„Mecz o wszystko” z rywalem, który nie wygrał z Polską od 30 lat

Fot. Łączy nas piłka/FB

Fot. Łączy nas piłka/FB

Porażki Polski i Austrii w pierwszej kolejce grupy D mistrzostw Europy sprawiły, że ich piątkowe spotkanie w Berlinie będzie „meczem o wszystko”. Biało-czerwoni mogą pocieszać się powrotem Roberta Lewandowskiego, dłuższym odpoczynkiem i historią – nie przegrali z tym rywalem od 30 lat.

Już przed rozpoczęciem Euro 2024 w opinii fachowców faworytami grupy D byli Francuzi i Holendrzy, a Polaków i Austriaków najczęściej typowano do walki o trzecie miejsce w tej stawce. 

Na razie te przypuszczenia się potwierdzają. Podopieczni trenera Michała Probierza przegrali w niedzielę w Hamburgu z „Pomarańczowymi” 1:2, a Austriacy dzień później ulegli w Duesseldorfie „Trójkolorowym” 0:1. 

Kto przegra w piątek (21 czerwca), znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji, zwłaszcza biorąc pod uwagę program ostatniej kolejki w tej grupie, gdy Polska zagra z Francją, Austria z Holandią. 

A co w przypadku remisu? Patrząc na wyniki innych grup, niewykluczone, że w tegorocznym turnieju nawet bardzo skromny dorobek punktowy może wystarczyć do awansu do 1/8 finału z trzeciego miejsca. Na razie jednak nikt w polskim zespole nie kalkuluje, celem jest zwycięstwo. 

– Na pewno się nie poddamy. Trzeba robić wszystko, żeby wygrać dwa kolejne mecze. Wierzymy, że jeszcze bardziej postawimy się w nich jako zespół. Postaramy się z Austrią zagrać mądrzej i zwyciężyć

– zapowiedział Probierz. 

Od tego czasu trwało szczegółowe rozpracowanie piątkowego rywala. 

– Już na pierwszej odprawie trener zaznaczył, że w tym spotkaniu nie można odstawiać nogi. To będzie mecz walki, nawet brutalny. Ale przeciwstawimy się temu. To my narzucimy swój styl gry

– zapewnił pomocnik reprezentacji Przemysław Frankowski. 

Według niego, na „papierze” reprezentacja Polski jest silniejsza. 

– Patrząc na nazwiska i na to, jak gramy, mamy mocniejszą kadrę od Austrii. Ale papier to papier, a wszystko zweryfikuje boisko. Najważniejsze, żeby jak najlepiej przygotować się fizycznie i psychicznie

– dodał. 

Kadra Probierza ma kilka atutów. Przede wszystkim gotowy do gry ma być kapitan Robert Lewandowski, który z powodu kontuzji nie wystąpił z Holandią. Od wtorku trenuje już z drużyną, a to, czy wyjdzie w podstawowym składzie, stanowi jedną z największych zagadek piątkowego meczu. 

Do zdrowia wrócił już także Paweł Dawidowicz, więc sytuacja w kadrze jest prawie idealna. 

Co innego Austriacy, prowadzeni przez cenionego w Europie trenera Ralfa Rangnicka – oni już na turniej przyjechali bez wielu swoich gwiazd. 

Poważne kontuzja kolana (zerwanie więzadeł krzyżowych) leczą: słynny kapitan David Alaba z Realu Madryt, bardzo pracowity i dotychczas niezbędny kadrze pomocnik Xaver Schlager oraz napastnik Sasa Kalajdzic, który na poprzednim Euro strzelił gola późniejszym triumfatorom – Włochom. Na dodatek kontuzja wyeliminowała podstawowego bramkarza Alexandra Schlagera. 

Korzystniejsza sytuacja biało-czerwonych wynika również z faktu, że mieli aż 30 godzin więcej na odpoczynek od rywali. Według Probierza, w profesjonalnej piłce nie ma to znaczenia, ale np. Jakub Moder przyznał, że ten fakt może mieć delikatny wpływ na mecz w Berlinie, ponieważ polskiemu sztabowi łatwiej było przygotować mikrocykl treningowy. 

Za kadrą Probierza przemawiają również statystyki. 

Polska nie przegrała z Austrią od 30 lat – po raz ostatni 17 maja 1994 roku (3:4 w meczu towarzyskim). Łącznie oba zespoły mierzyły się dotychczas 10 razy. Biało-czerwoni odnieśli pięć zwycięstw, dwukrotnie padł remis, a trzy razy górą byli rywale. 

Z tych dotychczasowych potyczek pięć było towarzyskich (nie licząc gier uznanych za nieoficjalne). W spotkaniach o punkty dominowali Polacy – trzy zwycięstwa, dwa remisy i żadnej porażki. 

Na mecz do Berlina władze PZPN, piłkarze i sztab udali się z Hanoweru – już w czwartkowe południe – pociągiem. 

– Mamy wynajęte dwa wagony na wyłączność. Myślę, że podróż będzie przebiegała komfortowo. Trenerzy właściwie nigdy nie lubią dłuższych podróży autokarami. A pociąg to lepsze rozwiązanie, można się przejść, rozprostować nogi. No i czas podróży do Berlina jest zdecydowanie krótszy niż autokarem

– powiedział PAP sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski. 

Początek meczu na wybudowanym na potrzeby igrzysk w 1936 roku Stadionie Olimpijskim w Berlinie o godz. 18. Spotkanie poprowadzi jako sędzia główny Turek Halil Umut Meler.

Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem

Czytaj także:

Kadra Probierza odjechała opóźnionym pociągiem do Berlina

Piłkarze reprezentacji Polski wraz z działaczami PZPN ruszyli w południe z Hanoweru pociągiem – opóźnionym o prawie pół godziny – do Berlina, gdzie w piątek zagrają na Stadionie Olimpijskim z Austrią w meczu grupy D mistrzostw Europy.

– Mamy wynajęte dwa wagony na wyłączność – dla piłkarzy i sztabu, a także dla władz PZPN z prezesem Cezarym Kuleszą na czele. Myślę, że ta podróż będzie przebiegała komfortowo. Trenerzy właściwie nigdy nie lubią dłuższych podróży autokarami. A pociąg to lepsze rozwiązanie, można się przejść, rozprostować nogi. No i czas podróży jest zdecydowanie krótszy” – powiedział PAP sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski. 

Zawodnicy, trenerzy i działacze polskiej federacji podjechali autokarem pod główny dworzec w Hanowerze ok. godz. 11.30. Już wtedy było wiadomo, że pociąg będzie opóźniony, więc nie trzeba się było spieszyć z hotelu. 

Biało-czerwoni weszli na dworzec bocznym wejściem, przystosowanym do poruszania się z większym sprzętem, a takiego ekwipunku przy reprezentacji nigdy nie brakuje. Na peron numer 9 – jak numer, z którym zwykle gra Roberta Lewandowski – weszli w asyście ochrony, wzbudzając spore zainteresowanie pasażerów, czekających na inne połączenia kolejowe. 

Piłkarzom na peronie towarzyszyła spora grupa kibiców i dziennikarzy. „Panowie, jutro 2:1!” – krzyknął jeden z fanów. 

Najwięcej poruszenia, tradycyjnie, wzbudzała obecność Lewandowskiego. Praktycznie co drugi kibic na peronie miał koszulkę z jego nazwiskiem. 

Kadrowicze i działacze PZPN, z prezesem Kuleszą na czele, zajęli miejsca w dwóch ostatnich wagonach. Pociąg ruszył w południe. Do Berlina dotrze w ciągu niespełna dwóch godzin. 

O godz. 15.45 zaplanowano na Stadionie Olimpijskim konferencję prasową z trenerem Michałem Probierzem i Wojciechem Szczęsnym (być może zostanie nieco opóźniona), a później biało-czerwoni rozpoczną trening. 

Początek piątkowego meczu o godz. 18. 

W pierwszej kolejce podopieczni Probierza przegrali w niedzielę w Hamburgu z Holendrami 1:2, zaś Austriacy dzień później ulegli w Duesseldorfie Francuzom 0:1.

Austriacki bramkarz: nie boję się Lewandowskiego

„Nie boję się Roberta Lewandowskiego” – zapewnił przed piątkowym meczem z Polską w piłkarskich mistrzostwach Europy bramkarz reprezentacji Austrii Patrick Pentz. Kapitan biało-czerwonych może wrócić do składu po kontuzji, która wyeliminowała go ze spotkania z Holandią (1:2).

– Oczywiście dotarły do nas informacje, że Lewandowski może wrócić do gry. Myślę jednak, że nie musimy się go bać. Poza tym reprezentacja Polski to nie tylko on

– wskazał Pentz. 

Jak przekazał, trener bramkarzy Michael Gspurning już pokazywał austriackim golkiperom różne sekwencje akcji ofensywnych Polaków, w tym Lewandowskiego. 

– Chcemy być przygotowani na różne warianty, analizujemy wszystkich napastników

– dodał. 

Niemniej jednak 27-latek pochodzący z Salzburga z szacunkiem odnosił się do zawodnika Barcelony. 

– Wiemy, że Lewandowski od 15 lat jest jednym z najlepszych napastników w Europie. W polu karnym potrafi być zabójczo skuteczny. Potrafi użyć niemal każdej części ciała, żeby zdobyć gola

– tłumaczył. 

Odpowiedzią Austriaków nie tylko na polską gwiazdę, ale i cały zespół trenera Michała Probierza ma być zespołowość. 

– Ważny jest kolektyw. Musimy zagrać dobrze jako zespół, zarówno w obronie, jak i ofensywie. Mówiąc krótko, musimy grać swoje

– wskazał Pentz i ocenił, że z Francją (0:1) na otwarcie turnieju udało się to częściowo. 

– Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie zagrozić nawet tak silnej drużynie, jak Francja. Ale to już historia. Teraz w stu procentach skupiamy się na konfrontacji z Polską

– dodał. 

Zawodnik duńskiego Broendby IF, podobnie jak jego koledzy, marzy o zakończeniu negatywnej serii z Polską, której Austria nie pokonała od 30 lat. 

– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby przerwać tę passę. Czeka nas jednak ciężki bój, może nawet jeszcze bardziej fizyczny mecz niż z Francją. Na pewno nie ma mowy, żebyśmy zlekceważyli Polaków

– podkreślił. 

Pentza jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie było w austriackiej kadrze. Dobre występy w klubie plus pech Alexandra Schlagera, którego wyeliminowała kontuzja, sprawiły, że to on jest podstawowym bramkarzem, choć gra w bluzie z numerem 13. 

– Podchodzę do tego tak, żeby cieszyć się każdą sekundą turnieju. To świetne uczucie być częścią tak wielkiego wydarzenia, czuć tę atmosferę, być w kadrze, jeść razem posiłki, słuchać odpraw trenera Rangnicka, ale i żartować czy wspólnie spędzać czas

– podsumował Pentz, którego ulubioną formą spędzania wolnego czasu jest gra w golfa. 

Mecz Polska – Austria w piątek o godz. 18 na Stadionie Olimpijskim w Berlinie.

Exit mobile version