W finale Euro 2024 Hiszpania wygrała z Anglią 2:1. Piłkę w siatce dla „La Furia Roja” w 47 minucie umieścił Nico Williams. „Synowie Albionu” odpowiedzieli bramką zza pola karnego Cole’a Palmera w 73 minucie. W 86 minucie spotkania bramkę dla Hiszpanów zdobył Mikel Oyarzabal.
Finał Euro 2024 rozpoczął się o 21:00 i był rozgrywany na Olympiastadion w Berlinie.
Hiszpania wygrała z Anglią 2:1. Piłkę w siatce dla „La Furia Roja” w 47 minucie umieścił Nico Williams. „Synowie Albionu” odpowiedzieli bramką zza pola karnego Cole’a Palmera w 73 minucie. W 86 minucie spotkania bramkę dla Hiszpanów zdobył Mikel Oyarzabal. Sędzią spotkania był Francuz Francois Letexier.
Finał: Hiszpania – Anglia 2:1 (0:0).
Bramki: 1:0 Nico Williams (47), 1:1 Cole Palmer (73), 2:1 Mikel Oyarzabal (86).
Żółta kartka – Hiszpania: Dani Olmo. Anglia: Harry Kane, John Stones, Ollie Watkins.
Sędzia: Francois Letexier (Francja). Widzów 71 000.
Hiszpania: Unai Simon – Dani Carvajal, Robin Le Normand, Aymeric Laporte, Marc Cucurella – Lamine Yamal, Rodri, Dani Olmo, Fabian Ruiz, Nico Williams – Alvaro Morata (kapitan).
Anglia: Jordan Pickford – Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi – Bukayo Saka, Kobbie Mainoo, Declan Rice, Luke Shaw – Phil Foden, Harry Kane (kapitan), Jude Bellingham.
Piłkarze reprezentacji Hiszpanii po raz czwarty, co jest rekordem, wywalczyli mistrzostwo Europy. W finale w Berlinie pokonali wciąż czekającą na pierwszy triumf Anglię 2:1.
Przy okazji Hiszpania ustanowiła również dwa inne rekordy. Została pierwszą drużyną, która wygrała siedem meczów w jednej edycji ME (już jej sześć zwycięstw po półfinale było rekordem).
Rozpoczęła od pokonania Chorwacji 3:0 oraz Włoch i Albanii po 1:0 w fazie grupowej, w 1/8 finału wyeliminowała Gruzję (4:1), a w kolejnych rundach wygrała z Niemcami 2:1 po dogrywce i z Francją 2:1 w regulaminowym czasie.
Ponadto „La Furia Roja” ustanowiła rekord goli w jednych mistrzostwach Europy – 15. Dotychczasowy najlepszy wynik należał do Francji z 1984 roku – 14.
Hiszpania w finale wystąpiła po raz piąty. Triumfowała w latach 1964, 2008 i 2012, a jedyną porażkę poniosła w 1984 roku – z „Trójkolorowymi”.
Natomiast Anglia jeszcze nigdy tego trofeum nie zdobyła. Swoją jedyną wcześniej szansę miała trzy lata temu. Wówczas w finale na Wembley przegrała w rzutach karnych z Włochami.
W tegorocznym turnieju Anglicy długo nie zachwycali. W fazie grupowej pokonali Serbię 1:0, zremisowali z Danią 1:1 oraz ze Słowenią 0:0. W 1/8 finału wygrali dość szczęśliwie ze Słowacją 2:1 po dogrywce, natomiast w ćwierćfinale zremisowali ze Szwajcarią 1:1 i lepiej wykonywali rzuty karne (5-3). Zaimponowali dopiero w półfinale, zwyciężając Holandię 2:1.
Przed finałem za faworyta uznawano reprezentację Hiszpanii, choć jej trener Luis de la Fuente twierdził, że szanse są wyrównane. Rozmowy o faworytach, jak dodał, zostawił bukmacherom.
– Jeśli nie będziemy Hiszpanią, nie mamy szans. Ciężko pracowaliśmy, aby być lepszymi. W niedzielę postaramy się narzucić warunki poprzez zachowanie własnego stylu
– dodał De la Fuente dzień przed meczem w Berlinie.
W porównaniu z półfinałem dokonał dwóch zmian, obu spodziewanych. Po pauzie za kartki wrócili do składu obrońcy Dani Carvajal i Robin Le Normand.
Oczywiście szansę dostali m.in. strzelec trzech goli Dani Olmo oraz młodzi skrzydłowi: 22-letni Nico Williams i Lamine Yamal, który w sobotę skończył 17 lat. Piłkarz Barcelony pobił w trakcie tego turnieju wiele rekordów – został m.in. najmłodszym uczestnikiem i strzelcem gola na Euro, a teraz też najmłodszym uczestnikiem finału mistrzostw Europy.
Poprzedni rekordzista, Portugalczyk Renato Sanches, miał 18 lat i 328 dni, gdy zagrał w zwycięskim 1:0 po dogrywce finale z Francją na Euro 2016.
Przy okazji Yamal został też najmłodszym finalistą wszystkich ważnych turniejów, licząc z mistrzostwami świata. Legendarny Pele w finale mundialu 1958 ze Szwecją (5:2) miał 17 lat i 249 dni.
Mecz prowadził 35-letni Francuz Francois Letexier i – jak się okazało – podołał temu zadaniu. Natomiast Szymon Marciniak, wymieniany wcześniej w gronie najpoważniejszych kandydatów, pełnił funkcję sędziego technicznego.
Finał poprzedziła krótka uroczystość artystyczna, a o godz. 21 Letexier użył gwizdka po raz pierwszy tego wieczoru.
Pierwsza połowa, w przeciwieństwie do drugiej, nie przyniosła emocji. Brakowało dogodnych sytuacji, obie drużyny grały uważnie i ostrożnie. Najważniejszymi momentami tej części były żółte kartki dla czołowych piłkarzy obu drużyn – Harry’ego Kane’a i Olmo.
Kibice poderwali się dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy po strzale będącego w trudnej pozycji Phila Fodena dobrze zachował się hiszpański bramkarz Unai Simon.
W przerwie De La Fuente dokonał zmiany, prawdopodobnie wymuszonej kontuzją. Za Rodriego wprowadził Martina Zubimendiego.
Zaniepokojeni hiszpańscy fani już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry wpadli w euforię. W 47. minucie, po świetnym podaniu Yamala, precyzyjnym strzałem obok słupka popisał się Williams.
Chwilę później Hiszpanie mogli zrobić kolejny krok na drodze po trofeum, ale Olmo nie wykorzystał dogodnej okazji.
Wyraźnie podbudowani podopieczni De Le Fuente nie zwalniali tempa. W 55. minucie przed szansą stanął Alvaro Morata, a wkrótce potem nieznaczne pomylił się z dystansu Williams.
W 61. minucie Gareth Southgate dokonał zmiany w ataku, Kane’a zastąpił Ollie Watkins, bohater półfinału z Holandią, w którym strzelił gola w końcówce.
W dalszym ciągu groźniejsi byli jednak Hiszpanie. W 66. minucie po strzale bardzo aktywnego Williamsa bramkarz Jordan Pickford odbił piłkę na rzut rożny.
Kiedy wydawało się, że druga bramka dla Hiszpanów jest kwestią czasu, Anglicy… wyrównali. Po raz kolejny świetną intuicją trenerską wykazał się Southgate. W 73. minucie gola po asyście Jude’a Bellinghama i płaskim strzale z dystansu zdobył Cole Palmer, wprowadzony krótko wcześniej na boisko.
To jednak nie załamało Hiszpanów. Wciąż tworzyli groźniejsze sytuacje i zostali nagrodzeni w 86. minucie. Po świetnym podaniu z lewej strony Marca Cucurelli gola strzelił wprowadzony z ławki Mikel Oyarzabal.
Do końca wynik już się nie zmienił, choć w 90. minucie Anglicy w ciągu kilku sekund mieli dwie okazje po uderzeniach głową (w drugim przypadku piłkę z linii bramkowej wybił Olmo).
Po raz kolejny okazało się więc, że reprezentacja Hiszpanii lub hiszpańskie kluby nie przegrywają decydujących meczów. W ciągu ostatnich 23 lat brały udział w 27 finałach mistrzostw świata, Euro, Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy – i za każdym razem wygrywały (wyjątkiem były mecze klubowe z inną hiszpańską drużyną).
Reprezentacja Polski, która na turniej w Niemczech awansowała po marcowych barażach, odpadła po fazie grupowej – jako pierwsza spośród wszystkich uczestników. Przegrała z Holandią 1:2, z Austrią 1:3 i w meczu o honor zremisowała z Francją 1:1.
Dalsza część tekstu pod grafikami
Hiszpan Rodri najlepszym piłkarzem turnieju
Hiszpan Rodri z drużyny mistrzów Europy został uznany za najlepszego piłkarza zakończonego w niedzielę w Berlinie turnieju o prymat na Starym Kontynencie. W finale jego drużyna wygrała z Anglią 2:1.
28-letni pomocnik Manchesteru City akurat w finale nie dotrwał do końcowego gwizdka, został zmieniony już w przerwie.
Łącznie w trakcie Euro 2024 – według danych UEFA – przebywał na boisku przez 521 minut, zdobył jednego gola, wykonał 439 podań, z których 411 było celnhych, co dało mu skuteczność w tym elemencie 92,84 proc.
Z kolei jego kolega z zespołu Lamine Yamal został wybrany na najlepszego gracza młodego pokolenia. 17-letni skrzydłowy Barcelony, który w Niemczech poprawił kilka rekordów zostając najmłodszym uczestnikiem ME i finału czy strzelcem bramki w turnieju finałowym, grał przez 507 minut, zdobył gola, miał cztery asysty i wykonał 32 dryblingi – w obu elementach najwięcej w imprezie, a najszybciej biegł z prędkością 33,3 km/h.
Hiszpania została mistrzem Europy po raz czwarty.
Nagroda dla najlepszego pikarza ME przyznawana jest od 1996 roku i tylko raz zdarzyło się, że nie trafiła do przedstawiciala najlepszej drużyny – w 2016 roku jej laureatem został Francuz Antoine Griezmann, a w turnieju triumfowała Portugalia.
Zdobywcy wprowadzonej w 1996 roku nagrody dla najlepszego piłkarza ME:
(kolejno: rok, imię, nazwisko laureata, kraj, zdobywca tytułu)
1996, Matthias Sammer (Niemcy) – Niemcy
2000, Zinedine Zidane (Francja) – Francja
2004, Theodoros Zagorakis (Grecja) – Grecja
2008, Xavi Hernandez (Hiszpania) – Hiszpania
2012, Andres Iniesta (Hiszpania) – Hiszpania
2016, Antoine Griezmann (Francja) – Portugalia
2021, Gianluigi Donnarumma (Włochy) – Włochy
2024, Rodri (Hiszpania) – Hiszpania
Mistrzostwa Europy 2024 – król Filip VI i książę William z dziećmi oglądali finał z trybun
Król Hiszpanii Filip VI oraz następca tronu brytyjskiego książę William wraz z dziećmi oglądali z trybun Stadionu Olimpijskiego w Berlinie finał piłkarskich mistrzostw Europy, w którym Hiszpania rywalizowała z Anglią.
Filipowi VI towarzyszyła córka Zofia, a Williamowi – syn George. Pomiędzy członkami rodzin królewskich zasiadł prezydent Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) Aleksander Ceferin. W pobliżu finał oglądał też m.in. prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Dalsza część tekstu pod zdjęciem i grafikami
Media w Hiszpanii: znowu jesteśmy królami Europy!
Rozemocjonowane media w Hiszpanii zgodnie uważają, że niedzielne zdobycie przez zespół „La Roja” tytułu mistrzów Europy było w pełni zasłużone po finale wygranym w Berlinie przez piłkarzy trenera Luisa de la Fuente z Anglią 2:1.
– Znowu jesteśmy królami Europy!
– napisał w podsumowaniu sportowy dziennik „AS”, który przypomniał, że na trybunie honorowej berlińskiego finału ME pojawił się hiszpański monarcha Filip VI.
Madrycka gazeta uważa, że zwycięstwo Hiszpanii podsumowaniem dobrej passy tej ekipy, która grała „najrówniej w turnieju i zdecydowanie pokonywała kolejnych rywali”.
– Anglicy mieli w tym turnieju już dogrywki oraz karne. My nawet nie doświadczyliśmy „jedenastek”, ponieważ potrafiliśmy rozstrzygnąć na naszą korzyść spotkania w trakcie gry
– odnotowała relacjonująca niedzielny finał rozgłośnia RAC1.
Stacja z Katalonii przypomniała, że powracająca na tron mistrzów Europy Hiszpania po raz czwarty sięgnęła w niedzielę po tytuł najlepszej ekipy Starego Kontynentu. Podkreślono, że tym razem „La Roja” zdeklasowała rywali wygrywając wszystkie pojedynki turnieju, co jest wydarzeniem bez precedensu.
Odnotowano także intuicję trenera Luisa de la Fuente, który po wprowadzeniu na boisko Mikela Oyarzabala mógł cieszyć się ze słuszności swojej decyzji po golu rezerwowego w 86. minucie spotkania, który zapewnił Hiszpanom końcowy triumf.
RAC1 zauważyła też, że choć Hiszpania dominowała przez większą część meczu, to jednak Anglicy do samego końca finału stanowili poważne zagrożenie pod bramką Unaia Simona.
Dziennik „Marca” wskazał, że finał tegorocznego Euro mógł się podobać, a szczególnie jego druga połowa, w której padły wszystkie bramki. Zaznaczał także, że Hiszpania zapewniła „wielkie emocje” na stadionie w Berlinie, zdominowanym przez angielskich kibiców.
– Mamy tytuł! W Europie jest tylko jeden monarcha. Rządzimy!
– podsumowała „Marca” i dodano, że „La Roja” dowodzona przez trenera de la Fuente ma potencjał, aby za dwa lata za oceanem zdobyć tytuł mistrza świata.
Także dziennik „Sport” odnotował fakt, że w drużynie hiszpańskich mistrzów dominują młodzi zawodnicy, którzy mogą w przyszłości zapewnić Hiszpanii kolejne tytuły i trofea, bo wszyscy indywidualnie, jak i cała drużyna mogą grać jeszcze lepiej.
Southgate: Hiszpania była najlepszą drużyną turnieju
„Myślę, że Hiszpania była najlepszą drużyną tego turnieju. Nie utrzymywaliśmy się dzisiaj przy piłce wystarczająco dobrze. Jestem zdruzgotany, jeśli chodzi o wszystkich, naprawdę. Moi piłkarze byli absolutnie niesamowici. Jestem bardzo dumny z tego, czego dokonali. Po prostu trochę nam zabrakło” – przyznał Southgate.
Potwierdził, że po wyrównującym golu Palmera jego zespół odżył, ale to było za mało.
– W tym momencie mieliśmy trochę dynamiki w grze. Mieliśmy też świetną szansę na wyrównanie w końcówce meczu. Nie jestem jednak przekonany, czy przez 90 minut zrobiliśmy wystarczająco dużo
– dodał.
Po raz kolejny oddał jednak szacunek swoim piłkarzom.
– Myślę, że zawodnikom należy przypisać ogromną zasługę za to, że doprowadzili nas do tego miejsca, w którym jesteśmy. Walczyli i z dumą reprezentowali barwy narodowe. Nigdy nie zostali pokonani, z wyjątkiem końcówki finału. Pokazali charakter i wielką odporność
– podkreślił selekcjoner, który pozostawił otwartą kwestię swojej przyszłości na tym stanowisku.
– Nie sądzę, że to dobry moment na podejmowanie takich decyzji. Muszę wszystko przemyśleć, spotkać się i porozmawiać z właściwymi osobami. To nie jest temat na teraz
– podkreślił 53-letni Southgate, który ekipę „Trzech Lwów” prowadzi od 2016 roku.
To drugi z rzędu finał ME przegrany przez Anglików. W obu uczestniczył m.in. kapitan drużyny Harry Kane.
– Porażka w finale jest tak trudna, jak to tylko możliwe… Potrafiliśmy wrócić do meczu, wyrównując na 1:1. Mogliśmy wykorzystać tę dynamikę, aby dalej naciskać. Nie potrafiliśmy jednak do końca utrzymać się przy piłce i zostaliśmy za to ukarani. To był ostatni etap turnieju. Było już czuć dużo zmęczenia w nogach, ale także mentalnego
– przyznał prawie 31-letni napastnik.
Trener Hiszpanów: z każdym dniem jestem coraz bardziej dumny z piłkarzy
Trener reprezentacji Hiszpanii Luis de la Fuente nie ukrywał radości po zwycięstwie nad Anglią 2:1 w Berlinie w finale mistrzostw Europy. „Z każdym dniem jestem coraz bardziej dumny z piłkarzy” – przyznał. A strzelec jednego z goli Nico Williams dodał: „Teraz ruszamy po mistrzostwo świata”.
– Nie mógłbym być szczęśliwszy. Zobaczyć teraz fanów i zawodników…. Prawdziwy zespół, mistrzowie Europy. Mówiłem już, że jestem z nich dumny, a dziś jestem jeszcze bardziej. To potwierdza, kim jesteśmy. Dla mnie piłkarze naszej reprezentacji są najlepsi na świecie i mogę tylko potwierdzić tę opinię. Dziękuję za wsparcie z całej Hiszpanii
– mówił uradowany selekcjoner.
Co powiedział swoim podopiecznym w przerwie finału, gdy było 0:0?
– Nic. To była tylko kwestia umocnienia się w przekonaniu, kim jesteśmy. Potwierdzenia naszej pewności siebie. Piłkarze wiedzą, jak interpretować mecz. Jak wspomniałem, są najlepsi na świecie
– dodał.
Szczególne powody do radości, co zrozumiałe, mieli obaj strzelcy goli dla Hiszpanii.
– Euforia, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wszyscy nasi rodacy na to zasłużyli. Nasze rodziny, kibice… Wiele wycierpieliśmy. Rywale mają dobry zespół – zawodników, którzy mogą zrobić różnicę. Ale potrafiliśmy przeciwstawić się ich atutom i zdobyliśmy tytuł. Tworzymy świetny zespół. Teraz ruszamy po mistrzostwo świata
– przyznał Nico Williams, który otworzył wynik w 47. minucie.
Natomiast Mikel Oyarzabal, zdobywca bramki na wagę tytułu w 86. minucie, dodał:
– Wykonałem to, co do mnie należało. W każdym momencie robiłem, co mogłem, aby pomóc drużynie. Miałem szczęście, że dałem zwycięstwo w finale. Mieć właśnie taki moment, gdy można pomóc, to najlepsze uczucie. Akurat mi się to przydarzyło, ale mogło każdemu.
Brytyjska prasa: cierpienie Anglii trwa dalej, ale Hiszpania była lepsza
Cierpienie Anglii związane z tym, że od 58 lat nie wygrała żadnego wielkiego piłkarskiego turnieju będzie trwało dalej, ale nie można mieć pretensji, bo Hiszpania zasłużyła na to mistrzostwo, była lepsza w tym meczu i najlepsza w całym turnieju – przyznaje brytyjska prasa po finale Euro 2024.
– Rekordowy, czwarty tytuł mistrzów Europy był nagrodą za wspaniały występ w Berlinie, nawet jeśli przez chwilę wydawało się, że Anglia dokona kolejnej nielogicznej ucieczki. Cokolwiek innego niż 27. z rzędu zwycięstwo hiszpańskiej drużyny w finale byłoby parodią. Prowadzili po wspólnej akcji ich latających skrzydłowych, gdy Lamine Yamal wyłożył piłkę Nico Williamsowi, i zebrali myśli po wyrównaniu Cole’a Palmera. Kiedy zmiennik, Mikel Oyarzabal, zdobył bramkę na cztery minuty przed końcem, nie było to zaskoczeniem. W cierpieniu Garetha Southgate’a nie było pecha. Anglia została zdeklasowana przez wyrafinowaną drużynę Luisa de la Fuente i była to kolejna okazja, w której Harry Kane nie zaistniał na wielkiej scenie
– ocenił „The Guardian”.
Również „Daily Telegraph” ocenia, że mimo całego cierpienia związanego z porażką, nie można skarżyć się na niesprawiedliwość, bo Hiszpania była najlepsza na tym turnieju. Jak podkreśla, zdecydowały drobiazgi – sytuacja, w której strzał głową Marca Guehiego w 90. minucie został zatrzymany na linii bramkowej, czy centymetry, których zabrakło, by Oyarzabal strzelając zwycięskiego gola dla Hiszpanii był na spalonym.
– Małe różnice? Słyszeliśmy o nich już wcześniej w sporcie i tutaj to się powtórzyło. Po końcowym gwizdku Southgate przez kilka sekund stał bez ruchu, a jego piłkarze padali na murawę. To był trudny obraz do zniesienia. Anglia wyszła z opresji w ostatniej szesnastce, ćwierćfinale, półfinale, ale finał okazał się krokiem za daleko. Teraz przegrali dwa kolejne finały Euro i chociaż głęboko poprawili odporność – bramki w końcówkach, odmieniające zmiany, wszystkie czynniki, które doprowadziły ich tak daleko, to nie wystarczyło. Nie tym razem
– przyznał „Daily Telegraph”.
– Jeszcze jedno zwycięstwo. Jeszcze jeden turniej. To jest to, czego kraj wciąż potrzebuje, aby zakończyć swoje oczekiwanie na mistrzostwo. Na ostatniej przeszkodzie Anglia znów poległa – i, Boże, zabolało to Southgate’a, jego piłkarzy, ich kibiców na berlińskim Olympiastadion i miliony w kraju
– pisze „The Times”.
Jak dodaje, przez krótki czas wyglądało na to, że może być inaczej, bo gdy Southgate wprowadził tych samych rezerwowych, którzy wygrali półfinał z Holandią, Cole’a Palmera i Ollie Watkinsa, znów zdarzyła się magia.
– Palmer zdobył genialnego wyrównującego gola, a Anglia przez chwilę dążyła do zwycięstwa. Jednak przewaga Hiszpanii w technice, grze zespołowej, szybkości i energii zwyciężyła. Po fantastycznym kontrataku, w którym kluczową rolę odegrał niesamowity Dani Olmo, Marc Cucurella dośrodkował, a hiszpański rezerwowy Mikel Oyarzabal wślizgiem strzelił na 2:1
– relacjonuje.
– 58 lat cierpienia i licznik wciąż bije. Oczekiwanie na ważne trofeum w męskich rozgrywkach wejdzie w szóstą dekadę, zanim nadejdą kolejne mistrzostwa świata. Wydaje się, że to całe życie – i to faktycznie całe życie. Kolejna niezwykle utalentowana grupa angielskich piłkarzy zaszła dalej niż wiele poprzednich pokoleń, ale wciąż nie doszła do końca drogi, ostatecznie pokonana przez Hiszpanię – zasłużenie
– napisał dziennik „i”.
Podkreśla, że Gareth Southgate zrobił tak wiele, aby zmienić postrzeganie reprezentacji Anglii, zarówno w kraju, jak i za granicą. Przypomina, że konsekwentnie nie potrafiła dotrzeć do tego etapu w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy, zanim Southgate niechętnie podjął pracę, początkowo jako tymczasowy manager.
– Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie, jeśli nie mogą czegoś wygrać? W jaki sposób naród, który produkuje tak utalentowanych piłkarzy, ponosi tak spektakularne porażki na wielkiej scenie?
– pyta „i”.
Anglia 58 lat bezskutecznie czeka na wielki triumf
Diego Maradona, Ronaldinho, rzuty karne – lista przeszkód, które uniemożliwiły angielskim piłkarzom powtórzenie sukcesu z mistrzostw świata z 1966 roku w ciągu 58 lat od tego triumfu jest długa. Kolejny rozdział został dopisany w niedzielę w Berlinie.
Kilka razy na drodze ekipy „Trzech Lwów” stawali wielcy piłkarze, a nawet „siły nadprzyrodzone”.
Tak było m.in. w 1986 roku, gdy w ćwierćfinale meksykańskiego mundialu Anglię zatrzymał Diego Maradona. Argentyńczyk strzelił dwie bramki – najpierw uprzedził interweniującego bramkarza Petera Shiltona i posłał piłkę do siatki „ręką Boga” – jak sam to określił, a później popisał się jedną z najbardziej spektakularnych indywidualnych akcji w historii futbolu i ustalił wynik na 2:0.
Z kolei w MŚ 2002 w Korei Płd. i Japonii w ćwierćfinale błysk geniuszu Ronaldinho i jego wyjątkowe uderzenie z rzutu wolnego, którym zaskoczył Davida Seamana, dały Brazylii wygraną 2:1, przepustkę do kolejnej rundy, a później – podobnie jak Argentynie 16 lat wcześniej – tytuł, a Anglia znowu została z pustymi rękami, choć miała świetnych piłkarzy w składzie, jak Michael Owen, David Beckham czy Rio Ferdinand.
Aż siedem razy Anglicy z wielkich imprez odpadali po konkursie „jedenastek”, które wprowadzono pół wieku temu, jako sposób rozstrzygania meczów, w których nawet dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy.
„Klątwa karnych” zaczęła się w mistrzostwach świata w 1990 roku i półfinale z RFN. Później ponownie Niemcy w takich okolicznościach zakończyli marzenia Anglików o triumfie w mistrzostwach Europy w 1996 roku, w dodatku przed ich własną publicznością. W 1998 roku mundial we Francji zakończyli na 1/8 finału po porażce w serii „jedenastek” z Argentyńczykami.
W Euro 2004 karne w ćwierćfinale lepiej wykonywali piłkarze gospodarzy – Portugalczycy, podobnie jak dwa lata później w mundialu w Niemczech, kiedy aż trzech Anglików zmarnowało szansę w konkursie karnych z tym samym przeciwnikiem i w tej samej fazie turnieju.
Natomiast w ćwierćfinale ME 2012 w Kijowie Anglików pogrążyła m.in. „podcinka” a’la Panenka Włocha Andrei Pirlo. Ostatni odcinek zmarnowanych szans w konkursie rzutów karnych to rok 2021, stadion Wembley i finał mistrzostw Europy z Włochami, w którym Anglicy byli najbliżej zdobycia drugiego w historii wielkiego trofeum.
Z mundialu w 2022 roku w Katarze Anglicy odpadli w ćwierćfinale po porażce z Francją 1:2. W niedzielnym finale Euro 2024 w identycznym stosunku ulegli Hiszpanii.
Obie porażki wstydu zespołowi trenera Gartha Southgate’a jednak nie przynoszą.
Inaczej było np. w 2000 roku, kiedy ME odbywały Belgii i Holandii – Anglia, mimo prowadzenia 2:1 do przerwy, ostatecznie przegrała z Rumunią 2:3 i została wyeliminowana już w fazie grupowej. Większą klęską była porażka w 1/8 finału Euro 2016 we Francji z uchodzącą za outsidera i debiutującą w turnieju tej rangi Islandią 1:2.
Jeszcze gorzej było w związku Euro 2008, gdyż w tej imprezie reprezentacji ojczyzny futbolu w ogóle zabrakło. 21 listopada 2007 roku Anglicy ulegli na Wembley Chorwatom 2:3 i zajęli trzecią pozycję w grupie eliminacyjnej. To jedyny turniej w tym stuleciu, w którym ich zabrakło, a do historii przeszło m.in. zdjęcie z rozgrywanego w deszczu spotkania trenera Steve’a McClarena, którego gazety „Daily Mail” nazwała „idiotą z parasolem”.
W ME po sukcesie w 1966 roku zabrakło też „Synów Albionu” w latach 1972-76 oraz w 1984 roku, ale wtedy w turnieju finałowym rywalizowało znacznie mniej drużyn niż obecnie. Z kolei do mundialu nie awansowali w 1974 roku, kiedy w eliminacjach sensacyjnie lepsi okazali się Polacy pod wodzą legendarnego Kazimierza Górskiego, a także w 1978 i 1994 roku.
Na kolejne podejście do powtórzenia historycznego sukcesu sprzed ponad pół wieku Anglicy muszą poczekać do 2026 roku, kiedy odbędą się mistrzostwa świata w USA, Kanadzie i Meksyku.
Mistrzostwa Europy 2024 – niemieckie media o turnieju: Europa zbliżyła się do siebie
„Europa zbliżyła się do siebie” – piszą niemieckie media podsumowując zakończone w tym kraju w niedzielę piłkarskie mistrzostwa Starego Kontynentu.
– Kraj wspólnie się emocjonował, wiwatował, a nawet uronił łzę: EURO2024 było czymś wyjątkowym!
– przekazał na platformie X kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Na boiskach, na trybunach, w barach można było zobaczyć ludzi z krajów, których wielu nie mogło zlokalizować na mapie, kibicujących, walczących i płaczących.
– Jeśli zdjęcia i własne odczucia nie są zwodnicze, to Europa w ciągu ostatnich kilku tygodni nieco się do siebie zbliżyła
– podkreślił „Welt”.
– Pomarańczowe morze świętujących 100 tys. ludzi (kibice drużyny Holandii – PAP), duch walki Gruzinów, Słowaków i Albańczyków. I oczywiście schludna i wysprzątana szatnia Rumunów, w której zostawiono list z podziękowaniami: „Dziękujemy, że sprawiliście, iż poczuliśmy się jak w domu”
– przypomniał portal dziennika „Welt” podsumowując ME.
Te mistrzostwa Europy były „wielkim party” – wskazał z kolei portal tygodnika „Zeit”.
– W Strefach Kibica i na stadionach ludzie z różnych narodów przybijali sobie piątki, rozmawiali o gwiazdach swoich drużyn, na jednym policzku mieli wymalowaną flagę angielską, a na drugim holenderską. (…) Rodziny spotykały się na kanapie, całe kamienice na podwórku, pół miasta na publicznym oglądaniu
– wspominano.
Jak dodano, ludzie razem świętowali, razem się radowali, to więcej, niż mogłoby się wydawać, ponieważ „w codziennym życiu jest niewiele okazji do zbiorowej radości”.
– Europa wie już, że stereotypy na temat Niemiec nie zawsze muszą być prawdziwe – ani głęboko zakorzenione obawy przed sztywnym i nieprzyjaznym krajem-gospodarzem, ani stare historie o przysłowiowej niemieckiej skuteczności
– napisał portal RND w podsumowaniu turnieju.
Niemcy to kraj, w którym „codzienne życie może zamienić się w przygodę, jeśli zbyt naiwnie powierzyłeś planowanie czasu kolei – lub wierzysz w płatności kartą i podróżujesz bez wystarczającej ilości gotówki w kieszeni. I tak, w Niemczech także są miasta, które mocno ucierpiały w wyniku zmian strukturalnych w przemyśle (…)” – zauważył portal.
Ale w ciągu tych tygodni „Niemcy były również krajem, w którym miliony radosnych i w większości pokojowo nastawionych ludzi ze wszystkich uczestniczących krajów świętowały wielką imprezę”.
– Oczywiście piłka nożna nie sprawiła, że kryzysy i obawy w Niemczech i Europie zniknęły. Niemniej jednak te mistrzostwa Europy były prezentem. To była burzowa bajka roku 2024
– podsumował portal RND, nawiązując do kaprysów pogody, z którymi często musieli się zmagać organizatorzy i uczestnicy ME.
Mistrzostwa Europy 2024 – najwięcej mistrzów Europy w historii było z Bayernu, Realu i Barcelony
Real Madryt i Barcelona dogoniły Bayern Monachium w klasyfikacji wszech czasów pod względem liczby piłkarzy tych klubów, którzy zostali mistrzami Europy. W niedzielnym finale Euro 2024 triumfowała Hiszpania z czterema zawodnikami Barcelony i trzema – Realu.
Złote medale ME otrzymali w niedzielę Lamine Yamal, Pedri, Fermin Lopez i Ferran Torres z „Dumy Katalonii” oraz Joselu, Nacho i Dani Carvajal, którzy bronią barw „Królewskich”. W historii ME takim osiągnięciem może się poszczycić po 19 piłkarzy tych klubów, podobnie jak Bayernu.
Kolejne miejsce w klasyfikacji wszech czasów zajmuje Juventus Turyn, którego 10 piłkarzy triumfowało w ME.
Dalej są Valencia, Girondins Bordeaux, Borussia Dortmund, Borussia Moenchengladbach i Inter Mediolan – po dziewięciu oraz AC Milan i AS Monaco – po ośmiu.
EURO 2024
To było wielkie piłkarskie święto! Mecze Euro 2024 zapamiętamy na długo
Piłkarskie mistrzostwa Europy w Niemczech przyniosły wiele dramatycznych emocji. Euro 2024 wygrała Hiszpania. W finale pokonała 2:1 reprezentację Anglii. Francja i...
Czytaj więcejDetails