To bardzo zaskakujący wniosek – mówi wojewoda lubuski o apelu marszałka województwa, który domaga się zwrotu pieniędzy za organizację transportów humanitarnych dla Ukrainy.
Władysław Dajczak zwraca uwagę, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami samorządy dostają zwrot kosztów poniesionych na przygotowanie miejsc pobytu uchodźców. Nie ma jednak możliwości rekompensaty kosztów w przypadku akcji, które zarząd województwa podjął z własnej inicjatywy. Tym bardziej, jak dodaje wojewoda, jeśli chodzi o przedsięwzięcia, które marszałek Elżbieta Polak przedstawiała jako swój pomysł.
Władysław Dajczak podał też przykład wniosku o zwrot kosztów karetki, która została wysłana na Ukrainę decyzją zarządu województwa.
Zgodnie ze specustawą samorządy mogą wnioskować o zwrot kosztów poniesionych na organizację miejsc tymczasowego zakwaterowania uchodźców i na wyżywienie.
Wojewoda wypowiedział się też krytycznie o działaniach dyrekcji ośrodka w zielonogórskim Drzonkowie, który nie chce dalej przyjmować uchodźców. Poszło o pieniądze.
W marcu hotele i pensjonaty otrzymywały stawki w wysokości 120 złotych. Miały one pokryć nie tylko koszty zakwaterowania, ale też ewentualne inwestycje sprzętowe. W kwietniu, gdy niezbędne wydatki zostały rozliczone, stawki są niższe. Nie spodobało się to dyrekcji ośrodka w Drzonkowie, która stwierdziła, że nie będzie dalej gościć uchodźców. Zwróciła się do wojewody o przygotowanie innych miejsc. Władysław Dajczak w odpowiedzi apeluje do zarządu województwa o zajęcie się tą bulwersującą sprawą. Argumentuje, że przykładowo w Warszawie hotele dobrej klasy otrzymują stawkę w wysokości 70 złotych.
Wojewoda zapewnił, że uchodźcom, którzy przebywają w Drzonkowie, zostaną zaoferowane inne ośrodki zakwaterowania. W całym regionie jest około trzech tysięcy wolnych miejsc.