawienie tych dat (4. czerwca) to ponoć najlepszy dowód na poczucie humoru Pana Boga, bowiem „przypadki jak wiadomo są tylko w gramatyce”. Dziś więc mogą „świętować” i uczciwi Polacy, i agenci, nie zapominając o wszelkiej maści łatwowiernych naiwniakach i ignorantach oraz beneficjentach i spadkobiercach tych drugich. Rzecz w tym bowiem, że obydwa te historyczne wydarzenia łączy ponad wszelką wątpliwość przemożny w nich udział i wpływ tzw. agentury. Wracając zaś do problemu lustracji w III RP, a właściwie jej braku, to trudno oprzeć się wrażeniu, że namiętne zwalczanie wszelkich jej przejawów, w tym spektakularna nad wyraz „noc teczek” z 1992. roku, to tzw. mit założycielski III RP. Nota bene skutecznie ugruntowany przez środowiska polityczne i medialne, mające w swoich szeregach, „na sztandarach” i w awangardzie takie postaci jak Wałęsa (TW Bolek), Boni (TW Znak), Buzek (TW Karol) czy Maleszka (TW Ketman).
A gdyby tak dziś zaproponować np. powrót do niegdysiejszego straszaka na wszelkiej maści „liberałów”, w formie … lustracji majątków prominentnych postaci III RP ? Zatem o szczegółach już za tydzień.