Historyczny wyczyn Chelsea. Nokaut Betis we Wrocławiu

Fot. PAP/Paweł Jaskółka

Fot. PAP/Paweł Jaskółka

Piłkarze Chelsea Londyn zwycięzcami Ligi Konferencji. W finale we Wrocławiu pokonali Betis Sewilla 4:1 (0:1). „The Blues” zostali pierwszym klubem, który ma na koncie triumf we wszystkich istniejących obecnie rozgrywkach UEFA – również Lidze Mistrzów i Lidze Europy.

Chelsea Londyn – Betis Sewilla 4:1 (0:1).

Bramki: dla Chelsea – Enzo Fernandez (65), Nicolas Jackson (70), Jadon Sancho (83), Moses Caicedo (90+1); dla Betisu – Abdessamad Ezzalzouli (9).

Żółte kartki: Chelsea – Benoit Badiashile, Cole Palmer, Jadon Sancho; Betis – Antony, Romain Perraud.

Sędzia: Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina). Widzów: 39 754.

Chelsea: Filip Jorgensen – Malo Gusto (46. Reece James), Trevoh Chalobah, Benoit Badiashile (61. Levi Colwill), Marc Cucurella – Enzo Fernandez, Moises Caicedo – Noni Madueke, Cole Palmer (87. Marc Guiu), Pedro Neto (61. Jadon Sancho) – Nicolas Jackson (80. Kiernan Dewsbury-Hall). 

Betis: Adrian – Youssouf Sabaly, Marc Bartra, Natan, Ricardo Rodriguez (46. Romain Perraud) – Pablo Fornals (85. Sergi Altimira), Isco, Johnny Cardoso (85. Giovani Lo Celso) – Antony, Cedric Bakambu (72. Aitor Ruibal), Abdessamad Ezzalzouli (53. Jesus Rodriguez). 

Zakończony w środę sezon Ligi Konferencji zostanie zapamiętany na długo przez polskich kibiców. Nie dość, że finał odbył się we Wrocławiu, to na dodatek z udziałem drużyn, które w ćwierćfinałach wyeliminowały przedstawicieli polskiej ekstraklasy. 

Chelsea w drodze do decydującego spotkania okazała się lepsza w dwumeczu od Legii Warszawa, natomiast Betis – od Jagiellonii Białystok. 

Zespół z Sewilli, który gościł w Polsce także na początek rozgrywek, gdy w Warszawie uległ w fazie grupowej Legii 0:1, debiutował na tym szczeblu rywalizacji. Nadzieję na sukces mógł upatrywać m.in. w statystykach spotkań o europejskie trofea w Polsce. Trzy poprzednie – dwa finały Ligi Europy i mecz o Superpuchar UEFA – wygrały bowiem ekipy hiszpańskie. 

Z kolei angielska drużyna jest jedną z bardziej utytułowanych w tym stuleciu – w środę sięgnęła po dziewiąty kontynentalny triumf. „The Blues” zostali pierwszym klubem, który zwyciężył we wszystkich trzech obecnych europejskich pucharach; w Lidze Mistrzów byli najlepsi w 2012 i 2021 roku, a w Lidze Europy w 2013 i 2019. Mają w kolekcji również Superpuchar UEFA (dwukrotnie) i nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów (też dwukrotnie). 

Środowy finał miał być świętem futbolu, ale we wtorek i przed samym meczem więcej mówiło się o wybrykach pseudokibiców obu klubów, którzy zakłócali porządek, wywołując w centrum miasta burdy i awantury. 

Faworytem oglądanego przez 40 tysięcy widzów spotkania, m.in. z racji dotychczasowych dokonań w rozgrywkach UEFA, była Chelsea, ale pierwsza połowa tego nie potwierdziła. 

Już w dziewiątej minucie hiszpański zespół objął prowadzenie. Po znakomitym podaniu Isco wzdłuż linii pola karnego piłkę przyjął Marokańczyk Abdessamad Ezzalzouli i popisał się precyzyjnym strzałem z kilkunastu metrów. 

Wkrótce potem Betis mógł podwyższyć prowadzenie, lecz tym razem bramkarz londyńczyków Filip Jorgensen poradził sobie ze strzałem z dystansu Marca Bartry. 

Do końca pierwszej połowy podopieczni Chilijczyka Manuela Pellegriniego sprawiali lepsze wrażenie, ale wynik już nie zmienił. 

W drugiej części, co było przewidzenia, do głosu doszli piłkarze „The Blues”. Dość długo nie mogli sforsować uważnie grającej defensywy Betisu, ale między 65. i 70. minuty odwrócili losy rywalizacji. 

Najpierw, po dośrodkowaniu Cole’a Palmera, skutecznym uderzeniem głową popisał się Argentyńczyk Enzo Fernandez, a pięć minut – po jeszcze efektowniejszej akcji i podaniu Palmera – gola na 2:1 dla Chelsea zdobył… klatką piersiową Senegalczyk Nicolas Jackson. 

Hiszpański zespół chyba nie był przygotowany na takie ciosy i już się po nich nie podniósł. Warunki na boisku zdecydowanie dyktowała Chelsea, czego potwierdzeniem były następne gole. 

W 83. minucie na 3:1 podwyższył wprowadzony z ławki Jadon Sancho, a w doliczonym czasie wynik ustalił strzałem z ok. 17 metrów Ekwadorczyk Moises Caicedo. 

Wkrótce potem Chelsea, która w angielskiej ekstraklasie zapewniła sobie awans do Ligi Mistrzów w nowym sezonie, mogła zacząć świętować. Piłkarzem Meczu został wybrany przez UEFA Palmer. 

Liga Konferencji to najmniej prestiżowe klubowe rozgrywki UEFA, ale dzięki temu „skalpowi” – ostatniemu brakującemu w kolekcji – londyński klub przeszedł do historii futbolu.

Trener Chelsea Maresca: byliśmy dzisiaj lepsi

Trener Chelsea Londyn Enzo Maresca po zwycięstwie 4:1 (0:1) z Realem Betis Sewilla w finale Ligi Konferencji, który był rozgrywany we Wrocławiu, nie krył zadowolenia. „Mieliśmy trudne momenty w pierwszej połowie, ale w całym meczu byliśmy lepsi” – dodał.

Mecz się lepiej zaczął dla Realu Betis, który już w ósmej minucie prowadził 1:0. Optyczną przewagę posiadała jednak Chelsea, ale długo nie przekładało się to na sytuacje bramkowe, a tym samym gole. Zmieniło się to po przerwie i w pięciu minut angielski zespół zdołał wyjść na prowadzenie. Pod koniec spotkania angielski zespół strzelił jeszcze dwa gole i wygrał 4:1. 

Mieliśmy trudne momenty w pierwszej połowie, ale mieliśmy dalej robić swoje. W całym meczu byliśmy lepszym zespołem i wygraliśmy w pełni zasłużenie. Jestem dumny ze swojego zespołu

– krótko ocenił po meczu Maresca. 

Przyznał, że zwycięstwo w finale Ligi Konferencji jest niejako zwieńczeniem rozwoju, jaki jego zespół zrobił w ostatnich miesiącach. 

Na pewno zrobiliśmy duży postęp w porównaniu z tym, co prezentowaliśmy na początku sezonu. Zaczęliśmy wygrywać mecze nawet w brzydkim stylu. Znaleźliśmy sposób i pomysł na zwyciężanie. Chciałbym zwrócić uwagę, że najbardziej z goli cieszyli się zawodnicy, którzy zostali zmienieni. To pokazuje, że w zespole jest dobra atmosfera i panuje dobry duch, na którym możemy zbudować coś dobrego

– dodał. 

Szkoleniowiec stwierdził, że triumf w Lidze Konferencji powinien pomóc jego ekipie w lidze krajowej. 

Ten zespół cały czas uczy się wygrywać. To zwycięstwo jest bardzo istotne, bo pokazuje, że możemy wygrywać nawet ważne mecze. Taka wygrana dodaje pewności siebie i na pewno pomoże w rywalizacji w Premier League, która jest najtrudniejsza ligą na świecie

– dodał. 

Jeszcze przed finałem we Wrocławiu trener Chelsea przyznał, że głównym celem na mijający sezon było zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów, co się udało, ale zaraz też dodał, że ważne było też zwycięstwo w Lidze Konferencji. 

W tym sezonie graliśmy w Lidze Konferencji i bardzo chcieliśmy wygrać, co się nam udało. W przyszłym sezonie zagramy w Lidze Mistrzów, którą też będziemy chcieli wygrać

– podsumował z uśmiechem włoski trener Chelsea.

Trener Betisu Pellegrini: mimo porażki ten sezon to krok naprzód

Trener Betisu Sewilla Manuel Pellegrini przyznał po przegranym 1:4 z Chelsea finale Ligi Konferencji we Wrocławiu, że mimo tego wyniku zakończony sezon był krokiem naprzód dla jego klubu. „Jestem pewien, że kibice się ze mną zgodzą” – dodał.

Piłkarze z Sewilli, który w ćwierćfinale wyeliminowali Jagiellonię Białystok, prowadzili do przerwy w środowym finale z Chelsea 1:0, lecz ostatecznie przegrali wysoko. 

Zagraliśmy świetną pierwszą połowę. Szybko strzeliliśmy gola, mieliśmy jeszcze kilka klarownych okazji, ale w drugiej dotknęły nas kontuzje, na przykład Abde (strzelca gola Abdessamada Ezzalzouliego – PAP), i nie mogliśmy już bardziej zaszkodzić Chelsea. A oni zaczęli szkodzić nam. W drugiej połowie byli lepsi i zdobyli bramki, które dały im zwycięstwo

– powiedział po meczu Pellegrini. 

Jak przyznał, jego piłkarze są załamani po tym spotkaniu. 

Nie mogliśmy utrzymać tego, co zrobiliśmy w pierwszej części. Sprawialiśmy im problemy przez Abde, ale skręcił staw skokowy i musieliśmy go zastąpić. Mimo to powinniśmy być dumni z tego, jak graliśmy, a reszta to… piłka nożna

– stwierdził. 

Sezon, w którym zakwalifikowaliśmy się do Europy (Betis zakończył hiszpańską ekstraklasę na 6. miejscu – PAP) i dotarliśmy do finału LK, to krok naprzód i jestem pewien, że kibice się ze mną zgodzą

– dodał. 

Przy okazji wspomniał o fanach Betisu obecnych na stadionie, podkreślając ich duże wsparcie dla zespołu. 

Kibice byli niesamowici, podczas meczu i nawet po nim. To boli nas najbardziej, że nie daliśmy im tego tytułu. Dzisiejsze kontuzje naprawdę sprawiły nam problemy. Grając z tak potężną drużyną jak Chelsea, to zawsze będzie mieć wpływ

– przyznał Chilijczyk.

Pululu królem strzelców z ośmioma golami

Piłkarz Jagiellonii Białystok Afimico Pululu z ośmioma golami został królem strzelców Ligi Konferencji w sezonie 2024/25, co potwierdziła na swojej stronie UEFA. W czołówce jest też m.in. Krzysztof Piątek z Istanbul Basaksehir, który zaliczył w fazie głównej pięć trafień.

26-letni Pululu dotarł z Jagiellonią do ćwierćfinału, gdzie drużyna z Białegostoku nie sprostała Betisowi. Piłkarze z Sewilli w rozegranym w środę we Wrocławiu finale przegrali z Chelsea Londyn 1:4. 

W gronie najlepszych strzelców Ligi Konferencji angolski napastnik Jagiellonii wyprzedził o jedno trafienie Cedrica Bakambu z Betisu. 

Z pięcioma bramkami sezon w LK zakończył Piątek. Piłkarz reprezentacji Polski miał też cztery gole w kwalifikacjach tych rozgrywek, ale UEFA nie liczy ich do ostatecznej klasyfikacji. 

Klasyfikacja strzelców Ligi Konferencji w sezonie 2024/25:

8 goli – Afimico Pululu (Jagiellonia Białystok)
7 – Cedric Bakambu (Betis Sewilla)
6 – Marc Guiu (Chelsea Londyn)
Armandas Kucys (NK Celje)
5 – Dion Beljo (Rapid Wiedeń)
Krzysztof Piątek (Istanbul Basaksehir)
Rolando Mandragora (Fiorentina)
Johnny Kenny (Shamrock Rovers)
Christopher Nkunku (Chelsea Londyn)
Milos Pantovic (TSC Backa Topola)?

Exit mobile version