Spis treści
Po raz piąty z reprezentacją Polski, po raz drugi w Niemczech i po raz trzeci z udziałem 24 drużyn – w piątek rozpoczną się 17. w historii piłkarskie mistrzostwa Europy. Do wyłonienia najlepszego zespołu potrzebnych będzie 51 meczów. Turniej potrwa do 14 lipca.
1. Odliczanie już się zaczęło
Mistrzostwa Europy to trzecia największa sportowa impreza w świecie, po igrzyskach olimpijskich i futbolowym mundialu. Jej historia sięga 1958 roku, kiedy na 3. Kongresie UEFA w Sztokholmie podjęto uchwałę o zorganizowaniu Pucharu Europy Narodów – Coupe d’Europe des Nations, który w 1965 r. przekształcono w oficjalne mistrzostwa kontynentu.
Wielkim zwolennikiem idei tego turnieju był wieloletni sekretarz Francuskiej Federacji Piłkarskiej (FFF) Henri Delaunay (1883-1955), który już w 1927 roku przedstawił swój projekt władzom światowej federacji (FIFA). Został on jednak odrzucony, choć mistrzostwa kontynentalne rozgrywano już – od 1916 r. – w Ameryce Południowej.
Delaunay nie doczekał realizacji swego pomysłu, ale utworzona w 1954 r. UEFA uczciła jego pamięć nadając rozgrywkom o prymat w Europie i ufundowanemu przez Francję pucharowi jego imię.
Do tej pory odbyło się 16 edycji turnieju o mistrzostwo Europy. Najbardziej utytułowani są Niemcy i Hiszpanie, którzy triumfowali po trzy razy. Ostatni turniej w 2021 roku – opóźniony o 12 miesięcy z powodu pandemii koronawirusa i rozegrany w 11 krajach – wygrali Włosi.
Po ośmiu latach ME zorganizuje ponownie jeden kraj. Niemcy, którzy wcześniej Euro gościli w 1988 roku, a w 1974 i 2006 zorganizowali mundial, swoją kandydaturę zgłosili oficjalnie w 2017 roku. Najlepsze jedenastki Starego Kontynentu w 2024 roku chcieli u siebie gościć także Turcy, którzy po raz kolejny starali się o tę imprezę. W finałowym głosowaniu, 27 września 2018, 16 członków Komitetu Wykonawczego UEFA, w tym Zbigniew Boniek, opowiedziało się za ofertą niemiecką, a wynik brzmiał 12:4.
– Mamy wspaniałe stadiony i fanów, którzy kochają futbol. Przede wszystkim mamy ludzi, którzy uwielbiają świętować z innymi Europejczykami. Zorganizujemy wielką imprezę piłkarską w Niemczech
– powiedział Philipp Lahm, były piłkarz reprezentacji, mistrz świata z 2014 roku, który jest szefem Komitetu Organizacyjnego Euro 2024.
W skrócie stronę sportową można opisać liczbami – 10 stadionów w 10 miastach, 24 drużyny, 51 meczów, 19 sędziów głównych. Pewną niewiadomą jest liczba piłkarzy, gdyż wskutek nacisków, głównie selekcjonerów uczestniczących drużyn, UEFA zdecydowała się umożliwić poszerzenie kadr do 26 zawodników, podobnie jak było w okresie pandemicznym, ale już wiadomo, że nie wszyscy trenerzy zamierzają z tego skorzystać i np. Belgowie oraz Francuzi zabiorą na turniej 25 graczy. Także Holendrów będzie mniej. Minimum zgłoszonych to 23.
Zespoły zostały podzielone na sześć grup. Po dwie czołowe z każdej oraz cztery z najlepszym bilansem spośród tych, które zajmą trzecie lokaty, awansują do 1/8 finału. Począwszy od tej fazy obowiązywać będzie system pucharowy, czyli przegrywający odpada. Finał – 14 lipca na Stadionie Olimpijskim w Berlinie.
W rundzie grupowej odbywać się będą po dwa, trzy lub – dwukrotnie – cztery potyczki każdego dnia. Wyjątkiem będzie piątek z meczem otwarcia, jedynym tego dnia. Spotkania rozpoczynać się będą o godz. 15, 18 i 21. W przypadku dwóch dziennie odpadnie ten najwcześniejszy termin. Po pierwszej fazie nastąpią dwa dni wolne – 27 i 28 czerwca, a od 29 czerwca ruszą rozgrywki pucharowe.
Miasta-gospodarze Euro – poza Berlinem – to: Monachium, Duesseldorf, Stuttgart, Kolonia, Hamburg, Lipsk, Dortmund, Gelsenkirchen i Frankfurt.
Polscy piłkarze byli jedną z trzech drużyn, które najdłużej musiały rywalizować w eliminacjach. Biało-czerwoni rozpoczęli je w marcu 2023 roku pod wodzą Fernando Santosa, ale po serii nieudanych występów PZPN rozwiązał umowę z Portugalczykiem, którego miejsce zajął dotychczasowy opiekun kadry młodzieżowej Michał Probierz. Straconego dystansu do rywali grupowych, choć nie były nimi drużyny najwyższych lotów, nie udało się nadrobić, ale dzięki udanym występom we wcześniejszej edycji Ligi Narodów Polacy dostali szansę w barażach. W marcu tego roku po zwycięstwach w Warszawie nad Estonią (5:1) i w Cardiff nad Walią po serii rzutów karnych zameldowali się na Euro 2024.
Będzie to piąte w historii i z rzędu podejście biało-czerwonych do tej imprezy. Debiutowali w 2008 roku w Austrii i Szwajcarii, a zespół prowadzony wówczas przez Holendra Leo Beenhakkera nie podbił Europy. Po dwóch porażkach i remisie w fazie grupowej szybko wrócił do domu.
Jeszcze większe nadzieje na sukces były cztery lat później, kiedy Polska była współgospodarzem, wraz z Ukrainą. Wydawało się, że fortuna sprzyja selekcjonerowi Franciszkowi Smudzie i w losowaniu grup skojarzyła jego zespół z Rosją, Grecją oraz Czechami, co powszechnie uznano za „grupę marzeń”. Skończyło się rozczarowaniem. Dwa remisy 1:1 i porażka z południowymi sąsiadami 0:1 w meczu „o wszystko”.
W 2016 roku na francuskich boiskach miał miejsce najlepszy jak dotychczas występ Polaków. Reprezentacja pod wodzą Adama Nawałki świetnie spisała się w eliminacjach, w których m.in. po raz pierwszy w historii wygrała z Niemcami (2:0). Los z ówczesnymi mistrzami globu skojarzył ją ponownie w fazie grupowej ME i w St. Denis było 0:0. Wygrane po 1:0 z Irlandią Płn. i Ukrainą zapewniły biało-czerwonym awans do fazy pucharowej, w której najpierw pokonali w serii rzutów karnych Szwajcarów, by w ćwierćfinale w podobnych okolicznościach odpaść z Portugalczykami, późniejszymi triumfatorami turnieju.
Do kolejnej edycji ME awans z Polakami wywalczył selekcjoner Jerzy Brzęczek, ale przesunięcie imprezy o rok z powodu pandemii sprawiło, że nie poprowadził w niej drużyny narodowej. W styczniu 2021 ówczesny szef PZPN Zbigniew Boniek zwolnił go, a stery kadry powierzył Portugalczykowi Paulo Sousie. Na rozsianych po całej Europie stadionach polski zespół przegrał ze Słowacją 1:2, zremisował z Hiszpanią 1:1 i w decydującym spotkaniu uległ Szwecji 2:3, co sprawiło, że zakończył udział już na fazie grupowej.
Teraz oczekiwania kibiców i ekspertów są najmniej rozbudzone od lat. Katastrofalne i uratowane w ostatniej chwili eliminacje, nie najlepsza atmosfera wokół PZPN, którą awans do Euro 2024 poprawił tylko w niewielkim stopniu, niska ocena potencjału reprezentacji, wreszcie mało szczęśliwe losowanie i grupa z takimi potęgami, jak Francja i Holandia oraz prowadzoną przez charyzmatycznego Niemca Ralfa Rangnicka i czyniącą pod jego wodzą stałe postępy Austrią, to nie były powody do optymizmu.
Obraz zmieniły mecze towarzyskie z Ukrainą i Turcją. Dwa zwycięstwa nad uczestnikami Euro 2024 wlały nadzieje w serca kibiców, poprawiły nastroje, dały powody do optymizmu. W zespole było widać sporo entuzjazmu, który jednak zmąciły nieco urazy niektórych zawodników. Już od kilku dni było wiadomo, że Arkadiusz Milik obejrzy turniej w telewizji, a we wtorek okazało się, że w pierwszym meczu turnieju – z Holandią – zabraknie kapitana-rekordzisty Roberta Lewandowskiego. Sztab medyczny pracuje, by napastnik Barcelony, który od 2012 roku wystąpił w pełnym wymiarze we wszystkich 18 spotkaniach Polaków w wielkich turniejach, był zdolny do gry na drugą potyczkę grupową.
Polska ekipa, która od wtorku przebywa w swoim ośrodku w Hanowerze, rozpocznie ME w niedzielę. Zespołu „Oranje” nie pokonała już 45 lat. Pięć dni później w Berlinie zagra z Austrią, a zakończy fazę grupową pojedynkiem z Francją 25 czerwca w Dortmundzie.
– Wynik, który będzie dla mnie zadowalający, to wyjście grupy. Bo to będzie oznaczało, że wyszliśmy z bardzo silnej grupy i jesteśmy mega mocnym zespołem. Dlatego chcemy zrobić wszystko, żeby awansować do fazy pucharowej. A kibiców proszę o to, żeby nas wsparli. Żeby wierzyli w nas. Ta wiara jest kluczem. Bo dla mnie najważniejsza jest drużyna. Widzę po piłkarzach radość z powodu przyjazdu na zgrupowanie, bycia w tej drużynie. Chcemy pokazać klasę w mistrzostwach Europy
– zapowiedział selekcjoner Michał Probierz.
Trzon drużyny narodowej od lat stanowią bramkarz Wojciech Szczęsny, który w ostatnim czasie z turniejowego pechowca zmienił się w opokę i bohatera reprezentacji, mający za sobą nieudany sezon Piotr Zieliński, który po ogłoszeniu, że latem opuści Napoli (przechodzi do Interu Mediolan) często był rezerwowym, a zwolenników jego umiejętności i postawy w narodowych barwach jest tyle samo co przeciwników, oraz zbliżający się do 36. urodzin Lewandowski, który z orzełkiem na piersi zaliczył 150 meczów i zdobył 82 gole.
W przypadku Szczęsnego, który prawdopodobnie po ME rozstanie się z kadrą, i Lewandowskiego to już szósty wielki turniej.
Ze „starej gwardii” pamiętającej choćby sukces z Euro 2016 jest jeszcze Kamil Grosicki. Wybrany na najlepszego piłkarza ekstraklasy w dwóch ostatnich sezonach skrzydłowy Pogoni Szczecin, który 36 lat skończył w sobotę, u Probierza jest jednak rezerwowym. Z Ukrainą i Turcją jako jedyny zawodnik z pola nie dostał od selekcjonera ani minuty.
Meczem otwarcia – w piątek w Monachium – będzie starcie Niemców ze Szkotami. Gospodarze, którzy w ostatnim czasie nie rozpieszczali swoich kibiców, trafili do teoretycznie łatwej dla nich grupy, także ze Szwajcarią i Węgrami.
W historii ME gospodarze trzykrotnie sięgnęli po tytuł. Dokonali tego Hiszpanie w 1964, Włosi w 1968 i Francuzi w 1984 roku, ale sporo też było rozczarowań. Poprzednio, gdy impreza miała jednego organizatora – w 2016 roku we Francji, miejscowy zespół dotarł do finału.
W teoretycznie najsilniejszej grupie B zagrają: broniący tytułu Włosi, Hiszpanie, Chorwaci i Albańczycy, uchodzący w tym gronie za Kopciuszka. Biorąc jednak po uwagę pozycję w rankingu FIFA, to najbardziej wyrównana jest „polska” grupa D.
Jedynym debiutantem będzie w tym roku Gruzja, która podobnie jak Polska dostała się do ME poprzez baraże. To 36. drużyna narodowa, który wystąpi w imprezie tej rangi.
Uwagę na każdym wielkim turnieju przyciągają wielkie gwiazdy. Jedną z nich, mimo 39 lat, będzie Cristiano Ronaldo. Słynny Portugalczyk już po raz szósty wystąpi w ME. W tej imprezie debiutował 20 lat temu przed rodzimą publicznością i płakał po finałowej porażce z Grecją. Później odnosił wielkie sukcesu klubowe, a z reprezentacją największe dni chwały to było Euro 2016, które zakończyło się triumfem jego i kolegów. Do tej pory w turniejach finałowych ME rozegrał 25 spotkań i uzyskał 14 goli, co sprawia, że w obu klasyfikacjach nie ma sobie równych.
– Nie ma innego piłkarza na świecie, który mógłby wnieść do szatni to, co on może. Jest gotowy pomóc drużynie i dać z siebie wszystko
– powiedział hiszpański selekcjoner Portugalczyków Roberto Martinez o zawodniku saudyjskiego Al-Nassr, który w 207 występach w drużynie narodowej strzelił 130 bramek.
Głównym kandydatem do przejęcia schedy po Ronaldo na Starym Kontynencie jest Kylian Mbappe. Francuz ma już w kolekcji złoto mistrzostw świata 2018 i srebro cztery lata później, a turniej w Katarze uświetnił zdobyciem korony króla strzelców. W drużynie narodowej jest już trzecim najlepszym strzelcem w historii, choć o poprawienie rekordów Portugalczyka może być trudno, bo nie jest typowym egzekutorem.
Oczy kibiców będą też zapewne zwrócone na Anglika Harry’ego Kane’a, powoli schodzących, przynajmniej z międzynarodowej sceny, Niemców Thomasa Muellera i Toniego Kroosa czy Chorwata Lukę Modrica, Duńczyka Christiana Eriksena, który trzy lata temu w trakcie pierwszego spotkania doznał zawału serca i był reanimowany na boisku, ale zdołał wrócić nie tylko do zdrowia, ale i na piłkarskie boiska.
Najmłodszym zawodnikiem turnieju będzie Hiszpan Lamine Yamal, który dzień przed finałem skończy 17 lat. Najstarszy, Portugalczyk Pepe, w lutym obchodził 41. urodziny.
Piłkarskich gwiazd nie brakuje też wśród nieobecnych. Kibice nie będą mogli oglądać Erlinga Halaanda, snajpera numer jeden w klubowym futbolu, bo jego Norwegia nie zakwalifikowała się do Euro 2024. Taki sam jest powód absencji np. mającego za sobą świetny sezon w angielskim Newcastle United Szweda Alexandra Isaka. Z kolei nieporozumienia z trenerem sprawiły, że na niemieckich boiskach zabraknie belgijskiego bramkarza Thibaut Courtois, który niedawno wrócił do gry po kontuzji i pomógł Realowi Madryt w finale Ligi Mistrzów pokonać Borussię Dortmund i po raz 15. sięgnąć po Puchar Europy. Natomiast uznania w oczach selekcjonerów własnych reprezentacji nie znaleźli m.in. Niemiec Mats Hummels czy Anglik Marcus Rashford.
Będzie za to ośmiu piłkarzy, których poczynania na co dzień kibice mogą śledzić w polskiej ekstraklasie. Trzech z nich to biało-czerwoni (Grosicki, Bartosz Salamon i Taras Romanczuk), a pozostali to dwaj Gruzini – Nika Kwekweskiri z Lecha Poznań i Otar Kakabadze, który broni barw Cracovii, dwaj Słoweńcy – Miha Blazic z „Kolejorza” i Erik Janza, występujący w Górniku Zabrze, a także Rumun Bogdan Racovitan, ubiegłoroczny mistrz Polski z Rakowem Częstochowa.
Wśród 19 sędziów głównych znalazł się Szymon Marciniak. 43-letni płocczanin po raz kolejny zaprezentuje się na wielkiej piłkarskiej scenie. W 2022 roku prowadził finał katarskiego mundialu między Argentyną a Francją, a pół roku później decydujące spotkanie Ligi Mistrzów. Na Euro wraca po ośmiu latach, bo debiutował we Francji w 2016 roku, kiedy poprowadził trzy spotkania.
Marciniakowi na liniach partnerować będą Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik, a wśród sędziów VAR są Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski.
Mistrzostwa Europy to także gigantyczna machina finansowa. UEFA z organizacji i przeprowadzenia turnieju spodziewa się przychodu w wysokości 2,4 mld euro, z czego większość to wpływy ze sprzedaży praw medialnych. W Polsce mecze będzie można oglądać w TVP.
Europejska federacja na nagrody finansowe przeznaczy 331 mln euro. To identyczna kwota jak w poprzedniej edycji. Za sam udział w turnieju finałowym każdy z uczestników, w tym Polska, otrzyma 9,25 mln euro.
Triumfator Euro 2024 może wzbogacić się maksymalnie o 28,25 mln euro, przy czym zależy to od jego wyników w fazie grupowej. Każde zwycięstwo na tym etapie wyceniono na milion euro, każdy remis – na pół miliona.
Za wywalczenie awansu do 1/8 finału federacje krajowe otrzymają po 1,5 mln euro. Przedostanie się do ćwierćfinału wyceniono na 2,5 mln, a do półfinału – na cztery miliony. Drużyna pokonana w finale dostanie pięć milionów euro, a jego triumfator – osiem.
Pierwszy gwizdek ME – w piątek o godz. 21.
Dalsza część tekstu pod grafiką
Fot. twitter.com/EURO2024
2. Lekarz kadry Jaroszewski: Lewandowski nie zagra z Holandią
Robert Lewandowski z powodu naderwania mięśnia dwugłowego uda nie zagra w niedzielę w Hamburgu w pierwszym meczu reprezentacji Polski w piłkarskich mistrzostwach Europy z Holandią – poinformował lekarz kadry Jacek Jaroszewski.
– U Roberta Lewandowskiego doszło do naderwania mięśnia dwugłowego uda, które wykluczy go z udziału w pierwszym meczu turnieju. Robimy wszystko, by Robert mógł zagrać w drugim spotkaniu, przeciwko Austrii
– przekazał Jaroszewski w mediach społecznościowych PZPN.
Kapitan biało-czerwonych urazu nabawił się w pierwszej połowie poniedziałkowego meczu towarzyskiego z Turcją (2:1) i po półgodzinie gry opuścił boisko. Był to jego 150. jubileuszowy występ w narodowych barwach. Napastnik Barcelony jest pod tym względem krajowym rekordzistą, podobnie jak w liczbie zdobytych dla reprezentacji goli – 82.
Mistrzostwa Europy w Niemczech to szósty wielki turniej w jego karierze, po Euro 2012, 2016 i 2021 oraz mundialach w 2018 i 2022 roku. Zdobył w nich siedem goli, w tym pięć w ME. Rozegrał w nich łącznie 18 meczów, wszystkie, w których mógł wystąpić. Do tego wszystkie w pełnym wymiarze czasu.
W poniedziałek na konferencji prasowej po spotkaniu w Warszawie selekcjoner Michał Probierz nie był zaniepokojony kontuzją Lewandowskiego. „Ma lekki uraz i tu nie powinno być problemu” – zaznaczył, ale wtorkowe badania wykazały co innego.
W najbliższych dniach rekonwalescencję będą też przechodzić Karol Świderski i Paweł Dawidowicz. Oni również nie w pełni sił zakończyli potyczkę z Turcją.
– Obaj zawodnicy po wdrożonym leczeniu powinni wrócić do pełnego treningu w ciągu 3-4 dni
– poinformował Jaroszewski.
Jak wyjaśnił, Dawidowicz doznał naciągnięcia mięśnia czworogłowego uda, a w przypadku Świderskiego, strzelca pierwszej bramki dla biało-czerwonych, badanie wykazało skręcenie stawu skokowego, jednak bez znacznych uszkodzeń.
Ten drugi kontuzji nabawił się w momencie celebrowania zdobytego gola, gdy skręcił nogę podczas lądowania po wyskoku. Opuścił boisko jeszcze w pierwszej połowie gry. Dawidowicz nie wyszedł na drugą część meczu.
Już na początku piątkowego spotkania towarzyskiego z Ukrainą (3:1) urazu eliminującego z Euro 2024 nabawił się Arkadiusza Milik. Zawodnik Juventusu Turyn przeszedł już zabieg artroskopii kolana, a jego przerwa w grze potrwa 4-6 tygodni.
We wtorek o godz. 17.30 polska ekipa odleciała z Warszawy do Niemiec i ok. godz. 20 zamelduje się w swojej bazie w Hanowerze. W środę po południu w planie jest pierwszy trening, który będzie otwarty dla kibiców.
Biało-czerwoni zainaugurują udział w ME w niedzielę meczem z Holandią w Hamburgu. Później w grupie D zmierzą się jeszcze 21 czerwca z Austrią w Berlinie i cztery dni później z Francją w Dortmundzie.
3. Araszkiewicz: obawiam się, że Lewandowski tak szybko nie wróci na boisko
„Naderwanie mięśnia dwugłowego uda to nie jest jakiś drobny uraz i czasami potrzeba kilku tygodni, by wrócić na boisko” – przyznał były piłkarz m.in. Lecha Poznań Jarosław Araszkiewicz nawiązując do informacji o kontuzji Roberta Lewandowskiego.
Araszkiewicz, pięciokrotny mistrz Polski z Lechem Poznań, w trakcie swojej długiej kariery nabawił się podobnej kontuzji i przyznał, że potrzebował sporo czasu, by ją wyleczyć.
– Naderwanie mięśnia dwugłowego uda to nie jest jakiś drobny uraz. Pamiętam, że ja potrzebowałem miesiąc czasu, by wrócić na boisko. Taką kontuzję trzeba wyleczyć do końca, nie ma półśrodków, bo w trakcie gry nie czujesz komfortu. W każdej chwili może ci się coś przytrafić. Wystarczy, że przyspieszysz albo gwałtownie zahamujesz i znów czujesz ból
– powiedział PAP 12-krotny reprezentant Polski.
– Trudno mi sobie wyobrazić, że przy naderwanym mięśniu uda, Robert byłby w stanie tak szybko wrócić do gry. Jeśli chcemy, by zagrał już w drugim meczu na mistrzostwach, to powinniśmy wszyscy pójść do kościoła i dać na tacę
– dodał.
Jego zdaniem, trudno wyrokować, w jaki sposób absencja Lewandowskiego wpłynie na postawę i grę polskich piłkarzy.
– Nie wiemy do końca, co z Karolem Świderskim (doznał urazu stawku skokowego podczas spotkania z Turcją – PAP), ale z drugiej strony jest Krzysztof Piątek i Adam Buksa, a raczej trójką napastników nie zagramy. Zakładam, że wszyscy zawodnicy, którzy zostali powołani do reprezentacji, na to zasłużyli i się wyróżniają
– podkreślił.
Pytany o szanse podopiecznych Michała Probierza na niemieckim Euro, Araszkiewicz przyznał, że Polska trafiła do wyjątkowej trudnej grupy. Jak zauważył jednak, dwa wygrane sparingi znów wlały optymizm w serca kibiców i przywróciły zaufanie do tej reprezentacji.
– A my często lubimy żyć nadzieją. Ja z natury jestem optymistą, albo przynajmniej staram się taki być, ale mamy jednak bardzo wymagającą grupę. Z Holandią wprawdzie zremisowaliśmy na wyjeździe w Lidze Narodów, ale u siebie było już 0:2, z Francją na mistrzostwach świata przegraliśmy 1:3. Austriacy z kolei potrafią grać w piłkę, występują w mocnych klubach europejskich. Specjalnie zatrudnili trenera Ralfa Rangnicka, żeby poukładał ten zespół tak, aby awansował na mistrzostwa Europy. Nie mówię, że jesteśmy na straconej pozycji, bo w tych meczach kontrolnych to wszystko nieźle wyglądało. Czasami decyduje forma dnia, ktoś odda strzał życia i zespół wygrywa mecz
– podsumował były piłkarz m.in. Lecha, Legii Warszawa, Pogoni Szczecin i MVS Duisburg.
4. Probierz: nie oszukujemy z kontuzją Lewandowskiego (Aktualizacja, godz. 18.50)
Trener reprezentacji Polski Michał Probierz podkreślił, że – wbrew niektórych opiniom – informacja o kontuzji Roberta Lewandowskiego jest prawdziwa. „Na pewno nie zagra z Holandią, ale być może wróci na Austrię” – powiedział podczas pierwszej konferencji prasowej w Hanowerze.
Lewandowski doznał naderwania mięśnia uda w poniedziałkowym meczu towarzyskim z Turcją w Warszawie (2:1). Od tego czasu zaczęły jednak pojawiać się wątpliwości, czy to nie jest zasłona dymna w celu zmylenia rywali. Probierz kategorycznie odrzucił takie sugestie.
– Nie ma innego stanowiska niż to oficjalne. Tego jedynego, jakie przedstawił doktor Jaroszewski. Robert na pewno nie zagra w niedzielę z Holandią. Jeśli selekcjoner tej drużyny Ronald Koeman nie wierzy, to niech zadzwoni do Barcelony, pewnie ma tam znajomych (Holender grał w przeszłości w tym klubie – PAP)
– powiedział Probierz.
– Posłuchałem różnych wywiadów, opinii. Nie wiedziałem, że ludzie mają tak dużą wiedzę o kontuzjach. Ja mam pełne zaufanie do naszego sztabu medycznego. I wiem, że jeżeli coś mówimy, na dodatek oficjalnie, to po to, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. Jest taki cytat: „Mów prawdę, a ludzie i tak będą myśleli, że kłamiesz”. Czego byśmy nie powiedzieli, to i tak będzie dodana do tego druga historia
– dodał.
Jak zaznaczył, w przypadku Lewandowskiego każdy kolejny dzień może przynieść coś nowego.
– Jest możliwe, że wystąpi 21 czerwca z Austrią
– przyznał.
– Każdy dzień jest inny. To wymaga czasu. Podchodzę do tego spokojnie, nie pytam każdego dnia naszego lekarza, jak to będzie. Zawsze wychodzę z założenia, że problemy trzeba rozwiązywać, a nie zamartwiać się nimi, bo na to nie mam już wpływu
– podkreślił Probierz.
Zapewnił również, że wciąż jest spokojny i „to się raczej nie zmieni do końca mistrzostw”.
– Tyle lat jestem trenerem, żeby rozwiązywać różne sytuacje. Znów posłużę się pewnym mądrym cytatem: „Czy to pech, czy szczęście, to się dopiero okaże”. Tego nikt nigdy nie wie. Po kilku meczach będziemy mogli coś więcej powiedzieć
– dodał.
Oprócz Lewandowskiego w środowym treningu reprezentacji nie wzięli udziału kontuzjowani Paweł Dawidowicz i Karol Świderski.
W ich przypadku rokowania są bardziej optymistyczne. Według Probierza jest szansa, że obaj będą gotowi na mecz z Holandią. A tym bardziej Taras Romanczuk, który już wrócił do normalnego cyklu treningowego.
– Jeżeli chodzi o Pawła, jest prawdopodobne, że zagra z Holandią. W przypadku Karola lekarze walczą z jego stanem zdrowia. Doznał niedawno podobnego urazu w lidze włoskiej. Ma doświadczenie w tym temacie, już wtedy był w kontakcie z lekarzem (reprezentacji – PAP). Dlatego mam nadzieję, że może nawet już na mecz z Holandią będzie do naszej dyspozycji
– powiedział selekcjoner.
Przy okazji podkreślił, że murawa na PGE Narodowym, na której jego podopieczni trenowali i rozgrywali mecze towarzyskie przed Euro 2024, nie przyczyniła się do jakichkolwiek kontuzji. Poza tym, jak dodał, w wielu drużynach – po ciężkim i długim sezonie – jest po kilka kontuzji istotnych piłkarzy.
Po konferencji z udziałem Probierza rozpoczął się trening na głównym boisku akademii Hannoveru 96, w całości otwarty dla mediów i kibiców. Było głośno, niemal jak na meczu. Wpuszczono ponad tysiąc widzów na podstawie darmowych biletów.
Zajęcia biało-czerwonych mogli oglądać m.in. młodzi adepci miejscowej akademii, ale również wielu polskich kibiców. Cześć wejściówek, ku ogromnej uciesze fanów, rozdawali kilka godzin wcześniej piłkarze reprezentacji przed swoim hotelem w Hanowerze. Wśród nich Piotr Zieliński, który – jak zapowiedział w środę Probierz – pod nieobecność Lewandowskiego założy opaskę kapitana w meczu z Holandią.
Od czwartku treningi będą już bez kibiców, a dla mediów otwarte tylko przez kwadrans. Niedzielne spotkanie z Holandią w Hamburgu rozpocznie się o godz. 15.
5. ME 2024 – Świderski – specjalista od ważnych goli, ale on też walczy z czasem
Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego pierwszym wyborem Michała Probierza w ataku na mecz Euro 2024 z Holandią byłby zapewne Karol Świderski, ale on też walczy z czasem z powodu kontuzji. Warto, żeby zdążył, ponieważ 27-letni napastnik jest specjalistą od ważnych goli w kadrze.
Bramki zdobyte przez Świderskiego bardzo pomogły biało-czerwonym w awansie na mundial 2022 w Katarze i utrzymać się w Lidze Narodów. Nie zatracił skuteczności również w kwalifikacjach mistrzostw Europy 2024 w Niemczech i okresie przygotowawczym przed turniejem.
Napastnik Verony, który jest wypożyczony do włoskiego klubu z Charlotte FC, a wcześniej grał w Jagiellonii Białystok i PAOK Saloniki, występuje w reprezentacji dopiero od trzech lat. W tym czasie, chociaż dość często wchodził z ławki rezerwowych, zdobył już 11 bramek w 31 występach.
Ostatnią, jak dotychczas, 10 czerwca w ostatnim sprawdzianie przed mistrzostwami Europy, wygranym 2:1 z Turcją w Warszawie. Niestety, w czasie okazywania radości z gola Świderski doznał urazu podkręcenia stawu skokowego. Próbował jeszcze wrócić na boisko i grać, ale ostatecznie konieczna była zmiana.
Przerwa w grze skutecznego napastnika ma potrwać 3-4 dni. Niewykluczone więc, że zdąży na niedzielny mecz z Holandią w Hamburgu, inaugurujący zmagania biało-czerwonych w grupie D. A o tym, jak ważnym jest piłkarzem dla reprezentacji, świadczą jego dotychczasowe dokonania w kadrze.
Kiedy 15 października 2023 z Mołdawią w Warszawie również nie mógł wystąpić kontuzjowany Lewandowski, Świderski potrafił go zastąpić. Trafił na początku drugiej połowy na 1:1. Wynik w starciu ze 159. wówczas drużyną rankingu FIFA już się nie zmienił i kibice gwizdami pożegnali reprezentację, ale akurat do tego zawodnika było najmniej pretensji. Dzięki niemu kadra uniknęła kolejnego blamażu, jakim byłaby druga porażka z Mołdawią w kwalifikacjach – w czerwcu, jeszcze pod wodzą Fernando Santosa, Polska przegrała w Kiszyniowie 2:3.
Świderski po raz kolejny udowodnił, że jest pewnym punktem kadry narodowej. Zwłaszcza pod nieobecność Lewandowskiego.
Z prawie 36-letnim napastnikiem Barcelony, najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Polski, łączy go m.in. gol w debiucie. Wychowanek Rawii Rawicz trafił do siatki w spotkaniu z Andorą (3:0) 28 marca 2021.
Lewandowski w swoich kolejnych 14 występach (do listopada 2009 roku) jeszcze tylko dwukrotnie pokonał bramkarzy rywali, natomiast Świderski dokonał tego sześciokrotnie. Z siedmioma golami w 15 meczach mógł więc być – pod względem statystyk – porównywany z dawnymi gwiazdami polskiego futbolu.
Po 15 spotkaniach w kadrze narodowej lepszym bilansem mogli się pochwalić m.in. Kazimierz Deyna – osiem goli, Włodzimierz Lubański i Grzegorz Lato – po 9, a rekordzistą jest Ernest Wilimowski, który zdobył 12. Trzy trafienia, podobnie jak Lewandowski, miał po 15 meczach Zbigniew Boniek.
Tym siódmym golem w 15 występach Świderskiego było zwycięskie trafienie we Wrocławiu na 2:1 z Walią 1 czerwca 2022 roku w Lidze Narodów. Biało-czerwonych prowadził wtedy Czesław Michniewicz.
– Przed wejściem na boisko trener powiedział, że umiem strzelać gole i wiem, co mam robić. Miał rację
– powiedział wówczas Świderski.
Na dodatek w rewanżowym meczu z Walią, 25 września 2022 w Cardiff, Świderski znów okazał się bohaterem. Polska zwyciężyła 1:0 po jego bramce w 57. minucie. Niezwykle istotnej w perspektywie wielu kolejnych miesięcy.
Dzięki temu kadra narodowa utrzymała się bowiem w najwyższej dywizji LN, kosztem właśnie Walijczyków. To z kolei przełożyło się na losowanie z pierwszego koszyka w eliminacjach Euro 2024, a później zapewniło biało-czerwonym, mimo dopiero trzeciego miejsca w grupie (za Albanią i Czechami), dobrą pozycję wyjściową w marcowych barażach. W półfinale mogli rywalizować u siebie ze znacznie niżej notowaną Estonią (5:1).
Inne pamiętne gole Świderskiego? 8 czerwca 2021 roku jego trafienie na 2:2 w 88. minucie uchroniło biało-czerwonych od porażki w meczu towarzyskim z Islandią w Poznaniu, tuż przed wyjazdem na opóźnione o rok z powodu pandemii mistrzostwa Europy.
Jeszcze większe znaczenie miała bramka zdobyta 12 października 2021 w Tiranie, która dała polskiemu zespołowi zwycięstwo nad Albanią 1:0 w eliminacjach mistrzostw świata. To bardzo pomogło wywalczyć drugie miejsce w grupie (za Anglią), uprawniające do gry w barażach o awans, zakończonych zresztą sukcesem (2:0 ze Szwecją w marcu 2022).
Jakby tego było mało, to właśnie Świderski trafił do siatki 27 marca 2023 roku w meczu z Albanią w Warszawie, już w eliminacjach Euro 2024. Polska wygrała wtedy 1:0, co było jedynym wartościowym wynikiem w meczu o punkty za kadencji Santosa.
Probierz doskonale wie, jak ważnym piłkarzem dla kadry jest napastnik Verony. To nie przypadek, że w sprawdzianie z Turcją, gdy wystawił pierwszy „garnitur”, dał szansę – obok Lewandowskiego – właśnie jemu. Kapitan z powodu naderwania mięśnia uda na pewno nie wystąpi z Holandią. Teraz wszyscy patrzą w kierunku Świderskiego…
6. ME 2024 – tłum kibiców powitał polskich piłkarzy pod hotelem w Hanowerze
Piłkarska reprezentacja Polski 11 czerwca dotarła do swojego hotelu w Hanowerze, witana przez ponad dwustu kibiców. W środowe popołudnie biało-czerwoni przeprowadzą pierwszy trening, a występ na Euro 2024 zainaugurują 16 czerwca meczem z Holandią w Hamburgu.
Kadra Michała Probierza wylądowała na lotnisku w Hanowerze ok. 19.15, a ponad pół godziny później dotarła do hotelu, w którym zamieszka w trakcie turnieju.
Gospodarze obiektu przygotowali dla reprezentacji Polski niespodziankę. Na kilku stopniach schodów przed wejściem do budynku pojawił się napis w biało-czerwonych barwach: „Witamy polską drużynę w Sheraton Hannover Pelikan Hotel”.
Kibice zbierali się pod hotelem już długo przed przylotem reprezentacji. Po obu stronach ulicy zainstalowano specjalną taśmę, która miała ich oddzielić od kadrowiczów w momencie przyjazdu autokaru.
Wkrótce dotarli również funkcjonariusze policji, aby pilnować porządku. Ekscesów nie było, ale kibice z trudem mieścili się na chodnikach i policjanci mieli trochę pracy.
Z każdą minutą tłum gęstniał, niektórzy wdrapali się nawet na pobliskie drzewo, aby mieć lepszy widok.
– Byłem na lotnisku. Przyleciała jakaś reprezentacja, podobne barwy, ale to nie byli nasi
– narzekał jeden z kibiców.
Chodziło o reprezentację Turcji, która dzień wcześniej przegrała z kadrą Probierza na PGE Narodowym w Warszawie 1:2, a do Hanoweru przyleciała… tuż przed polskimi piłkarzami.
Większość czekających pod hotelem stanowili Polacy, podobnie jak wśród dziennikarzy, choć pojawili się również przedstawiciele zagranicznych mediów.
Piłkarzy witała m.in. polska rodzina z Hanoweru. Jak przyznała para z dzieckiem, chcieliby obejrzeć z trybun choć jeden mecz, ale nie uda się, ponieważ „bardzo trudno było o bilety”. Prawdopodobnie nie obejrzą nawet otwartego treningu w środę, bo wejściówki dla kibiców zostały już rozdane.
Pierwszy z autokaru wyszedł selekcjoner, zaraz po nim piłkarze, wśród nich kontuzjowany obecnie Robert Lewandowski, który rozdał kilkanaście autografów. Widać było, że napastnik Barcelony, powitany zdecydowanie najgłośniej, wchodził dość ostrożnie po schodach.
Jego kontuzja już długo przed przyjazdem autokaru była jednym z dominujących tematów rozmów wśród czekających fanów. Niektórzy wyrażali nadzieję, że kapitan wróci nawet na mecz z Holandią, choć nie brakowało też pesymistów.
– Mówią, że przerwa „Lewego” potrwa kilka dni. Ja miałem niedawno naderwany mięsień uda i to nie był drobiazg
– westchnął jeden z kibiców.
Prawie na końcu wszedł do hotelu Cezary Kulesza. Prezes PZPN, w charakterystycznych ciemnych okularach, odwrócił się do kibiców i zaczął robić zdjęcia telefonem. Widok takiego tłumu sprawił mu sporą satysfakcję.
„Czarek, Jagiellonia!” – krzyknął jeden z dorosłych kibiców, nawiązując do faktu, że Kulesza przez wiele lat był szefem białostockiego klubu, który teraz zdobył po raz pierwszy w historii mistrzostwo Polski.
Treningi reprezentacji będą odbywać się w oddalonym o cztery kilometry kompleksie boisk akademii miejscowego klubu Hannover 96.
Oprócz Holandii rywalami podopiecznych Probierza w grupie D będą Austria (21 czerwca w Berlinie) i Francja (25 czerwca w Dortmundzie).
Dalsza część tekstu pod zdjęciem
Fot. PAP/Leszek Szymański
7. ME 2024 – 14 meczów Polaków w turniejach finałowych
Polscy piłkarze rozegrali dotychczas 14 spotkań w turniejach finałowych mistrzostw Europy. Odnieśli w nich dwa zwycięstwa – oba w Euro 2016, w którym dotarli do ćwierćfinału, odnotowali siedem remisów i doznali pięciu porażek. Bilans bramek: 11-15.
Zadebiutowali w 2008 roku, kiedy rywalizacja toczyła się w Austrii oraz Szwajcarii. Cztery lata później Polska była obok Ukrainy współgospodarzem. W obu biało-czerwoni zakończyli udział na fazie grupowej, podobnie jak w ostatniej edycji, w 2021 roku.
Mecze reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy:
————————————————-
2008:
—-
8.06. Klagenfurt: Niemcy – Polska 2:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Lukas Podolski (20), 2:0 Lukas Podolski (72).
Polska: Artur Boruc – Marcin Wasilewski, Michał Żewłakow, Jacek Bąk, Paweł Golański (75. Marek Saganowski) – Wojciech Łobodziński (65. Łukasz Piszczek), Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Maciej Żurawski (46. Roger Guerreiro), Jacek Krzynówek – Euzebiusz Smolarek.
————–
12.06. Wiedeń: Austria – Polska 1:1 (0:1).
Bramki: 0:1 Roger Guerreiro (30), 1:1 Ivica Vastic (90+3-karny).
Polska: Artur Boruc – Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Mariusz Jop (46. Paweł Golański), Michał Żewłakow – Euzebiusz Smolarek, Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Roger Guerreiro (85. Rafał Murawski), Jacek Krzynówek – Marek Saganowski (83. Wojciech Łobodziński).
————–
16.06. Klagenfurt: Polska – Chorwacja 0:1 (0:0).
Bramka: 0:1 Ivan Klasnic (52).
Polska: Artur Boruc – Marcin Wasilewski, Michał Żewłakow, Dariusz Dudka, Jakub Wawrzyniak – Wojciech Łobodziński (55. Euzebiusz Smolarek), Mariusz Lewandowski (46. Adam Kokoszka), Roger Guerreiro, Rafał Murawski, Jacek Krzynówek – Marek Saganowski (69. Tomasz Zahorski).
2012:
—-
08.06. Warszawa: Polska – Grecja 1:1 (1:0).
Bramki: 1:0 Robert Lewandowski (17-głową), 1:1 Dimitris Salpingidis (51).
Polska: Wojciech Szczęsny – Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, Sebastian Boenisch – Jakub Błaszczykowski, Eugen Polanski, Rafał Murawski, Maciej Rybus (70. Przemysław Tytoń), Ludovic Obraniak – Robert Lewandowski.
—————
12.06. Warszawa: Polska – Rosja 1:1 (0:1).
Bramki: 0:1 Alan Dzagojew (37-głową), 1:1 Jakub Błaszczykowski (57).
Polska: Przemysław Tytoń – Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, Sebastian Boenisch – Jakub Błaszczykowski, Eugen Polanski (84. Adam Matuszczyk), Rafał Murawski, Dariusz Dudka (73. Adrian Mierzejewski), Ludovic Obraniak (93. Paweł Brożek) – Robert Lewandowski.
—————
16.06. Wrocław: Czechy – Polska 1:0 (0:0).
Bramka: 1:0 Petr Jiracek (72).
Polska: Przemysław Tytoń – Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, Sebastian Boenisch – Jakub Błaszczykowski, Dariusz Dudka, Eugen Polanski (56. Kamil Grosicki), Ludovic Obraniak (72. Paweł Brożek) – Rafał Murawski (73. Adrian Mierzejewski), Robert Lewandowski.
—————
2016:
—-
12.06. Nicea: Polska – Irlandia Północna 1:0 (0:0).
Bramka: 1:0 Arkadiusz Milik (51).
Polska: Wojciech Szczęsny – Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Jakub Błaszczykowski (80. Kamil Grosicki), Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (78. Tomasz Jodłowiec), Bartosz Kapustka (88. Sławomir Peszko) – Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.
—————
16.06. Paryż: Niemcy – Polska 0:0
Polska: Łukasz Fabiański – Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Jakub Błaszczykowski (80. Bartosz Kapustka), Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (76. Tomasz Jodłowiec), Kamil Grosicki (87. Sławomir Peszko) – Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.
—————
21.06. Marsylia: Ukraina – Polska 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Jakub Błaszczykowski (54).
Łukasz Fabiański – Thiago Cionek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Grzegorz Krychowiak, Tomasz Jodłowiec, Bartosz Kapustka (71. Kamil Grosicki), Piotr Zieliński (46. Jakub Błaszczykowski) – Arkadiusz Milik (90+3. Filip Starzyński), Robert Lewandowski.
—————
25.06. Saint-Etienne: Szwajcaria – Polska 1:1 (0:1), 4-5 w karnych
Bramki: 0:1 Jakub Błaszczykowski (39), 1:1 Xherdan Shaqiri (82)
Polska: Łukasz Fabiański – Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (101. Tomasz Jodłowiec), Kamil Grosicki (104. Sławomir Peszko) – Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.
—————
30.06. Marsylia: Polska – Portugalia 1:1 (1:1), 3-5 w karnych
Bramki: 1:0 Robert Lewandowski (2), 1:1 Renato Sanches (33)
Polska: Łukasz Fabiański – Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (98. Tomasz Jodłowiec), Kamil Grosicki (82. Bartosz Kapustka) – Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.
—————
2021:
—–
14.06 Sankt Petersburg: Polska – Słowacja 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Wojciech Szczęsny (18-samobójcza), 1:1 Karol Linetty (46), 1:2 Milan Skriniar (69).
Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus (74. Tymoteusz Puchacz) – Kamil Jóźwiak, Karol Linetty (74. Przemysław Frankowski), Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich (85. Jakub Moder), Piotr Zieliński (85. Karol Świderski) – Robert Lewandowski.
—————
19.06 Sewilla: Hiszpania – Polska 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Alvaro Morata (26), 1:1 Robert Lewandowski (54-głową).
Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek (85. Paweł Dawidowicz), Tymoteusz Puchacz – Kamil Jóźwiak, Jakub Moder (85. Karol Linetty), Mateusz Klich (55. Kacper Kozłowski), Piotr Zieliński – Karol Świderski (68. Przemysław Frankowski), Robert Lewandowski.
—————
23.06 Sankt Petersburg: Szwecja – Polska 3:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Emil Forsberg (2), 2:0 Emil Forsberg (59), 2:1 Robert Lewandowski (61), 2:2 Robert Lewandowski (84), 3:2 Viktor Claesson (90+4).
Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek – Kamil Jóźwiak (61. Jakub Świerczok), Grzegorz Krychowiak (78. Przemysław Płacheta), Mateusz Klich (73. Kacper Kozłowski), Piotr Zieliński, Tymoteusz Puchacz (46. Przemysław Frankowski) – Karol Świderski, Robert Lewandowski.
Bilans: 14 meczów; 2 zwycięstwa, 7 remisów, 5 porażek; bramki: 11-15.
Polecamy
Gorzów zaprasza do Strefy Kibica Euro 2024
W Gorzowie Wlkp. mecze Euro 2024 będzie można oglądać w specjalnej strefie kibica. Powstanie ona na wschodniej części bulwaru nad...
Czytaj więcej