W wieku 15 lat miała ostatni raz wyjść z domu. Czy rodzice zamknęli Mirellę na 27 lat w małym pokoju?

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Freepik i Policja Polska

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Freepik i Policja Polska

Świętochłowicka policja prowadzi dochodzenie w sprawie 42-latki, która – według doniesień medialnych – od 15. roku życia miała przebywać w małym pokoju, zamknięta tam przez swoich rodziców. Sprawa jest badana pod kątem znęcania się. Jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Sprawę opisał we wtorek (14 października) „Fakt”. „42-letnia Mirella przez 27 lat była zamknięta przez swoich rodziców w jednym pokoju w ich mieszkaniu w bloku w Świętochłowicach. Sąsiedzi byli przekonani, że kobieta zaginęła, gdy była nastolatką. Tak mówili im rodzice dziewczyny” – podała gazeta.

Jak powiedziała PAP podkomisarz Anna Hryniak ze świętochłowickiej policji, trwające dochodzenie ma swój początek 29 lipca br., kiedy do komendy wpłynęła informacja o awanturze w jednym z mieszkań. Dzielnicowy, który pojawił się na miejscu, rozmawiał z mieszkającą w tym lokalu 81-latką. Twierdziła ona, że w jej mieszkaniu nie doszło do żadnej awantury, przyznała jedynie, że posprzeczała się z mężem.

Wykonujący na miejscu czynności policjanci ustalili, że w mieszkaniu przebywa również 42-letnia córka małżeństwa. 

Również ona oświadczyła, że w domu nie było żadnej awantury. Dodała, że wszystko jest w porządku i ona sama nie potrzebuje żadnej pomocy. Jednak w związku z tym, że kobieta miała problemy z poruszaniem się, a funkcjonariusze zauważyli na jej nogach widoczne obrzęki, zdecydowali o niezwłocznym powiadomieniu pogotowia ratunkowego

– relacjonowała podkom. Hryniak.

Załoga pogotowia zdecydowała o przewiezieniu 42-latki do szpitala.

Po interwencji komenda zwróciła się do Ośrodka Pomocy Społecznej w Świętochłowicach z prośbą o wgląd w sytuację rodzinną. Wydział kryminalny prowadzi postępowanie pod kątem art. 207 par. 1 Kodeksu karnego, czyli znęcania się nad osobą najbliższą.

To postępowanie ma ustalić czy w rodzinie doszło w ogóle do jakiegoś przestępstwa, m.in. z art. 207 na szkodę 42-latki. Na chwilę obecną policjanci są w trakcie ustaleń, są na etapie gromadzenia i weryfikacji danych, mają do wykonania różne czynności, dlatego nie podajemy szczegółów. W postępowaniu nikomu nie przedstawiono zarzutów

– powiedziała podkom. Hryniak.

Policjanci zaznaczają, że wcześniej nie mieli interwencji pod tym adresem, nie otrzymali żadnych niepokojących sygnałów dotyczących tej rodziny, nikt też nie zgłaszał zaginięcia członka rodziny.

Według ustaleń „Faktu”, Mirella miała po raz ostatni wyjść z domu w wieku 15 lat, przestać chodzić do szkoły i od tamtego czasu nie miała kontaktu ze światem zewnętrznym; nie miała dowodu osobistego czy własnych ubrań. Jej opiekunowie mieli wmawiać sąsiadom, że zaginęła lub wróciła do biologicznych rodziców. Kiedy w lipcu, po informacji sąsiadów, interweniowały służby, była w tragicznym stanie, wychudzona, z rozległymi ranami nóg – informował dziennik.

Exit mobile version