Sąd Najwyższy rozpatrywał protesty wyborcze. Co zdecydowano? [AKTUALIZACJA]

Sędziowie Aleksander Stępkowski, Adam Redzik i Paweł Wojciechowski w SN Fot. PAP/Marcin Obara

Sędziowie Aleksander Stępkowski, Adam Redzik i Paweł Wojciechowski w SN Fot. PAP/Marcin Obara

Sąd Najwyższy uznał w piątek (27 czerwca) za zasadne zarzuty protestów wyborczych wobec łącznie 12 obwodowych komisji wyborczych, w których przeprowadzono oględziny kart wyborczych po II turze. Uznał zarazem, że nieprawidłowości te nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów. Pod siedzibą SN odbyły się manifestacje.

Postępowanie dowodowe jednoznacznie potwierdziło te nieprawidłowości. Czy to były omyłki, czy celowe działanie, to już kwestia postępowania niezwiązanego z postępowaniem wyborczym prowadzonym przez SN, ale postępowania prowadzonego przez prokuraturę

– powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia SN Adam Redzik.

Sąd Najwyższy o protestach wyborczych

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rozpoznała w piątek (27 czerwca) jawnie dwa protesty w których zarządzono wcześniej oględziny kart i ponowne przeliczenie głosów.

Pierwszy protest dotyczył komisji z Krakowa, Olesna, Mińska Mazowieckiego, Strzelec Opolskich, Grudziądza, Gdańska, Bielska-Białej, Tarnowa, Katowic, Tychów, Kamiennej Góry i Brześcia Kujawskiego.

Jak podczas piątkowego jawnego posiedzenia w SN w sprawie tego protestu skonkludował swoje stanowisko przewodniczący PKW Sylwester Marciniak „kwestie dotyczące tych obwodowych komisji wymagają wyjaśnienia, łącznie z postępowaniem karnym, natomiast w naszej ocenie to jest różnica około 4 tys. głosów”.

To nie powinno się zdarzyć, bo każdy głos powinien odzwierciedlać to, jak wyborca zagłosował. Natomiast w końcowym wyniku, gdy ta różnica między kandydatami wynosiła blisko 370 tys. głosów, należy uznać, że nie miało to wpływu na ustalenie wyniku wyborów

– dodał.

Jest jedna pozytywna wiadomość, że w komisji w Tarnowie, która też była ujęta w proteście, to okazało się, że wynik de facto po sprawdzeniu wszystkich kart odpowiada protokołowi

– dodał Marciniak.

W zakresie tej komisji SN uznał protest za niezasadny.

Protesty wyborcze i ponowne przeliczenie głosów

Z kolei reprezentująca Prokuratora Generalnego prok. Renata Macierzyńska-Jankowska przyznała, że w sprawie tego protestu początkowo PG wnioskował o pozostawienie go bez dalszego biegu. Jednak po zainicjowaniu weryfikacji oddanych głosów i następnie po przedstawionych dowodach w wyniku oględzin kart wyborczych, musi dojść do modyfikacji stanowiska PG.

 W sposób jednoznaczny wynika, że doszło do naruszenia Kodeksu wyborczego czy to w zakresie liczenia głosów, czy w większym stopniu w zakresie sporządzania protokołów

– zaznaczyła prokurator.

W związku z tym wnosiła o uznanie zasadności protestu, ale bez wpływu na wynik wyborów.

Protest wyborczy obserwatorki społecznej

Drugi z protestów wniosła wyborczyni, będąca jednocześnie obserwatorką społeczną w obwodowej komisji nr 20 Zabrzu.

Według niej, podczas czynności przy II turze wyborów, na jednym ze stosów z głosami oddanymi na Karola Nawrockiego znalazło się 30 kart oddanych na Rafała Trzaskowskiego. To z kolei – w jej ocenie – „mogło świadczyć o celowym działaniu mającym na celu sfałszowanie wyniku głosowania”.

Stwierdziła także, że członkowie komisji liczyli głosy w osobnych grupach, czemu członkowie ci zaprzeczyli. Ponadto w oświadczeniu komisji wskazano, że obserwatorka „wywierała presję ponownego przeliczenia głosów (…), przy czym dotykała kart wyborczych”.

W wyniku przeprowadzonych przez sąd rejonowy oględzin ustalono, że wskazana komisja pomyliła się co do jednego głosu – wśród 543 głosów przypisanych Karolowi Nawrockiemu, jeden z nich był w rzeczywistości oddany na Rafała Trzaskowskiego. W związku z tym wyniki ustalone przez sąd w tej komisji, to 542 dla Nawrockiego i 683 dla Trzaskowskiego.

Obecni na posiedzeniu – Marciniak oraz zastępca PG prok. Jacek Bilewicz – uznali wskazaną nieprawidłowość za „błąd ludzki”.

Sąd Najwyższy uznał protest za zasadny, z uwagi na przypisanie Nawrockiemu jednego głosu oddanego na Trzaskowskiego, lecz niemający wpływu na wynik wyborów.

Manifestacje przed Sądem Najwyższym

W związku z rozpatrywaniem protestów, przed siedzibą SN zorganizowano manifestacje.

Jedną z manifestujących grup tworzyły osoby domagające się ponownego przeliczenia wszystkich głosów w wyborach i jeśliby się okazało, że skala nieprawidłowości jest duża – powtórnego zorganizowania wyborów prezydenckich.

Ponadto według tych osób, rozpatrująca protesty wyborcze izba SN „nie jest sądem”. Byli wśród nich przedstawiciele m.in. Komitetu Obrony Demokracji, Stowarzyszenia Polskie Babcie i Fundacji Wolność i Demokracja. Podkreślając, że większość protestów wyborczych rozpatrywana jest na posiedzeniach niejawnych wzywali oni posłów koalicji rządzącej do dokonania w SN kontroli poselskiej.

W drugiej grupie manifestujących byli m.in. działacze Klubów Gazety Polskiej. Jak podawali organizatorzy tej manifestacji, ich celem jest m.in. ochrona wyniku wyborów prezydenckich. Do grupy tej dołączyli były premier Mateusz Morawiecki, była minister pracy w rządach PiS Elżbieta Rafalska, działacz środowisk narodowych Robert Bąkiewicz i kandydat w tegorocznych wyborach prezydenckich Marek Woch.

Morawiecki napisał później w serwisie X, że „swoimi bzdurami i insynuacjami” premier Donald Tusk i poseł KO Roman Giertych „ponownie budują przemysł pogardy wobec Prezydenta – tym razem Karola Nawrockiego” oraz że „to byłby pierwszy przypadek w historii świata, gdy opozycja miałaby sfałszować wybory – to nonsens”.

Ile protestów wyborczych wpłynęło do SN?

Do Sądu Najwyższego wpłynęło około 53 tys. 900 protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP. Zdecydowana większość została połączona do wspólnych rozpoznań.

Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP. Posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów jest wyznaczone na wtorek 1 lipca br.

Sąd Najwyższy rozpatruje protesty wyborcze. Pierwsze decyzje

Sąd Najwyższy uznał w piątek (27 czerwca) za zasadne zarzuty protestu wyborczego wobec 11 obwodowych komisji wyborczych, w których przeprowadzono oględziny kart wyborczych po II turze wyborów prezydenckich. Uznał zarazem, że nieprawidłowości te nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów. 

Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem

Czytaj także:

Postępowanie dowodowe jednoznacznie potwierdziło te nieprawidłowości. Czy to były omyłki, czy celowe działanie, to już kwestia postępowania niezwiązanego z postępowaniem wyborczym prowadzonym przez SN, ale postępowania prowadzonego przez prokuraturę

– powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia SN Adam Redzik.

Sąd Najwyższy o protestach wyborczych

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rozpoznała w piątek (27 czerwca) jawnie protest, w którym zarządzono wcześniej oględziny kart i ponowne przeliczenie głosów w kilkunastu obwodowych komisjach wyborczych.

Dalsza część tekstu pod grafiką

 

Protest dotyczył komisji z Krakowa, Olesna, Mińska Mazowieckiego, Strzelec Opolskich, Grudziądza, Gdańska, Bielska-Białej, Tarnowa, Katowic, Tychów, Kamiennej Góry i Brześcia Kujawskiego.

Jak podczas piątkowego jawnego posiedzenia w SN w sprawie tego protestu skonkludował swoje stanowisko przewodniczący PKW Sylwester Marciniak „kwestie dotyczące tych obwodowych komisji wymagają wyjaśnienia, łącznie z postępowaniem karnym, natomiast w naszej ocenie to jest różnica około 4 tys. głosów”

To nie powinno się zdarzyć, bo każdy głos powinien odzwierciedlać to, jak wyborca zagłosował. Natomiast w końcowym wyniku, gdy ta różnica między kandydatami wynosiła blisko 370 tys. głosów, należy uznać, że nie miało to wpływu na ustalenie wyniku wyborów

– dodał.

Jest jedna pozytywna wiadomość, że w komisji w Tarnowie, która też była ujęta w proteście, to okazało się, że wynik de facto po sprawdzeniu wszystkich kart odpowiada protokołowi

– dodał Marciniak.

W zakresie tej komisji SN uznał protest za niezasadny.

Protesty wyborcze i ponowne przeliczenie głosów

Z kolei reprezentująca Prokuratora Generalnego prok. Renata Macierzyńska-Jankowska przyznała, że w sprawie tego protestu początkowo PG wnioskował o pozostawienie go bez dalszego biegu. Jednak po zainicjowaniu weryfikacji oddanych głosów i następnie po przedstawionych dowodach w wyniku oględzin kart wyborczych, musi dojść do modyfikacji stanowiska PG.

 

Dalsza część tekstu pod grafiką

 W sposób jednoznaczny wynika, że doszło do naruszenia Kodeksu wyborczego czy to w zakresie liczenia głosów, czy w większym stopniu w zakresie sporządzania protokołów

– zaznaczyła prokurator. W związku z tym wnosiła o uznanie zasadności protestu, ale bez wpływu na wynik wyborów.

 

Czytaj także:

Exit mobile version