Skąd taka skuteczność oszustwa na wnuczka? Wyjaśnienie tego naiwnością, czy wręcz głupotą seniorów jest dalece niewystarczające. Żywa i nacechowana prawdziwymi uczuciami reakcja dziadków na fałszywy telefon o poważnym problemie wnuka, który domaga się natychmiastowego rozwiązania powinien wywołać refleksje o doniosłości rodziny. Wśród nas Polaków rodzina jest tak ważna, tak silnie zakorzeniona w kulturze, że nie tylko uruchamia wiele dobra, ale paradoksalnie rodzinne wartości i uczucia są wykorzystywane przez złoczyńców. Wnuczek, w imieniu którego działa oszust, z reguły nie mieszka razem z dziadkami, ale ten fakt nie osłabi ani więzi emocjonalnej, ani moralnego obowiązku udzielenia mu pomocy w biedzie. Metoda na wnuczka zdaje się potwierdzać tęsknotę Polaków do życia w dużej, wielopokoleniowej rodzinie. Czy w społeczeństwach sytego Zachodu zastosowanie tej metody dawałoby przestępcom tyle mamony jak u nas?
Jaki rodzaj nieszczęścia i biedy najsilniej przemawia do sumień i wywołuje przemożną chęć niesienia pomocy? Najbardziej jesteśmy uwrażliwieni na nieuleczalną lub rzadką chorobę. Dowodzą tego efekty internetowych zbiórek na koszty leczenia osobiście nieznanych nam chorych. W 2015 r. zebrano w ten sposób w przeciągu zaledwie 6 dni 6 mln zł dla dziecka chorego na pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Mistrzostwo świata – polskie mistrzostwo. Ciemną stroną podobnych zbiórek jest ich związek z zapaścią systemu publicznych usług medycznych i odmowa leczenia przez państwo wielu chorób. De facto każdy wspomagający jakiegoś chorego jednocześnie wyraża swoją donacją sprzeciw wobec państwowej „służby zdrowia” i zgłasza żądanie pilnej zmiany jej złego stanu.
Współczucie i bezinteresowna pomoc wobec pożaru lub innej podobnej klęski wyśmienicie mobilizuje społeczności lokalne i ludzi znacznie oddalonych od miejsca powstałej biedy. Szczere reakcje na nieszczęścia tego typu są dość powszechne i bardzo budujące. Ludzie potrafią okazać dużo serca, jakby stosowali się świadomie do zalecenia Adama Mickiewicza: „Miej serce i patrzaj w serce”. Polak skonfrontowany z niedolą i niedostatkiem innego rodaka dość często odkrywa, że źródłem komfortu psychicznego jest czynienie dobra w formie najprostszej i bezpośredniej. Należy przy tym zdawać sobie sprawę z występowania taniego sentymentalizmu, który wykrzywia zachowania charytatywne i pozoruje zaangażowanie w sprawy drugiego człowieka.
Per saldo więcej w nas Polakach dobra niż zła, jak przystało na katolików. Potrafimy wznieść się w pomocy bliźniemu na wyżyny trudne do pojęcia i naśladowania, niekiedy przekraczające przykazanie miłości „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Małżeństwo Ulmów bardziej miłowało Żydów (ukrywając ich przed Niemcami) niż siebie samych i swoje dzieci, mając świadomość śmierci za ten czyn.
Rafał Zapadka
fot. Pixabay