45 lat temu Zenon Laskowik i Bohdan Smoleń zadrwili z cenzury

KABARET TEY "Z tyłu sklepu" Opole 1980. Fot. Screen z filmu na YouTube

KABARET TEY "Z tyłu sklepu" Opole 1980. Fot. Screen z filmu na YouTube

„Nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw” – śpiewali 24 czerwca 1980 r. na opolskim Kabaretonie Zenon Laskowik i Bohdan Smoleń. Dzień wcześniej cenzura te słowa z tekstu wykreśliła, ale artyści i tak je wykonali. Zadrwili z cenzury i PRL-owskich absurdów w programie „S tyłu sklepu”.

To był najsłynniejszy spektakl kabaretowy w czasach PRL-u. Wykonany po raz pierwszy w Poznaniu wiosną 1980 r., miał być głównym przebojem Kabaretonu w opolskim amfiteatrze 24 czerwca. Rzeczywiście tak się stało, choć państwowa cenzura (Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk) zrobił wszystko, żeby artystom utrudnić życie. Jak? Na przykład z piosenki zachwalającej zalety bezmięsnej diety usunął refren. Bo wszyscy zdawali sobie sprawę, że za banalnymi z pozoru słowami kryje się drwina z władzy, która chwaliła się swoimi osiągnięciami, a nie potrafiła zadbać o zapatrzenie sklepów.

Bo my musimy być silni i zdrowi, choćby na skrobi, choćby na skrobi/ Bo my musimy być mniej pazerni, roślinożerni, roślinożerni./ Nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw

– śpiewali Zenon Laskowik i Bohdan Smoleń na scenie opolskiego amfiteatru.

Dzień wcześniej cenzor wziął te słowa w ramkę, co oznaczało, że zakazał ich wykonania. Artyści i tak jednak ten refren zaśpiewali.

Piosenka do słów Zenona Laskowika i Krzysztofa Jaślara oraz muzyki Huberta Szymankiewicza była tylko jednym z wielu przebojów najsłynniejszego w historii PRL-u spektaklu kabaretowego.

Równie mocno publiczność oklaskiwała i śmiała się do łez przy wszystkich dialogach i gdy Smoleń śpiewał jak tramwajem powracał „sobie luźno z balu”. Najlepsze było – zabawne i zaskakujące – zakończenie tej piosenki: „I tak podniecony już nie wytrzymałem,/ Razem z motorniczym – kumplem z partyzantki/ Tramwaj zatrzymałem,/ I jak ten natchniony poeta Horacy zawołałem:/ Ludzie! Kochani! Rodacy! Coście tacy smutni? Przecież jedziecie do pracy!” – śpiewał Smoleń.

Rudi Schubert – grający w spektaklu tępego osiłka – śpiewał z kolei, że „po co dzisiaj mam się uczyć” i tracić cenny czas, skoro i tak wybuduje sobie szklarnię. Posiadanie szklarni było w tamtym czasie świetnym interesem, a „badylarze” – jak potocznie nazywano ich właścicieli – budzili zazdrość i podziw.

„Więc podziękujmy Żeromskiemu za 'Przedwiośnia’ tom,/ Za to, że pierwszy, sto lat temu, wyśnił szklany dom” – brzmiała puenta tej piosenki.

„S tyłu sklepu”

Była jednocześnie prześmiewcza i gorzka. Tak to odbierała publiczność zebrana na spektaklu w opolskim amfiteatrze, a potem miliony Polaków, którzy kupowali bilety na kolejne występy. Spektakl „S tyłu sklepu” (z celowym błędem w tytule) był satyrą na PRL. Po dekadzie gierkowskiej propagandy sukcesu, gdy – jak brzmiał partyjny slogan „Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”, sklepy straszyły pustymi półkami. Niczego się nie kupowało, ale zdobywało, a ekspedienci sklepowi klientów traktowali jak intruzów.

Oddawał to taki króciutki dialog z pamiętnego spektaklu: „’Przyszedł ten klient, co się zapisał w zeszłym tygodniu na nać pietruszki’. 'A krew oddał?’”

Zenon Laskowik, twórca kabaretu Tey, który był autorem scenariusza spektaklu, akcję przeniósł właśnie do sklepu. Siebie samego obsadził w roli kierownika, a Bohdana Smolenia – klienta.

 

„Czego?” – rzucił mu na powitanie grobowym tonem, który dobrze znali wtedy Polacy z własnych „wizyt” w sklepach. „Czego pan sobie życzy?” – dokończył.

Smoleń jako pani Pelagia

W innej scenie Smoleń zagrał „panią Pelagię” – pracownicę fabryki bombek, a Laskowik był dziennikarzem. „To się wytnie, to się wytnie!” – pociesza Laskowika Smoleń, gdy ten się zorientował o produkcji jakich „bombek” opowiedziała mu „pani Pelagia”.

Obok Smolenia, Laskowika i Schubertha w kolejnych spektaklach (jeden z nich odbył się w Sali Kongresowej Pałacu Kultury u Nauki) występowały takie gwiazdy jak Aleksander Gołębiowski, Zbigniew Wodecki, Hanna Banaszak, zespół Vox i Jan Kaczmarek. Ludzie kupowali bilety na spektakl Laskowika i Smolenia nawet wtedy, gdy po Polsce krążyły już kasety magnetofonowe z pirackimi nagraniami.

„Nie siej defetyzmu”

Niektóre wymyślone przez Laskowika zwroty i dowcipy przeszły do języka potocznego. Tak jak na przykład fragment, w którym Bolek – Rudi Schuberth tłumaczy Laskowikowi, że nie pojedzie po towar, bo traktor się zepsuł. „’Bolek, nie siej defetyzmu’ – upomina go Laskowik. 'Ile traktor ma kół?’ – pyta. 'Cztery’ – z wysiłkiem liczy Bolek. 'To ile jest dobrych?’ – dopytuje go dalej Laskowik. 'Trzy’ – odpowiada skonfudowany Bolek, na co Laskowik z triumfem obwieszcza: 'To nie można było od razu tak powiedzieć? Trzy koła są dobre!'” 

Exit mobile version