Co sądzimy o symbolicznym ataku na ambasadora Federacji Rosyjskiej?

Fot. PAP/Leszek Szymański

Fot. PAP/Leszek Szymański

Dziś będziemy rozmawiać o incydencie, do którego doszło wczoraj przed Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich w Warszawie.

Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew pojawił się na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie, by złożyć kwiaty z okazji Dnia Zwycięstwa, który Rosjanie obchodzą 9 maja. Andriejew został wówczas zaatakowany przez Ukraińców, którzy zebrali się, by potępić wojnę. W pewnym momencie do ambasadora podbiegła grupa, która oblała go czerwoną farbą. Tuż po incydencie Andriejew stał bezradnie i czekał na możliwość opuszczenia cmentarza. Ambasadora otoczył policyjny kordon, który osłaniał go przed dalszymi atakami.

Po całym zdarzeniu ambasador powiedział, że jest dumny ze swojego prezydenta.

Dlatego dziś pytamy, czy takie zachowanie obywateli Ukrainy ma swoje uzasadnienie? I czy składanie kwiatów przez Ambasadora Andriejewa bez jakiejkolwiek ochrony jest po prostu prowokacją? Pyta Daniel Sawicki.

Od godz. 12:10 czekamy na Państwa telefony: 68 324 22 55 i 801 327 462 oraz na komentarze.

 

Exit mobile version