Wnioski z badań naszej komisji dotyczące współpracy służb specjalnych Rosji i Polski za rządów Donalda Tuska nie wynikają z sympatii czy antypatii tylko z dokumentów, czyli z wyłaniającego się z nich obrazu braku nadzoru i niedopełniania procedur – powiedział PAP b. członek Państwowej Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy Prezydencie RP .
Profesora Uniwersytetu Łódzkiego, politologa Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego większość sejmowa odwołała ze składu Państwowej Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich w Polsce w środę wieczorem wraz z innymi członkami tego gremium.
Czytaj także:
Sejm nie zbada wpływów rosyjskich w Polsce w latach 2007-22. Większość sejmowa odwołała wszystkich członków speckomisji
Sejm odwołał w środę wieczorem ośmiu członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Za odwołaniem członków komisji opowiedzieli się posłowie KO, Polski...
Czytaj więcejDetailsNaukowiec podkreślił, że członkowie komisji pracowali nieprzerwanie przez prawie trzy miesiące, a z powodu braku czasu i dużej liczby zagadnień, świadomie wybrali tylko wątek współpracy rosyjskich i polskich służb specjalnych za rządów Donalda Tuska, bo chcieli przedstawić możliwie spójny i zamknięty raport.
„Materiały +twarde+ – te niedotyczące dywagacji czy przypuszczeń – na podstawie procedur i dokumentów dają obraz, na podstawie którego ocenialiśmy sytuację”
– podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Żurawski vel Grajewski.
„Ten obraz jest obciążający dla koalicji jeszcze opozycyjnej, ale szykującej się do przejęcia władzy, w tym imiennie znanych polityków, co do których komisja zgłosiła rekomendacje dotyczące ich braku kwalifikacji w zakresie przejmowania odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polski (rekomendacją objęto polityków PO: b. ministrów obrony narodowej: Bogdana Klicha i Tomasza Siemoniaka, b. ministrów koordynatorów służb specjalnych: Jacka Cichockiego i Bartłomieja Sienkiewicza oraz b. premiera Donalda Tuska – PAP)”.
Na pytanie PAP, dlaczego na tej liście nie znaleźli się inni politycy odgrywający istotną rolę w „resecie” relacji Polski i Rosji za rządów PO-PSL – np. b. szef MSZ Radosław Sikorski, profesor przypomniał, że komisja skupiła się tylko sprawach dotyczących współdziałania rosyjskich i polskich służb specjalnych.
„Ze względu na wydarzenia polityczne oczywiste było, że czas jakim dysponuje komisja jest ograniczony. Logika nakazywała wybrać wątek ważny, ale na tyle wąski tematycznie, aby był możliwy do zrealizowania”
– zwrócił uwagę.
„Tym tematem był właśnie wątek współpracy polskiej Służby Kontrwywiadu Wojskowego z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji”
– argumentował politolog.
„Wnioski z badań naszej komisji dotyczące współpracy służb specjalnych Rosji i Polski za rządów Donalda Tuska nie wynikają z sympatii czy antypatii tylko z dokumentów, czyli z wyłaniającego się z nich obrazu braku nadzoru i niedopełniania procedur „
– zaznaczył.
Wnioski te – jak mówił – profesor wynikały ściśle z zebranych materiałów.
„Ale i z kontekstu, który jest bardzo istotny w pracy komisji lecz bardziej ocenny – możemy mieć takie czy inne opinie na temat rozmaitych rzeczy, ale trudno jest mieć inną opinię na temat służb rosyjskich niż taka, że są to służby groźne i realizujące interesy sprzeczne z interesem Polski”
– argumentował.
„W związku z tym, niefrasobliwe traktowanie kontaktów ze służbami rosyjskimi, a tym bardziej brak nadzoru politycznego nad polskimi służbami, które takie kontakty podjęły, jest niebezpieczne”
– powiedział.
„Nie było rzetelnego raportowania celów nawiązania tych kontaktów”
– podkreślił Żurawski vel Grajewski.
Zasiadający do środy w komisji ds. rosyjskich wpływów profesor wskazał, że przede wszystkim brak jest informacji, co było przedmiotem współdziałania specsłużb Polski i Rosji za rządów Donalda Tuska.
„W krótkich wzmiankach jako przedmiot współpracy wskazywano a to walkę z terroryzmem a to kwestie logistyczne dotyczące obsługi kontyngentu polskiego w Afganistanie a to nawet śledztwo smoleńskie. Tylko, że w żadnych wytworzonych przez te służby materiałach owe tezy nie znajdują potwierdzenia, te tematy nie były przedmiotem rozmów a z przebiegu większości rozmów w ogóle nie ma żadnych notatek”
– relacjonował.
„Co było przedmiotem tych rozmów? Tego w dokumentach nie ma, co z kolei powoduje zasadność oskarżeń o brak stosownego nadzoru ze strony zwierzchników politycznych służb, bo oni powinni tego typu raportów się domagać”
– tłumaczył Żurawski vel Grajewski.
Zdaniem naukowca jeśli teraz zostanie powołany drugi skład komisji ds. rosyjskich wpływów, to nowym członkom tego gremium, być może tylko z nadania politycznego, niesłychanie trudno będzie od razu zająć się tą problematyką.
„Bez złośliwości, ale ludzie, którzy zawodowo nie zajmują się badaniem archiwaliów nie mają wyobrażenia o tym, na czym ta praca polega”
– podkreślił.
„Większość posłów, jeszcze opozycyjnych, była zaskoczona, że mamy bardzo konkretny rezultat naszych prac, przy jednoczesnym przekazie mainstreamowych mediów, że my nic nie robimy. Opozycja nie czuła się zagrożona, bo myślała, że nie będziemy mieli czego przedstawić. Mylili się”
– powiedział PAP politolog.
Dodał, że nie ma nic przeciwko powołaniu przez większość sejmową nowego składu komisji „Jeśli jej kolejni członkowie będą działać zgodnie z procedurą, to nowe gremium będzie pracowało poprzez pryzmat porównania z jakością naszych działań i tym samym albo będą to działania rzetelne albo ośmieszające nową komisję” – wyjaśnił.
„A ośmielę się zapewnić, że raport przez nas przygotowany absolutnie broni się merytorycznie, można próbować przemilczeć zawarte w nim materiały, ale nie da się wykazać, że są nieważne, fałszywe, że fakty tam ujawnione są nieistotne dla oceny polityków tam opisywanych”
– zapewnił profesor Żurawski vel Grajewski.
„Nowa komisja – jak możemy przypuszczać – będzie miała zadanie polityczne uderzenia w rząd PiS” – ocenił. „Uważam, że to zadanie w świetle faktów jest niewykonalne, bo nie było współpracy rządów Zjednoczonej Prawicy z Rosją .Trzeba byłoby zatem odnaleźć materiały porównywalne do tych, które my pokazaliśmy, czyli dokumenty, które, gdyby istniały, musiałby się zachować”
– zastrzegł.
„Gdyby ktoś chciał wykonać zamówienie polityczne nowej sejmowej większości i stworzyć podobny raport na temat rządu Zjednoczonej Prawicy i jej rzekomej współpracy z Rosją to trzeba byłoby albo stworzyć raport żenująco niskiej jakości albo przyznać, że ta teza nie ma podstawy w faktach”
– podsumował profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski.
31 maja br. weszła w życie – powstała z inicjatywy PiS – ustawa o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007 – 2022, którą prezydent podpisał kilka dni wcześniej, zapowiadając jednocześnie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. 2 czerwca Andrzej Duda złożył w sejmie projekt nowelizacji tej ustawy. Uchwalono ją 16 czerwca, a 28 czerwca posłowie odrzucili sprzeciw Senatu do tej noweli. Prezydent podpisał nowelizację 31 lipca. W sierpniu weszła ona w życie.
30 sierpnia br. na członków komisji zostali powołani: dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz, doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy prezydencie RP prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski oraz Łukasz Cięgotura, Michał Wojnowski, Józef Brynkus, Marek Szymaniak, Arkadiusz Puławski i Andrzej Kowalski. Przewodniczącym komisji został Sławomir Cenckiewicz.