Kto by pomyślał, że Gorzów Wielkopolski będzie w XXI w. miejscem ogromnej erupcji społecznej aktywności, której spodobało się dać wyraz za pomocą pikiet, manifestacji i marszów jednego jedynego dnia. Właśnie 24 sierpnia 2019 r. zechciała liczna grupa gorzowian, zrzeszonych m.in. w Bractwie Świętego Józefa, Młodzieży Wszechpolskiej czy Fundacji Pro-Prawo do Życia, podzielić się publicznie swoimi obawami, przeczuciami czy wręcz ostrzec współobywateli przed np. „nadprodukcją dwutlenku węgla” albo „światowym monopolem Windowsa”.
Kipiąca energią i nietuzinkowymi pomysłami elita grodu nad Wartą zgłosiła na ten właśnie dzień (przejdzie on do historii?) naglącą potrzebę zorganizowania łącznie 28 zgromadzeń, wśród których najwięcej było radosnych pikiet (8 sztuk) różnorakich miłośników, z pikietami „Miłośników Słuchania Psa, Gdy Gra” i „Uwielbienia Rzeźby Kormoranów” na czele. W trakcie innych 8 manifestacji jacyś dobrzy ludzie chcieli zarażać pozytywnymi emocjami, promując i popierając różne ważne rzeczy. Godzi się zwrócić uwagę, że celem tylko 4 zgromadzeń było wyrażenie sprzeciwu. Na przykład gorzowscy melomanii, przedkładający muzykę Mozarta nad twórczość Chopina, nie mogąc dłużej tłumić swoich przeżyć muzycznych, próbowali dać im ujście w ulicznym wydarzeniu pn. >>Manifestacja antychopinowska „Tylko Mozart”<<.
Celem zdecydowanej większości planowanych zgromadzeń miał być radosny wręcz afirmatywny stosunek manifestantów do rzeczywistości i w ogóle do życia. 24 sierpnia miał Gorzów sposobność ukazać swoje nowe oblicze miasta radości i spontanu. Niestety to się nie wydarzy. Tyle zapału, pozytywnej energii i wylewającego się zewsząd optymizmu, które mogłyby podnieść cywilizacyjnie miasto, które – powiedzmy sobie szczerze – nie jest nachalnie kolorowe ani bogate, pójdzie do piachu, w rozkopane gorzowskie ulice. Prezydent Jacek Wójcicki zakazał tego wyjątkowego święta demokracji, kładąc lagę na spontanicznej próbie ekspresji życia obywatelskiego. Co za marnotrawstwo!
Ciąg niekorzystnych wydarzeń, które w konsekwencji doprowadziły do tej pożałowania godnej sytuacji, tzn. do zakazania 27 zgromadzeń a zgody tylko na jedną manifestację, został uruchomiony przez propagatorów „tęczowej zarazy”. Przez kilka miesięcy zapowiadali oni zorganizowanie, pierwszy raz w Gorzowie, „Marszu Równości”. Jego twarzą została miejscowa kobieta, Monika Drubkowska, która przedstawia się na facebuku – „jestem lgbt+”. Jeśli tak mówi, to nie wypada jej zaprzeczać i można potraktować to oświadczenie jako informację o preferowanych przez nią sposobach osiągania rozkoszy. Wydaje się być ona w istocie ogłoszeniem ofertowym: szukam chętnego/chętną „Lesbian”, „Gay”, „Bisexual”, „Transgender”, aby „wespół w zespół, wespół w zespół,/ By żądz moc móc zmóc”. Ujawnione przez ową panią żądze, które ma sprofilowane a la lgbt, oraz zamiar poprowadzenia przez nią ulicami Gorzowa parady homoseksualistów itp. wyzwoliły z kolei pilną potrzebę odbycia zgromadzenia „mobilno-stacjonarnego”, w celu przedstawienia na prawie wszystkich ulicach miasta informacji o współczesnych zagrożeniach.
Pan Kazimierz Sokołowski wziął na siebie dokonanie czynności urzędowych i zgłosił zgromadzenie pod nazwą INFORMACJA O WSPÓŁCZESNYCH ZAGROŻENIACH. A ponieważ jest człowiekiem poważnym i wybitnie zahartowanym w pracy pro publico bono (dzięki doświadczeniu zdobytemu w konspiracji przeciwko pierwszej komunie), to zadbał o to, aby zawiadomić magistrat jako pierwszy. Natomiast organizatorzy „Marszu Równości” zgłosili się jako drudzy, 60 sekund później, jak na amatorów przystało. Następne zgłoszenia posypały się jak z rogu obfitości, a ostatniego dokonano 20 sierpnia. Co ważne, wszystkie później zgłoszone manifestacje planowały swój przebieg częściowo po trasie tej pierwszej. Wyszło to na jaw dopiero 16 sierpnia. Jednym słowem pan Sokołowski zrobił tęczowej zarazie szach-mat i Prezydent Wójcicki, chcąc nie chcąc, musiał zakazać jej przemarszu oraz zaplanowanym w tej samej dacie innym wydarzeniom autorstwa, właśnie co powstałego, gorzowskiego ruchu happeningowego.
Nie wiadomo czy zakaz marszu się ostanie, ponieważ pani LGBT Drubkowska zapowiedziała odwołanie do sądu, które będzie rozpatrywane już po emisji tego felietonu. A w polskim sądzie, jak to w polskim sądzie – wszędzie prawo, gdzie spojrzeć to praworządność, ale czy sprawiedliwość też tam mieszka?
Rafał Zapadka