Znalezione zwłoki to ciało poszukiwanego Grzegorza Borysa [AKTUALIZACJA]

Fot. twitter.com/PomorskaPolicja

Fot. twitter.com/PomorskaPolicja

Zakończyły się czynności oględzin ujawnionych dzisiaj zwłok mężczyzny w rejonie poszukiwań. Pozwoliły one na ustalenie, że są to zwłoki Grzegorza Borysa – poinformowała w czwartek Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

– Zakończyły się czynności oględzin ujawnionych dzisiaj zwłok mężczyzny w rejonie poszukiwań. Pozwoliły one na ustalenie, że są to zwłoki Grzegorza Borysa. Oczywiście co do przyczyny śmierci będą prowadzone dalsze czynności, w tym sekcja zwłok

– powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk.

Dalsza część tekstu pod postem

Prokurator jednocześnie nie ujawnia co pozwoliło na identyfikację zwłok. „Na tym etapie nie będę państwu przekazywała takich informacji, ale prokurator przekazał informację, że można potwierdzić, iż była to osoba poszukiwana. Poczekajmy na ustalenia sekcyjne. Czekam też na informację kiedy ta sekcja zostanie przeprowadzona” – zaznaczyła. 

– Informacja, którą państwu przekazuję, to informacja, że zwłoki, które zostały dzisiaj ujawnione, to właśnie zwłoki poszukiwanego. Dalsze czynności w tej sprawie będą kontynuowane

– dodała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Zwłoki Grzegorza Borysa pod pływającą wyspą

AKTUALIZACJA

Policja i prokuratura potwierdziły w poniedziałek (6 listopada) około południa, że ze zbiornika wodnego Lepusz, gdzie od kilku dni trwały intensywne poszukiwania Grzegorza Borysa, wyłowiono w poniedziałek zwłoki mężczyzny. 

– Podczas przeszukiwania wyznaczonego przez policjantów obszaru w poniedziałek ok. godz. 10.30 ujawniono zwłoki mężczyzny. Decyzją prokuratora zwłoki zostaną zabezpieczone do badań sekcyjnych

– informowała rzeczniczka prasowa KWP w Gdańsku kom. Karina Kamińska. 

Wyjaśniła, że ciało zostało wyciągnięte z wody przez saperów z 43. Batalionu z Rozewia. „Funkcjonariusze rozcinali pływające wyspy, pod jedną z nich ujawniono ciało mężczyzny” – dodała. 

Od piątku służby przeczesywały dwuhektarowy teren wokół zbiornika wodnego Lepusz, który znajduje się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, po drugiej stronie osiedla, gdzie mieszkał poszukiwany 44-latek. Łączy je wiadukt nad Obwodnicą Trójmiasta prowadzący do ulic Źródła Marii i Lipowej. 

Początkowe działania służb w tym rejonie nie przyniosły żadnych rezultatów. Jednak po kilku dniach funkcjonariusze wrócili w to miejsce i znaleźli w zbiorniku plecak, który najprawdopodobniej należał do Grzegorza Borysa. 

W piątek podano, że decyzja o zawężeniu poszukiwań do 2 ha, wynikała z konkretnych informacji i zabezpieczonych śladów, które policjanci i żandarmi zdobyli i zabezpieczyli w wyniku dotychczasowej pracy nad tą sprawą. Poinformowano wówczas, że służby nie wykluczają, że Grzegorz Borys nie żyje. 

Przeszukiwany teren – jak twierdzili policjanci – jest trudny i niebezpieczny, obfituje w mokradła, grzęzawiska i trudno dostępne miejsca. Zbiornik był sprawdzany przez nurków wojskowych oraz strażaków-nurków ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego „Gdańsk”. Wykorzystano specjalistyczny sprzęt. 

O znalezieniu w poniedziałek ciała w zbiorniku wodnym jako pierwsza poinformowała Gazeta Wyborcza.

Mieszkańcy gdyńskiego Fikakowa po odnalezieniu ciała Grzegorza Borysa: odczuliśmy ulgę

Po odnalezieniu ciała 44-letniego Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna, mieszkańcy gdyńskiej dzielnicy Fikakowo, odetchnęli z ulgą. W rozmowie z korespondentem PAP mówili, że przez ponad dwa tygodnie, w trakcie poszukiwań mężczyzny, bali się wychodzić z domów.

– Nareszcie będzie spokój. Ludzie już się nie będą martwili

– mówił korespondentowi PAP mieszkaniec gdyńskiej dzielnicy Fikakowo pan Zdzisław. 

W poniedziałek, po 18. dniach od rozpoczęcia poszukiwań, ciało Grzegorza Borysa wyłowiono ze zbiornika wodnego Lepusz, który znajduje się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, po drugiej stronie osiedla, gdzie mieszkał poszukiwany mężczyzna. Łączy je wiadukt nad Obwodnicą Trójmiasta prowadzący do ulic Źródła Marii i Lipowej. 

– Mężczyzna został ujawniony pod jedną z pływających wysp, które funkcjonariusze rozcinali, aby dokładnie przeszukać te miejsca

– mówiła rzeczniczka pomorskiej policji kom. Karina Kamińska. Dodała, że zwłoki ujawnili saperzy z 43. Batalionu Saperów w Rozewiu. 

– Nareszcie – powiedziała pani Teresa z Fikakowa, kiedy dowiedziała się o zakończonych poszukiwaniach. – Będzie już spokój

– dodała. 

Podkreśliła, że przez 18 dni, od kiedy rozpoczęto obławę za podejrzanym o zabójstwo 6-letniego syna, wśród mieszkańców dzielnicy Fikakowo, zapanował niepokój.

– Emocje były bardzo duże. Zależało nam, żeby jak najszybciej go zatrzymano

– mówiła. 

– Nie chodziliśmy do lasu, bo nie chcieliśmy przeszkadzać policjantom, baliśmy się też, żeby go przypadkiem nie spotkać

– tłumaczyła. 

W trakcie obławy za poszukiwanym do osób przebywających w Gdyni, Gdańsku i Sopocie były wysyłane alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa z prośbą, by nie utrudniać działania służbom i nie chodzić na teren objęty poszukiwaniami mężczyzny. Od piątku służby przeczesywały dwuhektarowy teren wokół zbiornika wodnego Lepusz w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. 

Alerty od RCB otrzymywała również pani Patrycja, która mieszka niedaleko bloku, w którym doszło do zabójstwa 6-letniego Aleksandra.

– Poszukiwania były dla nas męczące, wciąż widzieliśmy policję i żandarmerię wojskową jeżdżące na sygnałach, dostawaliśmy alerty, by nie wchodzić do lasu. Wierzyliśmy, że to wszystko jest robione w dobrym celu

– mówiła mieszkanka Fikakowa. 

Podkreśliła, że znała Grzegorza Borysa, i „była w szoku, że w takim bliskim otoczeniu to się wydarzyło”.

– Kiedy rano przeczytałam, że znaleziono go martwego, to odczułam ulgę

– dodała. 

Ulgę – jak przyznał – odczuł również pan Karol.

– Do tej pory to była spokojna okolica, zdarzało mi się, przed tym wydarzeniem, nie zamykać drzwi wejściowych do mieszkania

– mówił. Zaznaczył, że po tej tragedii, „wszystko się zmieniło”.

– Wiedząc, że on gdzieś tam jest, w tym lesie, odczuwałem lęk

– dodał i tłumaczył, że ze względów bezpieczeństwa wychodził po swoją dziewczynę na przystanek autobusowy, żeby odprowadzić ją do domu. 

W poniedziałek na miejscu ujawnienia zwłok pracował prokurator wojskowy, żandarmeria wojskowa oraz policjanci. Pod nadzorem prokuratora wykonywano czynności procesowe. Po kilku godzinach od znalezienia zwłok prokuratura poinformowała, że jest to poszukiwany Grzegorz Borys. 

– Szkoda, że on nie odpowie za to, co zrobił przed sądem. Według mnie, nie miał odwagi cywilnej, by odpowiedzieć za swój czyn

– stwierdziła mieszkanka gdyńskiego osiedla pani Teresa.

Ciało Grzegorza Borysa – jak przekazała kom. Kamińska – decyzją prokuratora zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych, które mają wykazać, co było bezpośrednią przyczyną śmierci poszukiwanego. Zaznaczyła, że śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Exit mobile version