Art. 1. 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
2. W sprawach nieuregulowanych w ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy.
Tak zaczyna się Ustawa o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku.
Ustawę znowelizowano wielokrotnie. W tym roku mamy wysyp kolejnych projektów. Niestety podobnie jak poprzednie liczne zapowiedzi szumnych zmian w obowiązującej choć pełnej absurdów Ustawie także i te najpewniej zakończą się fiaskiem. Można by powiedzieć: ” i dobrze”. Dlaczego ? Ponieważ, życie i praktyka pokazały, że Ustawa nie tylko nie rozwiązała problemu bezdomności zwierząt w Polsce, ale przyczyniła się do jego pogłębienia. Liczba bezdomnych zwierząt rośnie w zastraszającym tempie, ale jeszcze szybciej rosną koszty ich utrzymania. Coraz lepiej kwitnie biznes robiony na cierpieniu zwierząt. Mało tego. Nowelizacja z 2011 roku wsparła zarabianie na rozmnażaniu psów i kotów na handel oraz ograniczyła nadzór nad schroniskami i losem wyłapywania zwierząt. To skutek fatalnego stanu prawa, powodującego chaotyczne działanie organów administracji państwowej, ich bezradność i nieodpowiedzialność za problem. Tegoroczne zapowiedzi to także buble. Prawo dla zwierząt trzeba napisać od nowa, albo raczej pomóc wejść w życie projektowi, który już jest i który został napisany w oparciu o dobrze działające mechanizmy europejskie. Zapraszam do wysłuchania pierwszej części rozmowy z jego autorem Tadeuszem Wypychem:
Małgorzata Biegańska-Hendryk w cyklu „Co w kocie piszczy?” odpowie na pytanie „Dlaczego kot załatwia się poza kuwetą i jak ten problem rozwiązać ?”:
Bohaterami „Opowieści dzikiej treści” Piotra Dziełakowskiego tym razem będą łabędzie krzykliwe: