Adam Bodnar zażądał od sędziego podjęcia natychmiastowych działań, by wydać polskie dziecko w ręce obcego państwa. To działanie wbrew prawu, złamanie ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich – mówi rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak. PAP dotarła do pisma, w którym RPO interweniuje w sądzie rodzinnym ws. 4-letniej Ines.
Od kilku miesięcy trwa walka o to, czy dziewczynka zostanie w Polsce z babcią, czy wyjedzie do Belgii z ojcem.
W piątek Sąd Rejonowy Katowice-Zachód oddalił wniosek Rzecznika Praw Dziecka, który chciał, by sąd zawiesił postępowanie zmierzające do oddania dziecka ojcu z uwagi na śmierć matki dziewczynki w listopadzie ub. roku.
Z przeciwną interwencją w sprawie Ines wystąpiło Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. PAP dotarła do pisma, jakie do sądu rodzinnego w Radomiu skierował RPO.
Rzecznik Praw Obywatelskich prosi w nim sąd o „podjęcie wszelkich możliwych czynności procesowych, celem umożliwienia realizacji postanowienia Sądu Rejonowego Katowice-Zachód z 15 lutego 2018 r. w przedmiocie przymusowego odebrania dziecka”.
„Brak takich działań zważywszy na dotychczasową postawę babki dziecka (przez sąd w Brukseli uznaną za osobę, która przetrzymuje dziecko bezprawnie – dop. PAP) może zniweczyć dotychczasowy trud organów państwa włożony w doprowadzenie do realizacji prawomocnego orzeczenia sądu i uniemożliwić przekazanie pieczy w ręce jedynego żyjącego i dysponującego pełnią władzy rodzicielskiej rodzica”
– napisał RPO w piśmie do sądu.
Według Pawlaka, RPO nie kierował się w tym przypadku ani dobrem polskiego obywatela (Ines ma obywatelstwo polskie i belgijskie), ani dobrem dziecka, a poza tym – w jego ocenie – swoim wnioskiem złamał ustawę.
„Adam Bodnar zażądał od sędziego podjęcia natychmiastowych działań, by wydać polskie dziecko w ręce obcego państwa. To działanie wbrew prawu, złamanie ustawy o RPO, która wprost nakazuje, i to w pierwszym artykule, że RPO w sprawach dzieci współpracuje z Rzecznikiem Praw Dziecka. Tymczasem Adam Bodnar skierował wniosek do sądu z własnej inicjatywy, bez porozumienia ze mną. Nawet mnie o tym nie poinformował”
– stwierdził Pawlak.
Dodał, że Rzecznik Praw Obywatelskich – jako jedyny z organów państwa – ma odmienne stanowisko w sprawie 4-letniej Ines od niego, a także od prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości, i że działa na rzecz ambasady Belgii.
„To nie jest działanie dla dobra polskiego obywatela, dla dobra małej bezbronnej Polki, to jest działanie rzecznika praw obywateli belgijskich. Jestem zszokowany takim wnioskiem RPO, urzędującego przecież w Warszawie, a nie w Brukseli. Jestem zszokowany, że Rzecznik Praw Obywatelskich, wydawać by się mogło rzecznik polskich obywateli, działa przeciwko polskiej obywatelce, przeciwko małemu 4-letniemu dziecku. Rzecznicy praw są od wyszukiwania rozwiązań, gdy nikt inny nie może już działać. I to ja robię dla dobra tego dziecka, a RPO nie”
– oświadczył Pawlak.
W sprawę 4-letniej Ines zaangażował się także minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. W piątek skierował on skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego dotyczącą prawomocnego postanowienia Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 15 czerwca 2018 r. w sprawie wydania dziecka ojcu zamieszkałemu w Belgii. Jednocześnie do Sądu Okręgowego w Katowicach został złożony wniosek o wstrzymanie przymusowego wydania dziecka. Ministerstwo Sprawiedliwości i Rzecznik Praw Dziecka wielokrotnie już proponowało mediacje w sprawie Ines.
„Osobiście rozmawiałem z ojcem małej Ines, babcią, która się opiekuje dziewczynką od trzech lat, przeanalizowałem grube tomy akt. I uważam, podobnie jak prokuratura, jak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wiceminister Michał Wójcik, że dla dobra tego dziecka powinno zostać w Polsce”
– powiedział Pawlak.
Zaznaczył jednocześnie, że nie odbiera prawa ojcu do wychowywania własnego dziecka.
„Jednak nagłe wyrwanie 4-letniej dziewczynki z polskiej rodziny, w której się wychowała, którą kocha, i wywiezienie jej do dalekiego kraju przez obcą dla niej osobę, której nie zna, która nawet nie mówi po polsku, to byłby dla dziecka wielki szok i duże niebezpieczeństwo dla jego zdrowia i psychiki”
– oświadczył Rzecznik Praw Dziecka.
W jego ocenie, nie można wydać 4-latki w takiej formie, jak żądają tego władze Belgii.
„Dziewczynka musi najpierw poznać ojca w warunkach polskich, w poczuciu bezpieczeństwa i bliskości swojej polskiej rodziny. Zaproponowaliśmy ojcu mediację, prosiliśmy o pośrednictwo dyplomatów belgijskich, tak aby wykonać sądowe wyroki w poszanowaniu najważniejszego dobra jakim jest dobro dziecka”
– podsumował Pawlak.
Kim jest Ines i o co chodzi w tej sprawie
4-letnia Ines urodziła się w Polsce. Niedługo po narodzinach jej matka wyjechała z nią do Belgii, gdzie mieszkał jej partner i ojciec dziecka. Para rozstała się, kiedy dziewczynka miała rok. Kobieta zabrała córkę i wyjechała z nią do Polski. Wówczas między rodzicami rozpoczęła się sądowa batalia o dziecko.
W listopadzie ub. roku przebywająca w Polsce matka dziewczynki nagle zmarła. Dzień wcześniej sąd belgijski przyznał wyłączną opiekę rodzicielską ojcu. Opiekę nad dzieckiem przejęła jednak babcia dziecka mieszkająca w Radomiu i tak jest do tej pory. Ojciec tymczasem domaga się przekazania mu córki.
Opiekę nad dzieckiem przejęła jednak babcia dziecka mieszkająca w Radomiu i tak jest do tej pory. Ojciec tymczasem domaga się przekazania mu córki.
Prokurator Generalny: Dobro dziecka zasadą nadrzędną
Jak zaznaczył Prokurator Generalny w komunikacie z 27 czerwca, artykuł 72 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stanowi fundamentalną normę, która reguluje kwestie ochrony praw dziecka i konstytuuje zasadę jego dobra.
„Dobro dziecka jest jednocześnie samoistną zasadą konstytucyjną i zarazem elementem szerszej koncepcji ochrony praw człowieka. Obowiązek ochrony dobra dziecka spoczywa w pierwszej kolejności na rodzicach, jednak zgodnie z zasadą subsydiarności, ciąży on również na władzach publicznych i nakłada na nie obowiązek podjęcia, w oparciu o obowiązujące przepisy prawa, natychmiastowych działań w przypadku pojawienia się stanu zagrożenia dziecka.”
– czytamy w komunikacie
Ochrona praw dziecka jest również przedmiotem regulacji Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, której art. 42 ust. 2 przewiduje, że „we wszystkich działaniach dotyczących dzieci, zarówno podejmowanych przez władze publiczne, jak i instytucje prywatne, należy przede wszystkim uwzględnić najlepszy interes dziecka”.
Jak pisze Prokurator Generalny, istnieją także podstawy do tego, aby uznać, że ojciec dziecka na etapie postępowania przed sądem w Belgii działał w złej wierze:
„Mężczyzna złożył w sądzie belgijskim pozew o stwierdzenie jego wyłącznego prawa do sprawowania głównej władzy rodzicielskiej nad córką. Pomimo tego, że matka dziecka przebywała już wówczas w Polsce pod znanym mu adresem, mężczyzna wskazał w pozwie ich belgijski adres. Skutkowało to mylnym uznaniem przez belgijski sąd, że wszystkie wezwania były prawidłowo wysyłane do matki dziecka.”
– czytamy
W ocenie Prokuratora Generalnego, zarówno opinia psychologiczna oraz wywiad kuratorski wskazują na to, że powrót 4-letniej Ines do Belgii naraziłby ją w obecnej sytuacji na szkodę psychiczną, jak również w inny sposób postawiłby ją w sytuacji nie do zniesienia, tym bardziej biorąc pod uwagę wiek dziecka.
Działając z upoważnienia Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand wniósł skargę nadzwyczajną od prawomocnego postanowienia Sądu Okręgowego w Katowicach.