Kupowanie na zapas benzyn i oleju napędowego o parametrach letnich przed zimą nie ma sensu i może przysporzyć problemów kierowcom – ostrzega prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski. Jego zdaniem to nie jest, więc najlepszy moment, żeby wpadać w zakupową panikę.
– Paliwa w czasie zimy zawierają dodatki, które umożliwiają ich wykorzystanie w transporcie przy ujemnych temperaturach (minimalne wymaganie od 16 listopada to minus 20 stopni Celsjusza – PAP), natomiast paliwa letnie ich nie mają. Kupując paliwa, które mają charakterystykę letnią możemy mieć za parę miesięcy, kiedy będzie bardzo zimno z tym problem
– ostrzega Roszkowski.
Dodaje, że przechowywanie paliw też nie jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem, szczególnie w dużych wolumenach.
– Chyba, że ktoś ma własne zbiorniki i własną stację paliw
– zaznaczył.
Jego zdaniem, więc „to nie jest najlepszy moment, żeby wpadać w zakupową panikę.”
– Taka panika miała już miejsce w zeszłym roku, kiedy Rosja napadła na Ukrainę i też wtedy nie wato było jej ulegać, podobnie jak teraz. Może to być niebezpieczne
– zaznaczył Roszkowski.
PAP zapytała, czy nie jest tak, że biorąc pod uwagę sytuację na rynku ropy naftowej, kurs walut, ceny diesla i benzyny będą musiały wkrótce wzrosnąć?
– Ceny paliw zmieniają się codziennie. To, że ropa WTI jest dzisiaj po 84 dol. to nie znaczy, że po takiej cenie rafinerię kupują ropę. Kupują ją z wyprzedzeniem. Zanim tankowiec dobije do polskich naftoportów trochę czasu mija, cena się zmienia. Nie wpadajmy w panikę. To nie jest sytuacja, która w jakikolwiek sposób jest niepokojąca
– stwierdził Roszkowski.
Jego zdaniem, obserwowanie cen walut i aktualnego wykresu cen ropy „wykrzywia obraz sytuacji na rynku”.
– Mamy sytuację w której paliwo, które dzisiaj zużywamy, to jest to paliwo, które kilka tygodni, czy kilka miesięcy temu było jeszcze na innym kontynencie i wtedy zostało kupione po innej cenie niż dzisiejszy spot
– wskazał ekspert.
Na pytanie PAP jak długo, więc mogą się utrzymać obecne ceny paliw w Polsce Roszkowski stwierdził, że perspektywie kilku tygodni, kilku miesięcy „następne” ceny diesla, czy benzyny będą bardzo mocno zależały od ceny giełdowej i siły złotówki, od polityki monetarnej oraz tego co się dzieje w geopolityce. Jego zdaniem „w następnych tygodniach ceny paliw będą raczej w tych stanach niskich”.
– Nie chcę spekulować jak długo, bo nie wiemy jak duże są zapasy tego paliwa w tych stanach niskich
– zastrzegł.
Ekspert wskazał, że wykres ropy Brent przez ostatni rok spada, ale cena ropy w spadła też obecnie w stosunku do tej z września br. z 95 na 85 dol. za baryłkę. „To czy ta tendencja się utrzyma zależy od takich podmiotów jak OPEC, które kreują podaż ropy. Analizy techniczne pokazują, że tu jest jeszcze przestrzeń do spadku” – ocenił Roszkowski.
Zaznaczył, że Orlen nie może korzystać z rezerw strategicznych, by obniżać ceny paliw. „Rezerwy opisane w ustawie są do zastosowania tylko w sytuacjach krytycznych. Obecna sytuacja nie jest sytuacją krytyczną. Nie da się pokątnie skorzystać z rezerw paliwowych bez informacji rynkowej” – podkreślił Roszkowski.