Nie możemy zgodzić się z sytuacją, w której ci, którzy podważają porządek oparty na Karcie Narodów Zjednoczonych, rosną w siłę. Takim państwem jest Rosja, która zaatakowała Ukrainę; konieczna jest poprawa skuteczności systemu Narodów Zjednoczonych – mówił w Nowym Jorku prezydent Andrzej Duda.
W poniedziałek rano (23 września) w Nowym Jorku polski prezydent wziął udział w „Szczycie dla Przyszłości” – spotkaniu, w ramach którego światowi przywódcy dążą do wzmocnienia współpracy międzynarodowej w obliczu nowych globalnych wyzwań. Celem szczytu jest przyjęcie „Paktu dla Przyszłości”.
Andrzej Duda zauważył w swoim wystąpieniu, że ład oparty na prawie międzynarodowym i solidarności, o którym stanowi Karta Narodów Zjednoczonych, jest dziś poważnie zagrożony. W jego ocenie globalny multilateralizm pod wieloma względami nie funkcjonuje należycie i wymaga reform.
– Nie możemy zgodzić się z sytuacją, w której ci, którzy podważają porządek oparty na Karcie Narodów Zjednoczonych, rosną w siłę
– oświadczył.
Jak wskazał, „uderzającym” tego przykładem jest agresja Rosji na Ukrainę.
– Będąc stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, Rosja powinna wspierać zarówno Kartę Narodów Zjednoczonych, jak i prawo międzynarodowe. Jednak przeprowadzając atak na suwerenne państwo, Rosja zarzuciła to zobowiązanie. Nie może już twierdzić, że chroni bezpieczeństwo systemu międzynarodowego i innych narodów
– powiedział Duda.
Zdaniem prezydenta konieczna jest poprawa skuteczności systemu Narodów Zjednoczonych. Jak mówił, aby przywrócić wiarę w multilateralizm oraz utrzymać pokój i bezpieczeństwo, konieczne jest wzmocnienie prawa międzynarodowego.
– Pomimo wielu zastrzeżeń do systemu Narodów Zjednoczonych, nie ma lepszej alternatywy dla multilateralizmu. Dzisiejsze globalne wyzwania są złożone i wymagają zbiorowych działań, ponieważ nie sposób im stawić czoła w pojedynkę na poziomie poszczególnych państw
– dodał Andrzej Duda.
PAP/Leszek Szymański
Prezydent Duda zaapelował do Polonii o udział w amerykańskich wyborach
Prezydent Andrzej Duda zwrócił się w niedzielę (22 września) w Doylestown w Pensylwanii do Polaków, by brali udział w amerykańskich wyborach. „Czyńcie wszystko, by środowisko Polaków w USA było środowiskiem absolutnie niepomijalnym” – zaapelował.
Polska para prezydencka odwiedziła w niedzielę Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii – wzięła udział w mszy, a następnie w uroczystości odsłonięcia pomnika w hołdzie twórcom „Solidarności”.
Andrzej Duda zwracał uwagę, że „amerykańską Częstochowę” odwiedzali amerykańscy prezydenci, by pokazać, że pamiętają o Polsce. Działo się to – zdaniem prezydenta – dzięki sile politycznej środowiska polskiego w USA i głosom Polaków w amerykańskich wyborach.
Prezydent ocenił, że m.in. dzięki wsparciu amerykańskiej Polonii, Polska odzyskała wolność w 1989 r., a w 1999 r. dołączyła do NATO. Dziękował Polakom za wszystkie zabiegi, w tym te z ostatnich lat, kiedy podczas prezydentury Donalda Trumpa podjęto decyzję o sprzedaży Polsce samolotów F-35.
Prezydent podkreślił, że dla Europy, a w szczególności dla Polski ważna jest silna Ameryka, a dla Ameryki ważna jest silna Polska. Jak mówił, silna Ameryka pomagała zakończyć I i II wojnę światową, dzięki silnej Ameryce udało się wygrać zimną wojnę, a Polsce odzyskać suwerenność i niepodległość.
Z kolei silna Polska – wskazywał Duda – to taka, która stanowi w regionie gwarancje bezpieczeństwa, jest mocna duchem i swoją siłą militarną, a także taka, która zapewni amerykańskiej armii odpowiednie zaplecze i wsparcie do tego, by ta mogła pokazać, „kto jest największym mocarstwem na świecie i kto decyduje o światowym pokoju i spokoju”.
– Aby Ameryka mogła spełniać tę niezwykle ważną rolę musi mieć siłę, która zatrzyma każdego przeciwnika. A żeby Polska w tej sile miała swoją gwarancję, potrzebny jest wasz głos. Dlatego proszę, żebyście szli do amerykańskich wyborów – nie tylko tych zbliżających się, prezydenckich, ale każdych. Aby ta siła aktualnego środowiska polskiego w Ameryce świadczyła także o sile ojczyzny i sile polskiego przemawiania w Stanach Zjednoczonych
– powiedział.
– Pragmatyzm polityczny jest prosty: jeżeli są setki tysięcy, miliony głosów, to to środowisko się liczy i jego sprawy się liczą. Jeżeli tych głosów nie ma, to środowisko jest pomijalne. Czyńcie wszystko, by środowisko polskie, Polaków w USA było środowiskiem absolutnie niepomijalnym. Niech temu służy ten pomnik, niech temu służy ta pamięć, niech temu służy wasze poczucie, że z nami niesiecie w rękach losy Rzeczypospolitej
– zwrócił się do Polonii Andrzej Duda.
Powtórzył, że głos Polaków w USA ma „ogromne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa, naszej wolności, naszego trwania”.
Wśród przemówień podczas uroczystości nie brakowało wątków politycznych i ostrej krytyki władz w Polsce. Organizator wydarzenia, prezes Komitetu Katyńsko-Smoleńskiego Tadeusz Antoniak sugerował m.in., że w Polsce znów zagrożona jest demokracja.
– Rozpoczynając budowę tego pomnika, nie wiedzieliśmy, że za chwilę, teraz, w tym momencie, będzie w Polsce zagrożona demokracja, że pojawi się coś takiego jak demokracja walcząca, że nie będzie szanowane weto pana prezydenta. Wychodzi na to, że ten pomnik będzie znów przestrogą dla tych, którzy próbują burzyć prawo
– mówił polonijny działacz.
Występujący po prezydencie prezes IPN Karol Nawrocki ostrzegał z kolei, że w Polsce „wciąż musimy walczyć z komunistyczną propagandą, która niestety wraca do polskiego rządu i do podstawy programowej”.
Zaś zamykający ceremonię były szef MON Antoni Macierewicz – który przekazał prezydentowi kopię 20-minutowego filmu na temat rezultatów pracy kierowanej przez niego podkomisji smoleńskiej – oskarżył obecny rząd o „niszczenie rodzin i niszczenie Kościoła” oraz „zamykanie bohaterskich księży”. Twierdził też że „morderstwo smoleńskie” jest „źródłem obrony Putina przez pana Donalda Tuska i jego aparat”, porównując wyzwanie z tym związane z dochodzeniem do prawdy o zbrodni katyńskiej.
Na uroczystość do Amerykańskiej Częstochowy przybyło w niedzielę kilkuset mieszkających w USA Polaków i Amerykanów polskiego pochodzenia, głównie przybyłych z New Jersey i Nowego Jorku. Część z nich przyniosła na uroczystość czapki i transparenty wyborcze Donalda Trumpa.
Sztab kandydata Republikanów początkowo zapowiadał, że Donald Trump dołączy do Andrzeja Dudy podczas uroczystości, potem jednak poinformowano, że spotkanie nie dojdzie do skutku.