Lewicowy nurt ideologiczny i polityczny dominujący w UE nie jest na zawsze i kiedyś się skończy; kryzys wywołany pandemią i budżetem nie umacnia unijnego mainstreamu politycznego – powiedział PAP politolog, prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Zdaniem politologa z Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, w UE nałożyły się dwa konflikty.
„To spór o finanse – dotyczący twardych interesów międzypaństwowych krajów członkowskich i spór ideologiczny”
– powiedział.
„Oczywiście polska opozycja ma takie horyzonty polityczne i ideologiczne, które nie pozwalają wyobrazić sobie, że w UE może wygrać kiedyś jakaś inna siła niż lewicowa i liberalna, czy libertariańska”
– podkreślił.
Zmiana tzw. mainstreamu, czyli obecnie dominujących ugrupowań we władzach państwowych – jak mówił profesor – może się przecież wkrótce zdarzyć w krajach obecnie dyktujących warunki w UE, na przykład w Niemczech, czy we Francji.
„Gdyby w tych i innych krajach unijnych wygrywały inne partie, to model obecnego lewicowego mainstreamu załamałby się i stopniowo zmieniałby się na inny nurt polityczny”
– ocenił Żurawski vel Grajewski.
„Wtedy to ów nowy nurt definiowałby i narzucał – przy pomocy mechanizmów, które teraz Polska wetuje – co jest, a co nie jest europejskie w kwestii obyczajowości i co jest, a co nie jest praworządne”
– tłumaczył.
Politolog podał też, że zadłużenie innych krajów UE nadal rośnie, a Polska z ok. 60 proc PKB wygląda dobrze na tle innych państw unijnych.
„We Włoszech mamy ponad 160 proc. PKB, w Portugalii 137, w Belgii 117. Grecja ma zadłużenie na poziomie ok. 205 proc. PKB”
– wylicza.
„Całe południe UE jest w warunkach trzeciego z kolei kryzysu. Oni potrzebują pieniędzy, potrzebują negocjowanych teraz funduszy”
– podkreślił profesor.
Północ UE, czyli tzw. klub skąpców, m.in. kraje skandynawskie, Niemcy, Holandia – zdaniem politologa – po prostu nie chce dać więcej pieniędzy Hiszpanom, Portugalczykom, Włochom i Grekom oraz krajom Europy Środkowej, w tym Polakom.
„Politykom krajów północy UE, czyli +skąpcom+ wyborcy mówią: +My tu ciężko pracujący, o protestanckiej kulturze, nie będziemy utrzymywać tych leni z południa albo tych niewdzięczników ze wschodu+”
– mówił profesor.
Dodał, że to strategia na wiece wyborcze, a trudno jest politykom z północy UE otwarcie powiedzieć, o co naprawdę chodzi.
„Ciężko powiedzieć: +Nie damy pieniędzy pozostałym, bo chcemy, aby nas wybierano w naszym kraju+. Znacznie wygodniej powiedzieć: +Teraz będziemy oskarżać Polskę i Węgry o +łamanie praworządności+ pod hasłem: +Pozbawimy Warszawę i Budapeszt funduszy i będziemy mieli pieniądze na kryzys na południu UE+”
– mówi Żurawski vel Grajewski.
Politolog uważa, że sprawa weta jest przesądzona.
„Oczywiście, że będzie polskie weto. Chyba, że Niemcy zdążą ustąpić, ale wątpię, aby to zrobili”
– oświadczył; dodał, że weto nie jest w UE niczym nadzwyczajnym, stosowały je już m.in. Holandia i Francja.