Komuchy z pierwszego tłoczenia rozwnuczyli się po kraju i pod postacią targowicy-opozycji nadal okupują w najlepsze wysokie pozycje społeczne oraz eksponowane miejsca w organach władzy i biurokracji. W obronie swoich przywilejów użyją wszelkich sił i środków, uciekną się do każdego łajdactwa. Nie może być inaczej, jeśli poważnie potraktować diagnozę byłego szefa TK J. Stępnia („w Polsce toczy się w tej chwili wojna o wszystko”), albo zagrzewanie zdrajców i renegatów do zemsty na obecnej władzy przez sędzię I. Kamińską („Będę szczera, pragnę zemsty”).
Są dobrze zorganizowani, posiadają liczne aktywa, są zasilani z zagranicy, często przez wrogów polskiego państwa. Są zamknięci w kilku warstwach społecznych (kastach), odgrodzonych od reszty społeczeństwa wykształconym za pierwszej komuny zwyczajem i przepisami prawnymi, które – gwarantując bezkarność (sędziowie) albo autonomię (uczelnie) – umożliwiają im pasożytowanie na państwie i wspólnocie narodowej. Ze względu na ich stosunek do wartości, na których jest ufundowany nasz naród, trzeba ich nazwać odszczepieńcami, zaprzańcami, inaczej renegatami. Jesteśmy bodaj jedynym państwem w Europie w którym renegaci cieszą się wolnością i bez przeszkód destrukcyjnie zarządzają licznymi dźwigniami władzy państwowej i samorządowej. Ich celem jest albo ponowne przejęcie pełni władzy, albo – gdyby okazało się to niemożliwe – taka decentralizacja, która ustanowi Wolne Miasto Gdańsk i Wrocław, i Poznań, a przede wszystkim Wolne Miasto Warszawa.
Od 1944 r. knuje nieprzerwanie przeciwko naszemu państwu „obóz zdrady i zaprzaństwa” (określenie Stanisława Michalkiewicza) i udało mu się podminować nasz dom donoszeniem zagranicy na polskie władze (ostatnio 18 europosłów za rezolucją przeciwko Polsce). Ponadto oczerniają (celuje w tym gazeta z Czerskiej) nasz kraj rozpowszechniając na przykład, że „Żyjemy w piekle. Piekło leży w środku Europy, między Odrą a Bugiem, i nazywa się Polska”. Według tej gazety z piekła chcą wyjść tylko mieszkańcy, którzy nie należą już do tradycyjnego narodu polskiego. Są „unio-Polakami”, którzy na wezwanie do hymnu śpiewają odruchowo „Odę do radości”. Mógłby ten nowy naród zamieszkać na zachód od Wisły, aby nie dzielić jednego terytorium państwowego z „nacjonalistycznym motłochem”, który się przesiedli do wschodnich województw.
Wroga propaganda, najpierw stalinowskich okupantów a dzisiaj renegatów, podkopała ducha Polaków. Była i jest katalizatorem „chemicznego rozkładu narodu” (określenie poety Zygmunta Krasińskiego). Ten „chemiczny rozkład”, bieżąca działalność zdrajców, oskarżanie Polski i Polaków o współudział w zamordowaniu Żydów, żydowskie roszczenia majątkowe, to detaliczne nazwy uzbrojonych ładunków wybuchowych. Zapalniki do nich są pod kontrolą „starszych i mądrzejszych”, którzy „w obcych językach [narzucają], jaki ustrój mamy mieć w Polsce”.
Zagęszcza się atmosfera w Polsce i wokół Polski. Skąd zostanie wyprowadzony kolejny cios? Z Jerozolimy, Moskwy, Berlina? Jaki numer znowu nam wytną renegaci? Jest niebezpiecznie.
Rafał Zapadka (21.01.20)