Przypisywanie ofiarom niemieckich zbrodni – winy za nie, jest niegodziwe i stanowi dla nich obrazę, powiedział Mateusz Morawiecki.
Premier w Markowej spotkał się z polskimi i zagranicznymi dziennikarzami. W Muzeum Polaków Ratujących Żydów w czasie II Wojny Światowej uczcił również pamięć rodziny Ulmów i ich żydowskich sąsiadów, za których ukrywanie zostali bestialsko wymordowani przez Niemców.
Mateusz Morawiecki przypomniał, że każdego dnia wojny ginęło średnio trzy tysiące polskich obywateli. 10 z nich za pomoc Żydom. Zapewnił, że nie pozwoli na przypisywanie którejkolwiek z ofiar – bez względu na jej przynależność narodową – winy za popełnione zbrodnie. „To nasz Rubikon” – podkreślił. Premier zwrócił również uwagę, że niemiecki funkcjonariusz odpowiedzialny za zbrodnię w Markowej żył w dostatku wiele lat po wojnie.
– To los typowy wielu niemieckich zbrodniarzy – podkreślił. Zwracając uwagę na to, że większość żydowskich ofiar zginęła na obszarze Generalnej Guberni wskazał na wielowiekową polską tolerancję i wynikające z niej osadnictwo żydowskie na obszarze Rzeczpospolitej.
Premier zwrócił również uwagę, że Polska w godny sposób dba o wszystkie miejscach żydowskiego męczeństwa. – W Austrii czy Niemczech nie jest to takie oczywiste – powiedział.
Patronem Muzeum Polaków Ratujących Żydów w czasie II Wojny Światowej jest rodzina Ulmów, która w latach 1942-44 dała schronienie ośmiorgu ukrywającym się Żydom. Na skutek donosu, 24 marca 1944 roku Niemcy odkryli kryjówkę. Zamordowali Józefa Ulmę, jego żonę Wiktorię, będącą w zaawansowanej ciąży, sześcioro ich dzieci oraz ośmioro ukrywających się Żydów.