„Mąż teraz śpi”

„Mąż teraz śpi” Radio Zachód - Lubuskie

Jako zdeklarowany wielbiciel humoru żydowskiego, ryzykując wszak „łatkę’ antysemity lub też filosemity (dziś to niezwykle łatwe), opowiem Państwu jako swoistą parabolę wiedeńską anegdotę z początków XX. wieku. Oto baron Rothschild zamieścił w prasie anons o poszukiwaniu nauczyciela gry na fortepianie dla swojej progenitury. Na to pewien ubogi Żyd postanowił ów anons potraktować osobiście i mimo zrozumiałego oporu baronowej służby dotarł jednak przed oblicze ogłoszeniodawcy i wygłosił takie oto krótkie oświadczenie: „Chcę panu baronowi powiedzieć, żeby na mnie nie liczył. Nie gram na fortepianie”. Ponoć skojarzenia to przekleństwo, ale takowe właśnie mnie nawiedziło na wieść o tym, że nasz (!) poseł pan Zielony postanowił zrezygnować z ubiegania się o reelekcję. Przy okazji przypomnę, co czyniłem już po wielokroć, że podstawową zasadą demokratycznych wyborów jest zgoda „z góry” na ich wynik, stąd też ów „nasz’ w poprzednim zdaniu. A wspominam o sprawie pana Zielonego, kandydata z pozycji pierwszej na lubuskiej liście KO w poprzednich wyborach poniekąd ku przestrodze i jako ilustrację swoistej wyborczej patologii.

4 lata temu bowiem PO-wski, decydencki duet Schetyna-Sługocki, na podstawie dziwacznej dość umowy koalicyjnej z Zielonymi (jedyna 1 w Polsce!) wystawił delikwenta na pierwszym miejscu listy wyborczej w Lubuskiem. Zaś  25 tys. Lubuszan według utrwalonego w poprzedniej epoce zwyczaju („homo sovieticus”?) zagłosowało na kompletnie nieznanego sobie kandydata, który nawet kampanii wyborczej nie prowadził i … „wysłało go” na Wiejską jako naszego reprezentanta. Niejako przy okazji ów duet pozbawił też parlamentarnych szans np. doświadczonego gorzowskiego prawnika z doktoratem. Pan Zielony z kolei w sejmowych ławach nudził się niepomiernie, ale zdążył (uwaga!) zagłosować przeciw reparacjom wojennym od Niemiec, za to poza sejmem protestował ochoczo wespół ze swoimi zielonymi kolegami z Niemiec m. in. przeciw elektrowniom atomowym w Polsce, terminalowi kontenerowemu w Świnoujściu, czy regulacji Odry. Słowem, co by nie rzec przeciw naszym żywotnym interesom.

Czas więc rozszyfrować tytułową frazę z dzisiejszego felietonu, która jest cytatem z wypowiedzi … żony pana Zielonego. Otóż jeszcze jakiś czas temu z powodów pandemicznych rozmowy na antenie Radia Zachód odbywały się telefonicznie, toteż mój młody kolega wg. obowiązującego wówczas (i wciąż) partyjnego parytetu umówił się na poranną rozmowę (8,35) z panem Zielonym, posłem RP. Jakież było jego zdziwienie kiedy o oznaczonej porze telefon odebrała rzeczona małżonka posła, oświadczając kategorycznie co następuje: „Mąż teraz śpi”, po czym przerwała połączenie. Co jak sadzę chyba dopełnia całości choć anegdotycznie zgoła, jako przyczynek do poziomu tak naszych reprezentantów, jak ich wyborców, o partyjnych decydentach nie zapominając. Wszak co bardziej pamiętliwi przypomną również inną groteskową postać występującą przez kilka kadencji jako poseł Ziemi Lubuskiej z kilkudzisięciotysięcznym poparciem Lubuszan.

Chodzi  oczywiście o Szalonego Stefana (zwanego też jurnym), który ponoć nawet z trudem orientował się gdzie Lubuskie leży. I choć takich przykładów jest więcej to formalnie nic (Konstytucja, ordynacja) nie chroni nas przed powtórkami, no może poza zdrowym rozsądkiem, roztropnością i obywatelską aktywnością. A nad całością „wisi” wszak zgrabny i złowrogi bon mot autorstwa Kukiza : „I znów partia wybierze ci posła!”. Oby nie.

Exit mobile version