Spis treści
Wśród ofiar katastrofy samolotu pod Waszyngtonem jest posiadająca polskie obywatelstwo Justyna Magdalena Beyer – potwierdził w piątek PAP rzecznik MSZ Paweł Wroński.
– Wśród ofiar jest Justyna Magdalena Beyer, z domu Witkowska; posiadała polski paszport wydany w 1999 r. – powiedział PAP rzecznik MSZ. – Ciągle jeszcze czekamy na pełną listę ofiar katastrofy
– dodał.
Nazwiska zidentyfikowanych dotąd ofiar podała wcześniej m.in. telewizja NBC News, informując, że są wśród nich 42-letnia Justyna Beyer i jej 12-letnia córka Brielle, mieszkające w Aldie pod Waszyngtonem. Wracały w środę z Wichita w stanie Kansas, gdzie Brielle ćwiczyła jazdę figurową na łyżwach. Była członkinią amerykańskiego zespołu obiecujących łyżwiarek.
Według NBC News nastolatka była zapaloną i utalentowaną łyżwiarką i zdobywała nagrody w zawodach.
O tym, że zmarła była Polką, napisał jako pierwszy polonijny portal zzaoceanu.com. Wśród zabitych byli też łyżwiarze i łyżwiarki z innych krajów, w tym z Rosji i Chin.
– Jesteśmy załamani. Jesteśmy w szoku – powiedziała telewizji siostra Justyny Beyer, Mariola Witkowska. – Brielle i jazda na łyżwach były całym życiem (Justyny)
– dodała.
Według filii NBC w Connecticut, Beyer wychowała się w New Britain, miejscowości położonej nieopodal Nowego Jorku i będącej jednym z ośrodków polonijnych w stanie Connecticut. Mąż Justyny Beyer, Andy, powiedział, że wraz z córką były w Wichita przez sześć dni.
– Była kimś, kto po prostu błyszczał
– powiedział Beyer o córce.
Jak dodał, dziewczynka lubiła śpiewać i miała młodszą siostrę, a jako małe dziecko pokonała chorobę nowotworową, neuroblastomę.
W środę późnym wieczorem samolot pasażerski Bombardier CRJ-700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, lecący z Wichita, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem. Na pokładzie samolotu pasażerskiego znajdowały się 64 osoby, w tym czterech członków załogi, natomiast śmigłowcem leciało trzech żołnierzy.
Zginęli wszyscy podróżującymi tymi maszynami, czyli łącznie 67 osób.
1. Co przyczyniło się do katastrofy w Waszyngtonie? Wskazano nierozwiązywane od dekad czynniki
Przemęczeni kontrolerzy, rosnąca liczba lotów i wzrost „incydentów, w wyniku których niemal doszło do wypadku” – te nierozwiązywane od dekad czynniki mogły przyczynić się do katastrofy lotniczej w Waszyngtonie, skutkującej śmiercią 67 osób – napisał w piątek portal Politico.
W czwartek (30 stycznia), kilka godzin po tym, gdy w Waszyngtonie samolot pasażerski z 64 osobami na pokładzie zderzył się w powietrzu z wojskowym śmigłowcem, którym leciało trzech amerykańskich żołnierzy, a obie maszyny spadły do rzeki Potomak, nowy minister transportu USA Sean Duffy zapewnił na konferencji prasowej, że „USA mają najbezpieczniejszą przestrzeń powietrzną na świecie”. Eksperci i pracownicy amerykańskiej branży lotniczej mają jednak inne zdanie, wskazując na szereg problemów systemowych i infrastrukturalnych.
Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) rozpoczęła śledztwo, a władze badają m.in. możliwe nadmierne zmęczenie kontrolerów lotu oraz błędy w komunikacji między wieżą kontroli lotów a załogami samolotu i śmigłowca. NTSB zapowiada też szczegółową analizę organizacji pracy na lotnisku im. Reagana, gdzie doszło do katastrofy. Wstępne ustalenia wskazują, że kontrolerzy nakazali załodze śmigłowca zwrócenie uwagi na nadlatujący samolot, ale przyczyny kolizji pozostają niejasne.
Dziennik „New York Times”, który uzyskał wstępny raport Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), podał, że w dniu wypadku na lotnisku jeden kontroler nadzorował zarówno loty helikopterów, jak i samolotów pasażerskich, pełniąc obowiązki dwóch pracowników.
Politico zwróciło uwagę, że przewodnicząca NTSB, Jennifer Homendy, „od miesięcy apelowała o zwiększenie nakładów na kontrolę ruchu lotniczego, ostrzegając przed możliwymi tragediami”. Homendy, która w czwartek była na miejscu katastrofy, zapewniła, że po zakończeniu śledztwa „nie zostanie kamień na kamieniu”.
Zdaniem ekspertów sygnałem ostrzegawczym dla amerykańskiego lotnictwa powinny być lotnicze incydenty „near-miss”, czyli takie, w trakcie których omal nie doszło do wypadku. W 2023 r. takich przypadków było 11, a w 2022 r. – pięć. Większość z nich wynikała z błędów kontrolerów. Politico zauważyło jednak, że ich drugą przyczyną są braki kadrowe w branży lotniczej. FAA, zatrudniająca około 45 tys. osób, szacuje, że w USA brakuje około 3 tys. kontrolerów.
Cytowany przez Politico Jim Hall, były przewodniczący NTSB, zwrócił uwagę, że system lotniczy w USA potrzebuje odbudowy po utracie wielu wykwalifikowanych pracowników, do której doszło zwłaszcza w trakcie pandemii Covid-19.
– Straciliśmy mnóstwo wykwalifikowanych pilotów, mechaników i stewardess, i widzieliśmy, jak wpłynęło to na lotnictwo
– mówił Hall już na początku 2023 r.
Braki kadrowe wynikają także z przechodzenia kontrolerów na emeryturę oraz długiego czasu szkoleń nowych specjalistów.
Obok braków kadrowych, które mogły przyczynić się do katastrofy, media wskazują też na gwałtowny wzrost liczby lotów w USA. Lotnisko im. Reagana, choć stosunkowo niewielkie, jest jednym z najruchliwszych na wschodnim wybrzeżu. Obsługuje 25 mln pasażerów rocznie, mimo że według pierwotnego projektu miało obsługiwać 15 mln osób. Podobnie wygląda sytuacja na innych lotniskach w kraju.
Senator Demokratów z Wirginii Mark Warner, który wraz z innymi przedstawicielami Kongresu z Wirginii i Marylandu sprzeciwiał się zwiększaniu liczby lotów na zatłoczonym waszyngtońskim lotnisku im. Reagana, powiedział w rozmowie ze stacją CNN, że „będzie zadawał pytania” dotyczące zagęszczenia ruchu lotniczego w rejonie stolicy.
– Wielokrotnie poruszaliśmy ten problem. Mamy bardzo ruchliwą przestrzeń powietrzną
– zaznaczył.
Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem
Czytaj także:
Nie żyją prawdopodobnie wszyscy pasażerowie samolotu, który rozbił się w Waszyngtonie [AKTUALIZOWANY]
Nie żyją prawdopodobnie wszystkie 64 osoby, które znajdowały się na pokładzie samolotu American Airlines - przekazał na konferencji prasowej John Donnelly, szef straży pożarnej w stolicy USA. Bombardier CRJ-700...
Czytaj więcejDetails2. Znaleziono drugą czarną skrzynkę samolotu pasażerskiego
Odnaleziono drugą czarną skrzynkę samolotu pasażerskiego Bombardier CRJ-700, który w środę zderzył się z wojskowym śmigłowcem w pobliżu lotniska w Waszyngtonie i wpadł do rzeki Potomak – podały amerykańskie media.
Wcześniej media w USA informowały, że nurkowie odnaleźli jedną czarną skrzynkę – rejestrator rozmów w kokpicie. Następnie Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu USA podała, że odnaleziony został rejestrator danych lotu.
Obie czarne skrzynki znajdowały się w wodzie, ale według specjalistów, ich stan pozwala na zbadanie zarejestrowanych w nich zapisów.
3. Donald Trump: rozbity śmigłowiec leciał zbyt wysoko
Prezydent Donald Trump stwierdził w piątek (31 stycznia), że przyczyną zderzenia samolotu i śmigłowca pod Waszyngtonem był błąd pilota Black Hawka. Jak ocenił, leciał on na zbyt wysokim pułapie
– Śmigłowiec Blackhawk leciał zdecydowanie za wysoko. Znacznie powyżej limitu 200 stóp (61 metrów). To nie jest zbyt skomplikowane do zrozumienia, prawda???
– napisał Trump.
Prezydent nie wyjaśnił, na czym opiera swoje wnioski, ani nie podał więcej szczegółów. Na kwestię wysokości przelotowej śmigłowca zwracał uwagę już wcześniej. W czwartek powiedział, że „nie podoba mu się, że śmigłowiec był na dokładnie tej samej wysokości, co samolot”.
– Śmigłowiec powinien być 1000-500 stóp (300-150m) nad nim albo pod nim. Samolot był na wysokości 300-400 stóp
– mówił podczas podpisywania rozporządzeń.
Trump powiedział też wówczas, że nie opowiada się za zmniejszeniem ruchu lotniczego w regionie, w tym lotów wojskowych, „o ile są w odpowiednim miejscu i nie na tym samym pułapie (co samoloty pasażerskie)”.