Tytułowy stylistyczny potworek (stąd coraz mniej popularny dziś cudzysłów) jest w swym rozumieniu, zawartości, rozpoznawalności i popularności, w jakimś sensie odzwierciedleniem chaosu i kontrolowanego zamieszania w aktualnym tzw. dyskursie publicznym. A zjawiska polityzacji wszystkich dziedzin naszego życia i (pro domo sua) mediatyzacji polityki są elementem na tyle trwałym, że nikt już nawet nie pyta komu te „postępowe cuda” zawdzięczamy.
Można dziś do znudzenia mnożyć codzienne przykłady manipulacji, kłamstw, inwektyw i – uwaga! – narracji, która już nieodwracalnie zastąpiła… prawdę. Czy też czystej nienawiści do przeciwników, wrogów politycznych, ale też rodziny, państwa polskiego, kultury narodowej, języka (ojkofobia!), Kościoła, religii i rządu w sposób niebywały. A wszystko to i dużo więcej wzmacniane i nagłaśniane przez tzw. „wolne media” będące u nas w zdecydowanej przewadze – o czym wspominam w swej publicystyce do znudzenia, ale przecież słusznie, bowiem sytuacja taka nie ma odpowiednika w żadnym cywilizowanym państwie.
„Zjednoczone siły postępu”, czyli: TVN, GW, Agora, Onet, Tok FM, Newsweek, WP, Interia etc. nie od dziś występują u nas jako swoista partia opozycyjna wspierająca m.in. PO, Nową Lewicę, Hołownię, Zielonych itp. Tu pojawia się ważne pytanie: może nie tyle wspierają, co kierują?
O przygotowywanej akcji frontalnego i skoordynowanego ataku na św. Jana Pawła II wiedziałem z wiarygodnych źródeł od dawna, kwestią czasu było jedynie kiedy i w jakich okolicznościach on nastąpi.
Zatem kilka faktów na temat ostatnio tyleż „gorący”, co bulwersujący i wzbudzający emocje nadzwyczajne, ale też przywołujący fundamentalne pytania w sprawie brutalnego i skoordynowanego ataku na postać i nauczanie św. Jana Pawła II. Tu poza naturalnymi wręcz reakcjami „w obronie dobrego imienia”, warto pokusić się o wielorakie refleksje z szerszą, dłuższą, ale i głębsza perspektywą. Toteż bardzo Państwa proszę żebyście nie potraktowali tego, co teraz napiszę, ani mnie samego jako wszechwiedzącego megalomana. Otóż o przygotowywanej akcji frontalnego i skoordynowanego ataku na św. Jana Pawła II wiedziałem z wiarygodnych źródeł od dawna. Kwestią czasu było jedynie kiedy i w jakich okolicznościach on nastąpi. Tu oczywiście nasuwa się wiele pytań, z których kilka umieszczę na końcu tego felietonu. Zaś następna kwestia dotyczy moich nieocenionych archiwaliów, w których znalazłem kilka ciekawych tekstów sprzed lat.
Oto popularne przed wielu laty pytanie, czy Kościół w Polsce poradzi sobie w demokracji, refleksyjnie odwracałem pytając: Czy „nadwiślański” rodzaj niezbyt przejrzystej, „urodzonej” przy Okrągłym Stole demokracji poradzi sobie z polskim Kościołem i obywatelami-katolikami?
Czy zatem decyzja (czyja i gdzie ustalona?) o ataku na św. Papieża-Polaka i Jego nauczanie to zwieńczenie działań z repertuaru inżynierii społecznej typu wulgarny „strajk kobiet”, obsceniczne „marsze równości”, akcje KOD-u, czy „obrońców Konstytucji”, w większości nie mających pojęcia o jej zawartości (np. „wartości chrześcijańskie, definicja małżeństwa, czy podkreślanie wartości rodziny), ale też innych „spontanicznych” i totalnych działań? To wszak bardzo ważne kwestie w kontekście naszej społecznej kondycji i tożsamości, toteż z pytaniami tego typu MUSIMY się mierzyć dziś, nie tylko na potrzeby przedwczesnej (?) kampanii wyborczej. c.d.n.