W piątek liderzy ugrupowań opozycyjnych podpisali zapowiadaną od pewnego czasu umowę koalicyjną. Liczący 13 stron i 24 punkty dokument został przekazany mediom. Wśród wielu sformułowań o wysokim stopniu ogólnikowości, wyważania dawno już otwartych drzwi i odkrywania na nowo Ameryki vide: „Kultura to zdaniem stron Koalicji kluczowy obszar funkcjonowania Państwa”, „…wszyscy jesteśmy równi, a orientacja seksualna i płeć nie może być powodem dyskryminacji ”, „zapewnienie efektywnego i dostępnego transportu publicznego będzie stanowić jeden z priorytetowych obszarów” i.t.d., i.t.p. znalazły się także kuriozalne, zapowiadające m.in. przywrócenie wysokich emerytur esbekom, ściganie z urzędu „mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną”, ograniczenie obowiązków związanych z zadawaniem prac domowych, informowanie obywateli przez służby o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych.
Na koniec wisienka na torcie: unieważnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Żeby tego było mało tego samego dnia dowiedzieliśmy się, że partia Razem co prawda hipotetyczny rząd Tuska poprze ale do niego nie wejdzie.
Jaka jest Państwa opinia na temat umowy koalicyjnej?
Czy podpisany w piątek dokument można nazwać „umową koalicyjną”?
Jakie kryteria, Państwa zdaniem, powinna spełniać „umowa koalicyjna”?
-pyta Janusz Młyński
Od godz. 12:10 czekamy na Państwa telefony: 68 324 22 55 i 801 327 462 oraz na komentarze.