„Prawda już została ustalona …” Nadzieja zatem o „Smoleńsku” raz jeszcze, acz kontekstowo zgoła.

„Prawda już została ustalona …” Nadzieja zatem o „Smoleńsku” raz jeszcze, acz kontekstowo zgoła. Radio Zachód - Lubuskie

Wybaczą mi Państwo (mam nadzieję) delikatne (mam nadzieję) odstępstwo od mojej zasady niepowielania idiotyzmów. Zasady, którą onegdaj wytłumaczyłem (mam nadzieję) dostatecznie jasno, przywołując tak „anatomię prowokacji”, jak bezwzględny „lans” wśród „totalnych” (nomen, omen), czyli bezmyślnych politycznych wyznawców.

Popularna dziennikarka stacji TVN tak oto skomentowała stan wiedzy o „Smoleńsku”, już po kompromitujących wyczynach komisji „międzynarodowej”(generał  Anodina) i naszej (Miller, Lasek), przy akompaniamencie „zaprzyjaźnionych mediów” skutecznie i bezkarnie karmiących publiczność fakenewsami typu „pijany generał”, czy „jak nie wyląduję to mnie zabiją”(Olejnik, Komolka i inni). Oświadczyła ona ni mniej ni więcej (logiczna autokompromitacja?) że, „prawda została już ustalona i żadne fakty jej nie zmienią”

Przy okazji muszę się Państwu przyznać do pewnej dozy pesymizmu w „Smoleńskiej” materii, nie bez aktualnego kontekstu w postaci smutnej rocznicy śmierci gen. Władysława Sikorskiego. Otóż po przekazaniu przez Tuska śledztwa (bez podstaw prawnych!) Rosjanom szanse na pełne(!) wyjaśnienie tej „katastrofy” zmalały do zera. Co wydaje się tezą na tyle oczywistą (mam nadzieję) dla ludzi myślących i inteligentnych , że pozwolę sobie pominąć tak szczegóły, jak i zasady(!) działania putinowskiej (czy tylko?) Rosji w kwestii wyjaśniania czegokolwiek, ze „śmiertelnymi wypadkami” na czele. Nota bene rzeczywistość aktualna, wojenna, barbarzyńska, totalna i bezwzględna wszystkie te założenia przypomniane przeze mnie tydzień temu po raz kolejny, a nawet poniekąd ostateczny potwierdza.

Dlaczego więc nasza inteligencja (en block) te oczywistości relatywizuje, daje wiarę domorosłym „ekspertom”, ale też siewcom bezczelnej dziennikarskiej dezinformacji oraz politycznym bredniom i oczywistym idiotyzmom? Klucz do tej swoistej diagnozy nie jest (mam nadzieję) nadmiernie skomplikowany, choć przecież złożony. Warstwa społeczna bowiem zwana inteligencją (dziś elitą?) w niedalekim wszak PRL. traktowana przez komunistów zrazu brutalnie, później podejrzliwie, a przez ówczesnych Inżynierów społecznych „rozwodniona” semantycznie w kategorii „inteligencji pracującej’, została w końcu „kupiona” przez rozliczne przywileje i kooptacje, stając się grupą najbardziej konformistyczną i oportunistyczną, mającą wszak najwięcej do stracenia. A u oportunistów odwagę zastępuje kalkulacja, instynkt stadny, lęk przed ostracyzmem grupowym etc. Toteż przez tzw. transformację przeszli ,oni w stanie nieomal nienaruszonym z całą masą TW (SB) wewnątrz, którym w III RP nie tylko „włos z głowy nie spadł”, ale np. brylują reprezentując nas m.in. w Parlamencie Europejskim (Belka, Boni, Cimoszewicz i inni). Szerzej i błyskotliwie jak zwykle o naszej inteligencji, choć ja wolę Kisielową kategorię „ludzi inteligentnych”, pisze znakomity naukowiec, pedagog i intelektualista (sic!) prof. Aleksander Nalaskowski :”Wygląda na to, że polska inteligencja, czyli warstwa ludzi wykształconych, żyjących z pracy umysłowej zbankrutowała…”*Polecam całość.

A 30 lat formowania „gazetowyborczego” inteligenta nie poszło na marne, stąd strach przed spiskowymi teoriami, nawet jeśli spisek jest ewidentny. Natomiast wracając puentująco do tytułowej nadziei, to jestem przekonany, że (mam nadzieję?) ludzie inteligentni, odpowiedzialni, odważni (intelektualnie) i roztropni nie są jakimś nieistotnym marginesem, również statystycznie i potrafią … obronić polski parlamentaryzm przed możliwą inwazją chamstwa i idiotyzmu, pajaców, durniów, ale tez manipulatorów i notorycznych kłamców. Mam nadzieję !

*„Bankructwo polskiej inteligencji” Al. Nalaskowski, Wyd. Biały Kruk, Kraków 2022

fot. Pixabay

Exit mobile version