Słowacja zostawiła serce na boisku, ale to Anglia ma ćwierćfinał

Fot. PAP/EPA/FRIEDEMANN VOGEL

Fot. PAP/EPA/FRIEDEMANN VOGEL

Piłkarska reprezentacja Anglii nie zachwyciła w meczu 1/8 finału mistrzostw Europy ze Słowacją, podobnie jak w fazie grupowej, ale zdołała awansować do ćwierćfinału. Podopieczni selekcjonera Garetha Southgate’a przegrywali 0:1 do doliczonego czasu drugiej połowy, jednak ostatecznie zwyciężyli 2:1 po dogrywce.

Anglia – Słowacja 2:1 po dogrywce

1/8 finału: Anglia – Słowacja 2:1 (0:1) po dogrywce. 

Bramki: 0:1 Ivan Schranz (25), 1:1 Jude Bellingham (90+5), 2:1 Harry Kane (91-głową).

Żółta kartka – Anglia: Marc Guehi, Kobbie Mainoo, Jude Bellingham. Słowacja: Juraj Kucka, Milan Skriniar, Peter Pekarik, Denis Vavro, Norbert Gyomber.

Sędzia: Umut Meler (Turcja). Widzów 47 244. 

Anglia: Jordan Pickford – Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi, Kieran Trippier (66. Cole Palmer) – Bukayo Saka, Kobbie Mainoo (84. Eberechi Eze), Jude Bellingham (106. Ezri Konsa), Declan Rice, Phil Foden (90+4. Ivan Toney) – Harry Kane (106. Conor Gallagher). 

Słowacja: Martin Dubravka – Peter Pekarik (109. Lubomir Tupta), Denis Vavro, Milan Skriniar, David Hancko – Juraj Kucka (80. Matus Bero), Stanislav Lobotka, Ondrej Duda (80. Laszlo Benes) – Ivan Schranz (90+3. Norbert Gyomber), David Strelec (61. Robert Bozenik), Lukas Haraslin (61. Tomas Suslov).

Bohaterem wicemistrzów Europy był Jude Bellingham, który zdobył bramkę na wagę remisu, popisując się przewrotką w piątej doliczonej minucie. Napastnik, który w sobotę skończył 21 lat, „uratował” swoją reprezentację tak samo, jak przez dużą część sezonu dostarczał punkty Realowi Madryt w hiszpańskiej ekstraklasie. 

Przez długą część meczu faworyci jednak wyglądali co najwyżej przeciętnie, a ich statyczność przypominała postawę wyeliminowanych w sobotę przez Szwajcarię Włochów (0:2), którzy bronili tytułu. 

Na kolejną niespodziankę zanosiło się od 25. minuty, kiedy David Strelec dostrzegł wbiegającego w pole karne Ivana Schranza, a 30-letni napastnik Slavii Praga wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Jordanem Pickfordem, zdobywając swoją trzecią bramkę w trwającym turnieju. Tym samym zrównał się na czele klasyfikacji strzelców z Gruzinem Georgesem Mikautadze i Niemcem Jamalem Musialą. 

Dopiero wtedy faworyt zaczął powoli się przebudzać i odsuwać zagrożenie spod własnej bramki. W końcowych minutach pierwszej połowy praktycznie nie schodził z pola karnego Słowacji, ale ta presja nie przyniosła reprezentacji „Trzech Lwów” choćby celnego uderzenia na bramkę Martina Dubravki. 

Bramkarz Newcastle United został pokonany w 50. minucie przez Phila Fodena, ale po analizie VAR gol nie został uznany, bo jego zdobywca był na spalonym. 

Gdy wydawało się, że Anglia będzie osiągać coraz większą przewagę, przez własną niefrasobliwość prawie straciła drugą bramkę w 55. minucie. W niegroźnej sytuacji obrońcy sprezentowali piłkę rywalom w okolicach linii środkowej boiska, a Strelec widząc, że Pickford jest daleko przed własnym polem karnym, od razu oddał strzał – minimalnie niecelny. 

Później opadająca z sił Słowacja skupiła się na obronie i długo dopisywało jej szczęście. W 78. minucie w znakomitej okazji po dośrodkowaniu z lewego skrzydła znalazł się Harry Kane, ale po główce kapitana Anglików piłka minimalnie minęła bramkę. Jeszcze bliżej był w 81. Declan Rice, który oddał strzał z dystansu, ale trafił w słupek. 

Dopiero w doliczonym czasie gry piłka została dograna w pole karne Słowaków, a tam skuteczną przewrotką popisał się Bellingham, doprowadzając do dogrywki. To drugi gol pomocnika Realu Madryt w trwającym turnieju. Uratował on Anglię przed blamażem podobnym jak w 2016 roku, kiedy w tej samej rundzie sensacyjnie uległa Islandii 1:2. 

Dogrywka rozpoczęła się idealnie dla finalistów poprzedniej edycji ME. W jej pierwszej minucie po kilku przypadkowych zagraniach piłkarzy obu drużyn piłka znalazła się na głowie Kane’a, który bez problemu posłał ją do siatki, również strzelając swoją drugą bramkę w Niemczech. 

Słowaków stać było jeszcze na kilka akcji w końcowych minutach drugiej części dogrywki. Rozgrywali piłkę z zadziwiającą świeżością, jednak nie stworzyli konkretnego zagrożenia i żegnają się z turniejem. 

Rywalem Anglii w ćwierćfinale będzie pogromca mistrzów Europy, czyli Szwajcaria.

Anglia – Słowacja 2:1 po dogrywce (opinie)

Po meczu Anglia – Słowacja (2:1 po dogr.) powiedzieli: 

Gareth Southgate (trener reprezentacji Anglii):

– Wyobrażam sobie, jak wszyscy zareagują (po tym meczu – PAP). Ale wciąż tu jesteśmy. Myślę, że jedyne, czego nie można kwestionować, to chęci, zaangażowania i charakteru naszego zespołu. Wiemy, że w dalszej części turnieju nasz poziom gry będzie musiał być wyższy, ale rozwinął się duch i jedność w drużynie. 

– Dwóch zawodników, którzy strzelili gole, można było zastąpić 15 minut przed końcem, ponieważ wyglądali na zmęczonych fizycznie. Wiemy jednak, na co ich stać i dlatego ich zatrzymaliśmy. 

– Jestem pewien, że niektórzy nadal będą kwestionować nasz występ i ja to rozumiem, ale mamy cechy, które utrzymały nas w grze i nie należy ich lekceważyć. Jestem bardzo dumny ze sposobu, w jaki piłkarzy trzymali się razem, oraz przywództwa, które pokazali nie tylko na boisku, ale także poza nim. Przez cały mecz wierzyłem, że zdobędziemy wyrównującego gola. Nie sądziłem, że stanie się to tak późno. Jednak był to wieczór, podczas którego nie byłem gotowy, aby wrócić do domu, a zawodnicy wyraźnie poczuli to samo co ja. 

Jude Bellingham (piłkarz reprezentacji Anglii, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu):

– Kiedy 30 sekund dzieli cię od powrotu do domu, a czujesz, że zawiodłeś swój naród, wystarczy jedno kopnięcie piłki i wszystko jest świetnie. To sytuacja, w którym nie chcę być, ale kiedy już następuje, jest to wspaniałe uczucie. 

– Gra dla Anglii to fantastyczna rzecz, ale wiąże się również z dużą presją. Myślę, że – oprócz momentu straty bramki – graliśmy całkiem dobrze. Wchodziliśmy w odpowiednie strefy. Mogliśmy być bardziej skuteczni, ale najważniejszą cechą, jaką pokazaliśmy, był charakter. 

Francesco Calzona (trener reprezentacji Słowacji):

– W zasadzie graliśmy jak równy z równy z Anglią, prawie zakwalifikowaliśmy się. Byliśmy już bardzo blisko celu. Niestety, ostatecznie wyszło tak, jak wyszło. Jestem jednak bardzo dumny, że mój zespół radził sobie tak dobrze, a drużyna przeciwna wprowadzała obrońców, aby utrzymać swój wynik.

Brytyjska prasa: cudowny Bellingham uratował Anglię i Southgate’a

Brytyjska prasa zachwyca się Jude Bellinghamem, którego gol w doliczonym czasie meczu ze Słowacją uratował reprezentację Anglii od przedwczesnego odpadnięcia z Euro 2024 i liczy, że wyjątkowo szczęśliwe zwycięstwo okaże się przełomem dla słabo grających do tej pory piłkarzy Garetha Southgate’a.

– To taki moment, który sprawia, że wszystko jest tego warte i być może pomoże Anglii odnaleźć prawdziwą wartość jako zespołu. Jeśli zespół Garetha Southgate’a musiał narazić wszystkich na jeden z najgorszych występów w całej jego kadencji, który jak wyglądało, również ją zakończy, to przynajmniej zapewnił jeden z najlepszych momentów turniejowych. Boska interwencja Jude Bellinghama utrzymuje ich także w Euro 2024 po mało przekonywującym zwycięstwie 2:1 w dogrywce nad Słowacją

– pisze „The Independent”. 

– To po prostu musiał być Bellingham, złoty chłopiec Anglii, ratujący drużynę, naród i z pewnością także Garetha Southgate’a, aktem komiksowej błyskotliwości, gdy wszystko wydawało się stracone” – wtóruje „The Guardian”. Gazeta przyznaje, że do momentu zdobycia gola nic wielkiego nie pokazał, ale nie on jeden, bo cała drużyna grała ciężko i bez polotu. „Jednak Bellingham nie chciał uznać, że to koniec. Kto jeszcze podzielał to samo przekonanie? Bądźcie teraz szczerzy

– pisze. 

Dziennik zwraca uwagę, że rzadko kiedy w przeszłości Anglii udawało się tak późno wychodzić z opresji.

– Anglia odetchnęła z ulgą i był to z pewnością historyczny moment. Kiedy coś takiego się zdarza – tak krytyczny gol tak późno w meczu fazy pucharowej? Kiedy sytuacja idzie nie po myśli, Anglia ma tendencję do poddawania się. Nie tutaj i podkręcili śrubę na początku dogrywki

– podkreśla „The Guardian”. 

– Obudzili się jak z transu, przechodząc od najwolniejszego, cofniętego futbolu, jaki grali, do najbardziej desperackiego, a potem – gdy wszystko chyliło się ku upadkowi – najbardziej wysublimowanego. Gol z 95. minuty od Jude’a Bellinghama, obiema stopami nad ziemią, jeśli nie była to przewrotka najczystszym tego słowa znaczeniu, to wolej czystej akrobatycznej radości. „Kto inny?” – zdawał się pytać tłum, gdy świętował. No właśnie. W rzeczy samej, kto?

– pisze „Daily Telegraph”. 

– To właśnie w takim stanie, po grze tak dysfunkcyjna, że była aż oszałamiająca, a ich oniemiali kibice byli wręcz przytłoczeni zmartwieniami, Anglia ponownie przedostała się na pole Słowacji, mając jeszcze tylko jedną z sześciu minut doliczonego czasu gry. Kyle Walker kolejny raz daleko wrzucił z autu, Marc Guehi przerzucił dalej, a Jude Bellingham wykonał ostry, krótki, sprytny ruch, by uciec Denisowi Vavro. Bellingham znów miał problemy i wydawał się być bardzo rozbity, ale jest jednym z tych graczy. Tych wyjątkowo rzadkich graczy. Bezbrzeżna wiary w siebie. Mistrz

– komplementuje Bellinghama „The Times”.

Exit mobile version