Do sposobu działania niemieckich polityków i samorządowców należy wyciąganie argumentów ekologicznych, kiedy jakieś przedsięwzięcie jest sprzeczne z ich interesem narodowym; Polska musi o tym pamiętać i nie może się na to nabierać – mówi w rozmowie z PAP eurodeputowany PiS Joachim Brudziński.
„Wszystkie ważne inwestycje infrastrukturalne, które były i są prowadzone w ostatnich latach w Zachodniopomorskiem Niemcy próbowali oprotestowywać i blokować podnosząc argumenty ekologiczne. W poufnych rozmowach przyznawali jednak wprost, że inwestycje te są niekorzystne dla ich interesów i dlatego należy je za wszelką cenę utrącić. +Ekologia+ jest tu tylko pretekstem”
– podkreśla Brudziński.
„Jak rozpoczęliśmy pracę nad budową gazoportu w Świnoujściu, to zza Odry podniósł się krzyk +ekologów+, że oto zostanie naruszona równowaga biologiczna na Zatoce Pomorskiej; że jakieś rzadkie gatunki nietoperzy, które zimują po niemieckich bunkrach będą zestresowane. A o co chodziło? O to, żeby Niemcy mogły się dogadać na budowę gazociągu Nordstream 1, Nordstream 2; liczyli na tanie węglowodory i próbowali utrącić budowę gazoportu. Dzisiaj próbuje się pod tym samym pretekstem utrącić budowę terminala kontenerowego. Zawsze w tle są interesy narodowe”
– wskazuje były szef MSWiA RP.
Dalsza część tekstu pod zdjęciem.
Fot. PAP Wideo
Jak podkreśla, „politycy niemieccy, którzy nie mieli żadnych oporów przed współpracą, a wręcz nawet braniem pieniędzy od rosyjskich oligarchów – którzy wspólnie z Gazpromem realizowali politykę Putina, która dziś skutkuje tragedią wojny na Ukrainie – dziś próbują blokować inwestycje na Pomorzu Zachodnim, jak chociażby modernizację Odry”.
„My na pewno nie będziemy oglądać się na to, co mówią tacy czy inni samorządowcy niemieccy, co piszą gazety. Czymś skrajnie niemądrym, nieodpowiedzialnym jest sądzić, że w polityce międzynarodowej – również w ramach naszej obecności w Unii Europejskiej – interesy nie odgrywają pierwszoplanowej roli. Zawsze dla Francuzów najważniejsze będą interesy firm francuskich. Dla Niemców interesy firm niemieckich. Tylko nas, Polaków, próbuje się ustawiać w roli ludzi drugiej kategorii”
– przekonuje Joachim Brudziński.
„Polska ma być brzydką panną bez posagu. Na szczęście od 2015 roku u sterów władzy jest rząd, który uważa, że Polska racja stanu jest najważniejsza, a nie ogląda się na pohukiwania, czy strachy ze strony czy to niemieckich mediów, czy niemieckich polityków”
– deklaruje europoseł.
Brudziński zauważył, że innym przykładem niemieckiej hipokryzji jest kwestia reparacji za zniszczenia dokonane podczas II wojny światowej.
„Niemcy przyznają się do ludobójstwa w Tanzanii i są gotowe wypłacić reparacje za swoje zbrodnie sprzed stu lat, a metodą strusia udają, że w Polsce, która została przez niemieckich zbrodniarzy zniszczona, nic się nie stało. Więc z jednej strony Niemcy wypłacają reperacje Tanzańczykom za – trzeba to przyznać – straszne zbrodnie; z drugiej jednak +nie widzą+, że skala ich barbarzyństwa z II wojny światowej była daleko bardziej porażająca i znacznie większa. Będziemy w imię tej prawdy historycznej upominać się i konsekwentnie stawiać te sprawy na forum międzynarodowym i będziemy chcieli reparacje od rządu niemieckiego uzyskać”
– skonkludował eurodeputowany.